Atak w pobliżu meczetu we Francji. "Nie ma dowodów na akt terroru"
29-letni Francuz tunezyjskiego pochodzenia w piątek wjechał samochodem w żołnierzy pilnujących meczetu w mieście Valence.
2016-01-02, 18:50
Posłuchaj
Frederic Loiseau z lokalnej policji: żołnierz nie zareagował natychmiast, dał napastnikowi szansę i czekał do ostatniej chwili, do momentu aż zobaczył, że nie ma innego wyjścia jak odpowiedzieć na atak (IAR)
Dodaj do playlisty
- Nie mamy dowodów, które mogłyby wskazywać na akt terroru - powiedział prokurator z Valence Alex Perrin. Jak dodał, najpewniej 29-latek działał w pojedynkę. - Nic nie wskazuje na to, by należał on do jakiejkolwiek organizacji. (...) Miał wykrzykiwać "Allah jest wielki, co sugeruje jakiś religijny motyw" - powiedział Perrin. Sprawcę określił jako "praktykującego muzułmanina".
Gdy został zatrzymany, "wspomniał, że chciał zabić żołnierzy, bo oni odbierają ludziom życie", lub chciał być przez nich zabity - poinformował prokurator. Dodał, że nie wydaje się, by mężczyzna był chory psychicznie. Nie był on wcześniej znany policji ani wywiadowi.
Źródło: FR M6/x-news
W piątek żołnierze ostrzelali samochód, którego kierowca próbował ich staranować przed meczetem. W wyniku strzelaniny sprawca został poważnie ranny w rękę i w nogę i trafił do szpitala. W sobotę po południu został przesłuchany.
REKLAMA
Według najnowszych informacji w wyniku incydentu lekkie obrażenia odniósł jeden z żołnierzy oraz przechodzień.
Premier Francji od razu po ataku przekazał słowa wsparcia. "Jestem wdzięczny wszystkim wojskowym, którzy strzegą naszego bezpieczeństwa" - napisał na Twitterze Manuel Valls.
W styczniu ubiegłego roku w atakach w Paryżu na satyryczny tygodnik Charlie Hebdo i żydowski supermarket zginęło 17 osób. W listopadzie w serii skoordynowanych zamachów zostało zabitych 130 osób. Do zamachów przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
IAR/PAP, to
REKLAMA
REKLAMA