Kradzież tożsamości. "Kwitnie handel skanami, czy kserokopiami dowodów osobistych"
Prof. Sławomir Zalewski z w Wyższej Szkole Policji w Szczytnieocenia, że bardzo powszechne jest wyłudzanie danych osobowych przy pomocy portali oferujących pracę
2016-01-19, 13:39
Otwierając konferencję naukową dotyczącą kradzieży tożsamości Generalny Inspektor ochrony Danych Osobowych dr Edyta Bielak-Jomaa mówiła, że ogromny wpływ na wzrost przypadków utraty naszej tożsamości ma fakt, że coraz więcej aspektów naszego życia toczy się w internecie.
- Posługujemy się coraz sprawniej nowymi technologiami, ale zapominamy, że wykorzystując je oddajemy często nasze dane osobowe nie zawsze wiedząc, komu i w jakim celu. (...) W większości wypadków do kradzieży danych osobowych dochodzi na drodze niewłaściwego zabezpieczenia informacji, ale zdarza się, że sami się do tego przyczyniamy, bo z dużą lekkomyślnością posługujemy się danymi osobowymi - mówiła Bielak-Jomaa. Dodała, że w codziennym życiu nasza niefrasobliwość wiąże się np. z tym, że dajemy dowód osobisty w zastaw za wypożyczenie łyżew, czy kajaków.
Uczestnicy konferencji w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie przyznawali, że kwitnie handel skanami, czy kserokopiami dowodów osobistych. Kupują je, często za kilka-kilkanaście złotych np. grupy przestępcze, które wykorzystują tak zdobyte dane np. do zakładania firm uczestniczących w wyłudzaniu podatku VAT, czy do ubiegania się o pożyczki-chwilówki. Przestępcy biorą małe kwoty do 2-2,56 tys. zł, ponieważ można je uzyskać w instytucjach parabankowych przez internet.
Prof. Sławomir Zalewski z WSPol w Szczytnie powiedział, że bardzo powszechne jest wyłudzanie danych osobowych przy pomocy portali oferujących pracę. - Działający w ten sposób proszą o wypełnienie bardzo szczegółowego kwestionariusza osobowego, otrzymują w ten sposób cały komplet danych, z adresami e-mail, czy numerami domowych telefonów włącznie - podkreślił prof. Zalewski.
REKLAMA
Zarówno prof. Zalewski, Bielak-Jomaa jak i inni uczestnicy konferencji o kradzieży tożsamości zwracali uwagę na to, że zamieszczając na portalach społecznościowych informacje o nas, o tym gdzie mieszkamy, pracujemy, jakim autem podróżujemy, jak i gdzie odpoczywamy sami podajemy światu dane osobowe. "Nie można wykluczyć, że w przyszłości takie dane mogą poskutkować tym, że będziemy więcej płacić za ubezpieczenia komunikacyjne, bo firma ubezpieczeniowa wyśledzi w internecie, że chwalimy się informacjami, które mogą świadczyć o tym, że mamy sporo stłuczek. Także banki rozważając udzielenie nam kredytu mogą się w przyszłości zastanowić, czy będziemy wypłacalni prowadząc taki, a nie inny styl życia" - argumentowała szefowa GIODO.
pp/PAP
REKLAMA
REKLAMA