153. rocznica wybuchu powstania styczniowego. "Zryw był zaskoczeniem dla Zachodu"
Był to największy zryw narodowo-wyzwoleńczy Polaków przeciwko rosyjskiemu zaborcy. Pomimo klęski militarnej, powstanie umocniło świadomość narodową i miało wpływ na dążenia niepodległościowe następnych pokoleń.
2016-01-22, 11:00
Posłuchaj
W Warszawie w obchodach rocznicy wybuchu powstania styczniowego będzie uczestniczył minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. W godzinach okołopołudniowych zaplanowano ceremonię złożenia wieńców przy Bramie Straceń na Cytadeli Warszawskiej, a o godz. 18 w Katedrze Polowej Wojska Polskiego zostanie odprawiona Msza święta w intencji uczestników zrywu.
Po mszy, o godz. 19.10, rozpocznie się przemarsz jej uczestników na uroczystość przy Krzyżu i Głazie Pamięci Romualda Traugutta w parku jego imienia (godz.19.40). Tam zostanie odmówiona modlitwa za powstańców i ojczyznę, odbędzie się Apel Poległych i zostaną złożone wieńce.
W obchodach uczestniczyć będą kombatanci, harcerze, kadra dowódcza Wojska Polskiego, przedstawiciele duszpasterstw wojskowych oraz władz samorządowych Warszawy i województwa mazowieckiego.
Powstanie styczniowe wybuchło 22 stycznia 1863 roku, gdy Centralny Komitet Narodowy ogłosił się Tymczasowym Rządem Narodowym i wezwał naród do powstania przeciwko Rosji. 6 tys. powstańców zaatakowało rosyjskie garnizony w Królestwie Polskim.
Powstanie rozszerzyło się na cały kraj, a następnie na tereny Litwy, Białorusi i Ukrainy. Trwało do jesieni 1864 roku, a utworzone "państwo podziemne" funkcjonowało jeszcze w 1865 roku. Ostatni oddział partyzancki ks. Stanisława Brzóski, działający na Podlasiu, został rozbity w kwietniu 1865 roku.
W kwietniu 1864 roku aresztowano przywódcę powstania Romualda Traugutta i innych członków Rządu Narodowego. Cztery miesiące później stracono ich na stokach Cytadeli Warszawskiej.
W walkach wzięło łącznie udział co najmniej 200 tys. powstańców. Bilans zrywu był tragiczny - kilkadziesiąt tysięcy poległych lub straconych przez Rosjan, 38 tys. osób zesłanych na Syberię.
Zobacz serwis specjalny: powstanie styczniowe>>>
"Powstanie styczniowe było zaskoczeniem dla Zachodu"
- Opinia publiczna zachodniej Europy była zaskoczona wybuchem powstania styczniowego - powiedział prof. Michał Leśniewski z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. - W Polsce również było to wydarzenie raczej niespodziewane - dodał.
- Powstanie nie było przygotowywane. Organizacje Białych i Czerwonych myślały o rozpoczęciu powstania, ale nie planowały go na rok 1863. Jego wybuch był skutkiem zbiegu różnych okoliczności. Zachód miał więc prawo być zaskoczonym - zauważył.
- W Europie Zachodniej działały różnego rodzaju polskie organizacje emigracyjne, takie jak Hotel Lambert, których często trochę nie doceniamy. Gdyby więc powstanie było lepiej przygotowane, to ludzie tacy jak Władysław Zamoyski i Władysław Czartoryski prowadziliby jakieś działania dyplomatyczne. Nie robili tego, ponieważ nie przypuszczali, że sytuacja w Królestwie Polskim przybierze taki obrót - wyjaśnił ekspert.
Leśniewski zwrócił uwagę, że moment na wybuch powstania nie był najlepszy. W Europie było wówczas dość spokojnie.
REKLAMA
- Z perspektywy wiemy, że kilka lat później wybuchła wojna prusko-austriacko-duńska, ale był to raczej okres odprężenia po wojnie krymskiej. Opinia publiczna skupiała się na wydarzeniach wojny secesyjnej po drugiej stronie Atlantyku. Nie raz zresztą zarzucano przywódcom powstania, że wywołali je w najgorszym możliwym momencie - oznajmił.
- Ten argument wciąż jest podnoszony przez współczesnych historyków. Sam fakt rzucenia się garstki młodych na wielką armię był jednak wtórny wobec politycznego zaskoczenia powstaniem - ocenił.
Profesor wytłumaczył, że od czasów powstania listopadowego, okresu Wielkiej Emigracji i Wiosny Ludów wiedza o sprawie polskiej w społeczeństwach Wielkiej Brytanii, Francji i niektórych państw niemieckich nie była zła. Choć często była zestawem mitów i stereotypów.
- Orientowano się, że istnieją stronnictwa Białych i Czerwonych. Nie do końca orientowano, się czym one są, ale wśród wielu ruchów rewolucyjnych na Zachodzie budowano obraz powstania jako rewolucji, co miało sprawić, że pomogą one sprawie polskiej. W innych zaś środowiskach pojęcie rewolucji mogło wywoływać pewien niepokój - wskazał.
HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>
Zdaniem historyka, nieprawdą jest, że prasa Zachodu była nieprzychylna powstaniu. Postrzegano je jako irracjonalne i bez szans, ale zrozumiałe i godne sympatii. Również - jak zaznaczył ekspert - różne ruchy społeczne żywo zareagowały na wybuch powstania.
- Poza napływem ochotników do walki z wielu krajów Europy, takich jak najbardziej znany Francesco Nullo, odzew na powstanie był najsilniejszy wśród niższych warstw społecznych w ugrupowaniach, które dziś nazwalibyśmy lewicowymi. Widziały one bowiem w powstaniu nie tylko walkę narodowowyzwoleńczą, ale również rewolucyjną rozumianą jako radykalna zmiana społeczna. Organizowano zbiórki pieniędzy na zakup broni, środków medycznych. Planowano przemyt broni do Polski - wyliczył.
- Jeśli chodzi o naciski na rządy, to zauważmy, że początkowo sam Napoleon III wykonywał gesty sugerujące chęć udzielenia poparcia powstaniu. Podejmował rozmowy z cesarzem Franciszkiem Józefem na temat sojuszu przeciw Rosji czy odtworzenia Polski z którymś z Habsburgów na jej tronie - powiedział.
- Tymczasem lord Palmerston, stojący na czele rządu brytyjskiego, który bardzo nie lubił Rosji, powiedział wprost, że nie udzieli wsparcia militarnego Polakom, ponieważ nie ma takiej możliwości, a wsparcie moralne niczego nie da - oznajmił prof. Leśniewski.
Zapytany, czy choćby przez moment był cień nadziei na przerodzenie się powstania styczniowego w ogólnoeuropejską wojnę, o której marzyli Polacy, odpowiedział, że nie, ponieważ nie był to właściwy moment.
IAR, PAP, kk
REKLAMA