Były premier nie widzi problemu, że zagłosowaliśmy inaczej niż pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej.- Pani premier Kopacz zagrała bardzo odważnie, z pewnym ryzykiem, ale Polska raczej na tym wygrała - stwierdził. Jak dodał, nie zmienimy faktu, że miliony ludzi chcą przybyć do Europy i musimy zrobić wszystko, by zabezpieczyć kontynent z napływem tak dużych fal imigracyjnych. Według Tuska, Polska dała sygnał, że jest solidarna, ale też że oczekuje wysłuchania naszego głosu w kwestii obrony zewnętrznych granic.
W ocenie Donalda Tuska, Polska przez lata korzystała na unijnej solidarności. Teraz przyszedł czas, by się odpłacić za ten okres. - Musimy się tego nauczyć, że idea solidarności oznacza też gotowość, żeby coś poświęcić od siebie - powiedział. Dodał, że Polacy są sceptyczni w tej sprawie, ale "czasem trzeba zapłacić, żeby później znowu coś dostać".
Potrzebna większa kontrola zewnętrznych granic
Donald Tusk zwrócił uwagę, że przez pewien czas wielu europejskich polityków uważało, że Europa powinna być w pełni otwarta dla uchodźców i przyjmować każdego. – Ten sposób myślenia nie przewidywał jednak skali zjawiska. Tego, że mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Raczej z nową wędrówką ludów, a nie problemem uchodźców, znanym kilka czy kilkanaście lat temu – podkreślił.
Jak dodał, ostatecznie udało się przekonać unijnych przywódców, że trzeba zacząć rozmawiać o powstrzymaniu fali uchodźców w sposób humanitarny. Jedną metod ma być zwiększona kontrola na zewnętrznych granicach Unii.
REKLAMA
Serwis specjalny
Imigranci w Europie
Szef Rady Europejskiej powiedział, że zaproponował unijnym przywódcom rozważenie powołania Europejskiej Straży Granicznej. Jego zdaniem bez odzyskania kontroli na zewnętrznych granicach Wspólnoty, Schengen będzie zagrożone.
REKLAMA
"Nie można być bezdusznym"
Tusk zaznaczył jednak, że oczywistą powinnością Europy jest udzielenie pomocy tym, którzy są w śmiertelnym niebezpieczeństwie lub uciekają z obszarów ogarniętych wojną. – Nikt w Europie nie powinien zmieniać się w okrutnego i bezdusznego - powiedział.
Plan przyjęty przez Unię Europejską zakłada rozlokowanie 66 tysięcy uchodźców, z całkowitej liczby 120 tysięcy zaakceptowanej przez Komisję Europejską. Decyzja w sprawie pozostałych 54 tysięcy ma zostać podjęta za rok. Na jego mocy do Polski trafić ma około 5 tysięcy uchodźców, choć jak informował wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski, ostatecznie ta liczba może być mniejsza i wynieść ok. 4,5 tysiąca osób. Pierwsi z nich mają trafić do naszego kraju w przyszłym roku. Do tego dochodzi 2 tysięcy osób, których przyjęcie Polska deklarowała wcześniej.
TVN24 Biznes i Świat/x-news
TVP Info, IAR, bk
REKLAMA