45. rocznica grudnia 1970. Prezydent Andrzej Duda oddał hołd ofiarom zbrodni

W III Rzeczpospolitej ofiary systemu komunistycznego nie doczekały się sprawiedliwości - mówił prezydent przed pomnikiem Grudnia'70. Andrzej Duda uczcił pamięć pomordowanych 45 lat temu na Wybrzeżu.

2015-12-17, 15:22

45. rocznica grudnia 1970. Prezydent Andrzej Duda oddał hołd ofiarom zbrodni
Tłum na jednej z ulic. Gdańsk, grudzień 1970. Foto: zbiory Europejskiego Centrum Solidarności Gdańsk

Posłuchaj

Prezydent przed pomnikiem Grudnia'70: wstyd za III RP po 1989 roku, wstyd, że ofiary systemu komunistycznego nie doczekały sprawiedliwości
+
Dodaj do playlisty

 Poranne uroczystości odbyły się niedaleko stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia-Stocznia, gdzie 17 grudnia 1970 roku padły pierwsze strzały do robotników.

"Nie doczekali się sprawiedliwości"

- Staję tu dzisiaj przed państwem, a wcześniej przyklęknąłem przed pomnikiem ofiar Grudnia '70 roku, oddając hołd, hołd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i całego naszego narodu. Hołd, jak przystało na prezydenta Rzeczypospolitej, który silną i sprawiedliwą Polskę ma jako swoje najważniejsze zadanie, w służbie, którą podjął się pełnić. Przyklękam w pamięci i hołdzie o wszystkich tych, którzy polegli, zostali ranni, cierpieli, byli prześladowani przez całe lata i nigdy nie doczekali się od III Rzeczypospolitej elementarnej sprawiedliwości, sprawiedliwości na poziomie prawnym, sprawiedliwości na poziomie państwowym – mówił Andrzej Duda.

TVN24/x-news

"Wstyd za III RP"

- Bo w sercach ludzi, Polaków, uczciwych, dumnych, zawsze są i będą, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale za tę III RP po 1989 roku, która nie umiała skazać sprawców tej zbrodni, wstyd, zwyczajnie wstyd dzisiaj. Chyba nam wszystkim, jak tutaj stoimy – mówił prezydent, otrzymując za te słowa oklaski. Jak powiedział, wstyd „za tę III RP, w której komunistycznych bandytów nazywano, bo byli tacy, ludźmi honoru”. Wstyd za tę III RP, która z honorami wojskowymi i państwowymi pochowała większość oprawców z 1970 roku. Wstyd, zwyczajnie wstyd – powiedział prezydent.

"Z tej krwi zrodziła się Solidarność"

Podkreślił, że tamta krew, przelana za zwykłe ludzkie sprawy życiowe, za godność, poziom życia, za normalność, nie poszła na marne. Dodał, że z tej krwi zrodziła się Solidarność. - To ta krew spowodowała, że polskie społeczeństwo zrozumiało, jak bardzo cały czas jest oszukiwane, jak władza nim pomiata. Zrozumiało arogancję tych, którzy nazywają siebie partią robotniczą – mówił Duda. To właśnie m.in. dzięki tamtej krwi, a potem także dzięki krwi górników z kopalni Wujek, których rocznicę śmierci obchodziliśmy wczoraj, udało się dojść do Polski, którą dziś cały czas budujemy. Polski, która jest cały czas kulejąca, bo nie jest sprawiedliwa, bo nie udało się w tej Polsce naprawić, zmienić wymiaru sprawiedliwości – powiedział prezydent, otrzymując za te słowa oklaski.
Prośba o wsparcie dla  naprawy Rzeczypospolitej

 - Zrobię wszystko, aby ta Rzeczpospolita była naprawiona, aby stała się wreszcie państwem sprawiedliwym, państwem uczciwym – powiedział Duda.
Chyląc głowę przed pamięcią ofiar Grudnia’70, proszę wszystkich państwa o wsparcie dla tego procesu naprawy Rzeczypospolitej. Głęboko wierzę w to, że jesteśmy w stanie go dokonać oddając także w tym najszerszym słowa znaczeniu sprawiedliwość wszystkim tym, którzy zostali pomordowani i poszkodowani – powiedział Duda. Chwała wszystkim poległym, cześć i honor ofiarom Grudnia 1970 roku. Uczciwa, sprawiedliwa Polska, uczciwi, sprawiedliwi Polacy nie zapomną o was nigdy - zakończył swoje przemówienie Duda.
"Czarny czwartek"
To właśnie w Gdyni 45 lat temu doszło do najtragiczniejszy wydarzeń podczas strajków robotników, które trwały od 14 do 22 grudnia. W gdyński "czarny czwartek" zginęło 18 osób. Popołudniu prezydent Andrzej Duda weźmie udział w uroczystościach w Szczecinie, gdzie 17 grudnia 1970 roku w walkach ulicznych zginęło 16 osób, a ponad sto zostało rannych.  W sumie w grudniu 1970 roku na Wybrzeżu, podczas protestów przeciwko podwyżce cen żywności i fatalnym warunkom pracy, śmierć poniosły co najmniej 44 osoby, a ponad tysiąc sto zostało rannych.

Strzelali do bezbronnych

Komunistyczne władze w grudniu 1970 roku kazały strzelać do bezbronnych ludzi - przypomina prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Łukasz Kamiński przypomina, że komunistyczne władze zdecydowały się brutalną rozprawę z protestującymi już na początku strajków, ale właśnie 17 grudnia doszło do niezwykłej tragedii. Do robotników, którzy posłuchali apelu ówczesnego wicepremiera Stanisława Kociołka namawiającego do powrotu do pracy, i którzy przyjechali kolejką na dworzec, milicja i wojsko otworzyły ogień.

REKLAMA

Nikt nie poniósł odpowiedzialności

 Prezes IPN podkreśla, że niezwykle przykre jest to, że ta zbrodnia nie została rozliczona. Proces toczył się przez kilkanaście lat, jednak nikt z odpowiedzialnych w wymiarze politycznym czy z tych, którzy wydawali rozkaz strzelania nie poniósł odpowiedzialności. W kwietniu 2013 roku sąd wydał wyrok, w którym uznał za "bezprawną i przestępczą" decyzję władz PRL o użyciu broni przeciw robotnikom na Wybrzeżu, jednak Stanisław Kociołek został uniewinniony z zarzutu kierowniczego sprawstwa zabójstwa. Apelacja niczego nie zmieniła ponieważ Kociołek zmarł w październiku tego roku.

TVN24/x-news

IAR/PAP/rk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej