"Łaskawość Tytusa" na deskach Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie

To jedno z ostatnich dzieł Mozarta, zostało ukończone na dwa miesiące przed śmiercią kompozytora.

2016-01-15, 22:11

"Łaskawość Tytusa" na deskach Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie
Fragment plakatu do spektaklu "Łaskawość Tytusa". Foto: mat. promocyjne

Praca została zamówiona przez Stany Czeskie na uroczystości koronacyjne cesarza Leopolda II z dynastii Habsburgów na króla Czech. Mozart, jednocześnie tworząc "Czarodziejski flet", z trudem zdążył z realizacją zamówienia.

Libretto, według dramatu Pietra Metastasia, napisał włoski poeta Caterino Tommaso Mazolla. Premiera opery odbyła się 6 września 1791 roku w Teatrze Narodowym w Pradze.

Opera została chłodno przyjęta. Mozarta krytykowano za schematyczność i brak polotu.

"Łaskawość Tytusa" należy do gatunku "opera seria", nawiązującego do tradycji opery neapolitańskiej. W dwóch aktach opowiada historię cesarza Tytusa, przedstawiając go jako wielkodusznego władcę, gotowego wybaczyć wszystko, nawet zdradę.

Choć dzieło osadzone zostało czasowo w okresie cesarstwa rzymskiego, krytykom i widowni nie umknęły odniesienia do współczesności i faktyczne "pochlebstwa" pod adresem króla Leopolda II.

Już w sobotę spektakl, w inscenizacji belgijskiego reżysera Ivo van Hove, będą mogli ocenić widzowie zgromadzeni w stołecznym Teatrze Wielkim-Operze Narodowej. Chórem i orkiestrą teatru dyrygować będzie Benjamin Bayl.

"W rzeczywistości muzyka 'Łaskawości Tytusa' tylko sporadycznie osiada na artystycznych mieliznach. Co innego libretto. Jego tekst, sprawia, że całe dzieło wikła się w sprzeczność nie do końca rozwiązywalną" - przekonują twórcy spektaklu.

"Nowoczesne środki muzyczne dysonują z przestarzałą już w latach 90. XVIII wieku koncepcją 'opera seria', w której zresztą Mozart nigdy nie czuł się tak swobodnie, jak w balansującym na granicy powagi i komizmu 'dramma giocoso'" - podkreślono.



PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej