Kryzys migracyjny. Władze Lesbos nie wiedzą co zrobić z Afrykańczykami
Osiem tysięcy imigrantów dotarło w ciągu dwóch dni z Turcji na grecką wyspę Lesbos. Nie ma już miejsc w lokalnym areszcie do którego trafiają ci, którzy nie mogą dostać pozwolenia na tymczasowy pobyt w Grecji.
2015-12-22, 08:00
Posłuchaj
Chodzi o imigrantów z krajów północnoafrykańskich: Maroka, Tunezji i Algierii. Obywatelom tych państw nie wydaje się miesięcznego zezwolenia, dzięki któremu mogliby przedostać się do Aten. Policja musi ich zaraz po ich zarejestrowaniu aresztować, więc zaprzestano ich spisywania. W związku z tym około 300 osób śpi w namiotach w pobliżu miejsca rejestracji imigrantów.
Powiązany Artykuł

Imigranci w Europie
Zaczęły się też konflikty między tą grupą a imigrantami innych narodowości. Władze wyspy nie wiedzą, co zrobić z Afrykańczykami, skoro nie mogą zawrócić ich do Turcji ani przekazać do Aten.
Tymczasem jeden z szefów tureckiej mafii przemytników imigrantów w rozmowie z Ateńsko - Macedońską Agencją Informacyjną wyznał, że gdyby władze Turcji chciały ukrócić ten proceder, to przez granicę nie przedostałaby się nawet mucha.
Podobna sytuacja panuje też na wyspie Chios, gdzie w ciągu ostatniej doby dotarło ponad 2 tysiące imigrantów.
REKLAMA
Łącznie w Jordanii, Libanie i Turcji schronienie znalazło - według szacunków UNHCR - 4 mln ludzi. Główną przyczyną masowych ucieczek ludności jest wojna domowa w Syrii. Konflikt, który trwa od marca 2011 r., ponad 4,2 mln Syryjczyków zmusił do ucieczki za granicę, a ok. 7,6 mln do porzucenia domu i ucieczki w granicach kraju.
x-news.pl, TVN24
pp/PAP/IAR
REKLAMA
REKLAMA