Imigranci pieszo ruszyli z Budapesztu do Austrii i Niemiec. Doszło do starć z narodowcami
Nie mogli odjechać pociągiem - idą na piechotę. Mimo policyjnych blokad uchodźcy, którzy do tej pory koczowali w Budapeszcie, opuścili miasto i maszerują w stronę austriackiej granicy. Marsz wolności lub - jak inni go nazywają - marsz na Wiedeń wyruszył z dworca Keleti około południa. Blisko 1000 osób zdecydowało się na to, aby udać się w stronę austriackiej granicy na piechotę. Taką decyzję podjęli dlatego, że pozostawanie w stolicy Węgier było bezcelowe.
2015-09-04, 21:58
Posłuchaj
Mimo blokad imigranci dalej idą w stronę Wiednia. Relacja Tomasza Jędruchowa (IAR)
Dodaj do playlisty
Mimo iż policja tylko eskortuje uchodźców, funkcjonariusze próbowali zablokować pochód na wyjeździe z Budapesztu. Jednakże około 500 osób przerwało blokadę i idzie dalej. Zapowiadają, że będą kontynuowali marsz w kierunku austriackiej granicy. Według relacji świadków wielu z nich niesie transparenty z wizerunkiem niemieckiej Kanclerz Angeli Merkel i wznosi okrzyki "Niemcy, Niemcy!".
W okolicy dworca Keleti w Budapeszcie nadal jest około dwóch tysięcy osób. Są to głównie kobiety i rodziny z dziećmi, które nie odważyły się na pieszą podróż w stronę Austrii.
Uchodźców, koczujących na dworcu Keleti węgierscy nacjonaliści obrzucili petardami.
Grupa ubranych w czarne podkoszulki ultranacjonalistów praktycznie bez ostrzeżenia wrzuciła do przejścia podziemnego kilka petard, które wybuchły między siedzącymi tam matkami z dziećmi. Natychmiast do akcji wkroczyła policja, która oddzieliła nacjonalistów od placu. W reakcji na to uchodźcy zaczęli wznosić okrzyki „Viva policija”, po angielsku zaczęli skandować „Chcemy pokoju”.
Mimo iż policja wprowadziła porządek, w okolicach dworca pojawia się coraz więcej ultranacjonalistów ubranych w czarne podkoszulki. Nie wiadomo, czy będą chcieli znowu zaatakować imigrantów z dworca czy może podążać za kolumną tych uchodźców, którzy pieszo idą w kierunku austriackiej granicy.
STORYFUL/x-news
Uchodźcy uciekają z obozów
Ponad 60 uchodźców uciekło w piątek z obozu w pobliżu miasta Bicske niedaleko Budapesztu. Ci, którzy od czwartku przebywają na dworcu w tym mieście, grożą, że jeżeli ruch pociągów nie zostanie przywrócony, to wyruszą z dziećmi pieszo do Niemiec.
Setki imigrantów koczowały od czwartku w stojącym na stacji kolejowej w Bicske pociągu, który miał jechać do Sopronu przy granicy z Austrią. Mimo nakazów węgierskiej policji wielu z nich odmówiło początkowo transportu do pobliskiego ośrodka dla imigrantów. W piątek jednak imigranci zakończyli głodówkę. Zgodzili się przenieść do obozu dla uchodźców pod Budapesztem.
REKLAMA
Uchodźcy godzinami domagali się otwarcia im drogi w stronę Austrii. Momentami niektórym puszczały nerwy. Z powodu głodu i upału wiele osób zasłabło. W końcu dali za wygraną, w spokoju opuścili pociąg i pod eskortą policji udali się do obozu. W większości były to kobiety i dzieci. Wydarzenia na stacji Bicske miały jednak tragiczny finał dla jednego z imigrantów. Mężczyzna idąc przez tory potknął się i uderzył w głowę. Mimo prawie godzinnej reanimacji zmarł.
Pociąg wolności - jak go nazwały media i sami uchodźcy - okazał się policyjnym podstępem wymierzonym w imigrantów. Zamiast - zgodnie z rozkładem - jechać w okolice austriackiej granicy, zawiózł ich na stację Bicske - do obozu dla uchodźców. Kiedy imigranci zorientowali się, że to pułapka, część z nich uciekła, reszta zamknęła się w wagonach. Na znak protestu rozpoczęli głodówkę. Łącznie składem jechało około 300 osób.
Grupa ok. 300 imigrantów uciekła w piątek z obozu w pobliżu węgierskiej wsi Roeszke przy granicy z Serbią. Węgierska policja rozpoczęła pościg i otoczyła kordonem obóz dla nielegalnych imigrantów. Pozostała w obozie w Roeszke grupa 2300 osób zagroziła buntem i ucieczką.
Nowi imigranci przybywają codziennie
Każdego dnia tysiące imigrantów płyną w stronę Węgier z Serbii. Większość z nich przekracza granicę serbsko-węgierską w pobliżu przejścia Horgosz-Roeszke; koło Roeszke jeszcze nie powstała czterometrowa metalowa bariera, wznoszona przez Węgrów. Wśród uchodźców, głównie z Syrii, Afganistanu i Pakistanu, są setki dzieci.
Powiązany Artykuł

Imigranci w Europie
Węgierski parlament uchwalił w piątek nowelizację ustawy o prawie do azylu w celu kontroli fali nielegalnej imigracji. Poszerzone zostały uprawienia policji. Możliwe będzie karanie więzieniem osób, które przekroczą ogrodzenie na granicy węgierskiej z Serbią.
Dzięki nowym przepisom na przejściach granicznych powstaną też specjalne strefy tranzytowe, gdzie uchodźcy i imigranci będą mogli składać wnioski o udzielenie azylu. Rozpatrywanie tych wniosków ma być przyspieszone.
REKLAMA
UE przyjmie więcej uchodźców?
KE potwierdziła w piątek oficjalnie, że chce zaproponować relokację między kraje UE dodatkowych 120 tysięcy uchodźców, oprócz 40 tysięcy, których rozdzielenie zaproponowano w czerwcu. Nowe propozycje w obliczu bezprecedensowej fali imigrantów i uchodźców napływających do Unii mają być przedstawione w przyszłym tygodniu.
Według nieoficjalnych wyliczeń, jeśli utrzymany zostałby zaproponowany już wcześniej klucz rozdziału imigrantów (opierający się m.in. na liczbie mieszkańców i PKB kraju), do Polski mogłoby zostać skierowanych dodatkowo ok. 8 tysięcy osób w ramach relokacji z Węgier, Włoch i Grecji. Wcześniej Warszawa zapowiedziała przyjęcie 2 tys. osób (z państw UE i obozów poza Unią) w ciągu dwóch lat.
Dodatkowo KE chce przedstawić stały mechanizm rozdzielania imigrantów w razie wystąpienia kryzysu w przyszłości.
Powiązany Artykuł

Specjalne wydanie "Świata w Jedynce"
W czwartek Francja i Niemcy zapowiedziały, że zaproponują wprowadzenie w Europie obowiązkowego i stałego systemu przyjmowania uchodźców i osób ubiegających się o azyl, zwłaszcza Syryjczyków. W sobotę szef KE Jean-Claude Juncker ma rozmawiać z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
W czerwcu część państw, w tym Polska, sprzeciwiła się propozycji ustanowienia wiążących kwot rozmieszczenia uchodźców między państwa unijne. Według tych kwot planowano rozdzielić 40 tys. uchodźców, którzy dotarli do Włoch i Grecji, oraz 20 tys. z obozów poza UE. W obliczu nasilenia kryzysu migracyjnego w UE rośnie presja na ustanowienie obowiązkowego systemu rozdziału uchodźców.
Europa Środkowa i Wschodnia debatuje o uchodźcach
Sprawie kryzysu imigracyjnego w UE poświęcone jest piątkowe spotkanie Grupy Wyszehradzkiej w Pradze, w którym bierze udział premier Ewa Kopacz. Szefowie rządów Polski, Czech, Słowacji i Węgier będą starali się wypracować wspólne stanowisko Europy Środkowo-Wschodniej.
Wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski powiedział, że w piątek w Pradze ogłoszona będzie deklaracja Grupy Wyszehradzkiej ws. polityki imigracyjnej. Według niego w deklaracji będzie zawarty "klarowny sygnał, że kraje Grupy Wyszehradzkiej chcą zareagować na wyzwanie imigracyjne w duchu odpowiedzialności, że nie uchylają się przed solidarnością w tej sprawie". - Natomiast nie damy sobie narzucić narracji, że za kryzys imigracyjny jest odpowiedzialna nasza część Europy - podkreślił.
Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna podkreślił w piątek, że trzeba zrobić wszystko, by uniknąć w UE konfliktu Wschód-Zachód w sprawie rozwiązania kryzysu migracyjnego. Fala imigracji i dramatyczna sytuacja uchodźców przedostających się do UE jest głównym tematem dwudniowego nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych w Luksemburgu, które rozpoczęło się w piątek po południu.
STORYFUL/x-news
REKLAMA
Schetyna zaakcentował, że dyskusja nad rozwiązaniem problemu nie może ograniczać się tylko do kwot relokacji uchodźców. - Jeżeli teraz będziemy dodawać kolejne liczby, to znowu pojawi się kolejna fala imigrantów i znowu będziemy musieli dodawać. To niczego nie rozwiąże. Chętnych do przyjazdu - przede wszystkim imigrantów ekonomicznych, którzy chcą lepiej żyć, ale nie są uchodźcami politycznymi - są miliony - ocenił minister.
Jego zdaniem UE powinna wypracować strategiczne rozwiązania, które pomogą zatrzymać potencjalne kolejne fale imigracji. Powinny one obejmować m.in. współpracę z krajami pochodzenia imigrantów oraz transferowymi, w tym państwami Bałkanów Zachodnich, które stały się korytarzem do UE dla tysięcy uchodźców.
Szef MON Tomasz Siemoniak podkreślił, że skala kryzysu z uchodźcami przerasta wyobrażenia, które wiele krajów miało jeszcze kilka miesięcy temu. Potrzeba nowej dyskusji i nowego podejścia do tej sprawy. Zaznaczył, że "za wcześnie jeszcze, żeby mówić o liczbach, o systemie".
IAR, PAP, bk
REKLAMA