Znów niespokojnie na greckiej wyspie Lesbos. Policja starła się z imigrantami
Policja, aby rozproszyć tłum użyła pałek. Kilku demonstrantów jest rannych, jedną nieprzytomną osobę zabrano do szpitala. Burmistrz Lesbos grozi, że jeśli natychmiast nie dojdzie do ewakuacji imigrantów, nie otworzy punktów wyborczych 20 września. W niedzielę rano na wyspę przybyły specjalne oddziały policji i straży przybrzeżnej.
2015-09-06, 14:38
Posłuchaj
Kolejna zamieszki na Lesbos. Z Aten Beata Kukiel-Vraila (IAR)
Dodaj do playlisty
Czytaj więcej o problemie imigrantów >>>
Lesbos zamieniło się w wielkie obozowisko. Setki namiotów rozłożone są na drogach, w parkach i w porcie. Tysiące ludzi śpi na ziemi. Lokalne władze nie są w stanie policzyć wszystkich imigrantów, bo wciąż przybywają nowi. Ich liczbę szacuje się na prawie 20 tysięcy.
W niedzielę rano prom "Eletherios Venizelos" przewożący imigrantów do Pireusu, nie był w stanie odpłynąć, bo nie można było zarejestrować uchodźców, a co za tym idzie - wystawić im biletów. Do tej pory na wyspie zarejestrowano 10 tysięcy osób. Kilka tysięcy tłoczy się w miejscu, gdzie odbywa się ich spis. Panuje tam napięta atmosfera. Co kilka godzin dochodzi do konfliktów między imigrantami, którzy biją się między sobą o miejsce w kolejce.
Imigranci, głównie Syryjczycy, Irakijczycy i Afgańczycy twierdzą, że lokalne władze Lesbos nie załatwiają formalności związanych z ich wyjazdem na północ Europy. Skarżą się, że nie mają żadnego wsparcia ze strony władz.
REKLAMA
Niedzielne starcia, w których uczestniczyło ok. 300 osób, były już trzecimi w ciągu ostatnich tygodni. W sobotę wieczorem grupa pięciuset niezarejestrowanych jeszcze Afgańczyków wtargnęła na prom do Aten. Cztery osoby zostały ranne.
Na Lesbos, gdzie mieszka na stałe 85 tysięcy osób, od początku roku przybyło ponad 100 tysięcy uchodźców.
Źródło: DE RTL TV/x-news
mr
REKLAMA
REKLAMA