Restauracja w Rzymie: dzieciom wstęp wzbroniony. "To ja tu dowodzę"

2016-01-20, 08:02

Restauracja w Rzymie: dzieciom wstęp wzbroniony. "To ja tu dowodzę"
Decyzja właściciela restauracji wywołała skrajne emocje we Włoszech. Foto: Pixabay.com

"Z powodu wynikających z braku wychowania niemiłych epizodów obecność dzieci poniżej 5 lat, a także wózków i fotelików nie jest mile widziana w tym lokalu" – głosi napis wywieszony na drzwiach restauracji w Rzymie. Stał się on przyczyną ogólnonarodowej dyskusji.

Włoskie media informują o decyzji właściciela restauracji w dzielnicy Casalbertone podkreślając, że spowodowała ona falę skrajnych opinii – od poparcia dla jego inicjatywy do słów surowego potępienia i nawoływań do bojkotu tego miejsca.

Obok ogłoszenia widnieją przekreślone jak na znakach zakazu rysunki przedstawiające płaczące dziecko, wózek i nosidełko. Właściciel, który podpisał się jako "Dowódca" (Comandante) wyraził przekonanie, że jego decyzja zostanie przyjęta ze zrozumieniem i z góry podziękował klientom.

"Sam jestem dziadkiem"

Decyzja wywołała burzę. W wywiadzie radiowym właściciel restauracji motywował ją tym, że "dzieci są niewychowane". Wyznał zarazem, że nie spodziewał się aż tak wielkiego poruszenia.

- Sam jestem dziadkiem, nie mam nic do dzieci. Mam natomiast zastrzeżenia do rodziców, którzy nie umieją wychować swoich dzieci- podkreślił. Przypomniał, że w jego młodości dzieci chodzące z dorosłymi do lokalu potrafiły się zachowywać jak należy.

- Dzisiaj - dodał - powodują chaos. Jako inny problem wskazał wózki i foteliki (nosidełka), które zajmują przestrzeń między stolikami.

- Wielu moich kolegów restauratorów ma ten sam problem, ale nie mają odwagi tego głośno powiedzieć. Ja natomiast wyszedłem z ukrycia - stwierdził. Opowiedział, że wiele razy zdarzało mu się upominać rodziców, by zajęli się swoimi dziećmi, które biegały po lokalu i chowały się pod stolikami. Jak zauważył, może to być groźne, bo sam był świadkiem, jak na głowę malca siedzącego pod stolikiem o mały włos nie runęło wiaderko z lodem.

"To ja tu dowodzę"

Dyskusja na temat zakazu wstępu dla dzieci rozgorzała w mediach i na stronach internetowych, gdzie klienci zamieszczają recenzje z lokali. W jednym z portali pojawiły się wyrazy aprobaty oraz bardzo dużo pełnych oburzenia opinii na temat tego pomysłu. Zdaniem ich autorów to dyskryminacja i anachronizm, tym bardziej niepojęta, że – jak napisał jeden z internautów - wymierzona w dzieci- „sam kwiat ludzkości”.

Restaurator odpowiedział swym przeciwnikom: "To ja tu dowodzę, moja decyzja była wielokrotnie analizowana i w konsekwencji została przyjęta". Jego zdaniem nie ma w niej nic niemoralnego.

IAR,PAP,kh

Polecane

Wróć do strony głównej