IPN: w dokumentach Czesława Kiszczaka zobowiązanie do współpracy podpisane: Lech Wałęsa "Bolek"
Prezes Instytutu Łukasz Kamiński poinformował, że w dokumentach zabezpieczonych w domu gen. Czesława Kiszczaka znaleziono teczkę personalną i teczkę pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek".
2016-02-18, 17:05
Posłuchaj
Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował, że zgodnie z opinią eksperta-archiwisty dokumenty są oryginalne (IAR)
Dodaj do playlisty
- Według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Czesława Kiszczaka eksperta-archiwisty są one autentyczne - poinformował szef IPN.
- Osoba, która to widziała, jest pewna. Ta pewność wynika z wiedzy. Nasi archiwiści potrafią oceniać, znając inne tego typu materiały z naszych zasobów; zwracają uwagę na pewne cechy tych dokumentów, sposób ich sporządzania i na tym jest oparta ta opinia - powiedział Łukasz Kamiński.
Powiązany Artykuł
IPN: przejęto rękopisy, maszynopisy i fotografie
Szef IPN poinformował na konferencji prasowej, że materiały te nie są na razie badane pod względem historycznym, a jedynie opisywane. Po zakończeniu prac materiały zostaną przekazane do archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie będą dostępne.
REKLAMA
Łukasz Kamiński podkreślił, że otwarto tylko dwa z sześciu pakietów dokumentów, znalezionych w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku.
TVN24/x-news
Oświadczenie IPN:
Zgodnie z wcześniej przekazanymi informacjami 17 lutego 2016 r. rozpoczęto oględziny akt odnalezionych w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku. Po otwarciu zapieczętowanego pakietu oględzinom poddano jego zawartość w postaci papierowej paczki zawierającej dwie teczki.
Na tej paczce była przyklejona koperta zaadresowana „Do Dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie do rąk własnych”. W kopercie znajduje się odręcznie napisany list z kwietnia 1996 r. w którym Czesław Kiszczak informuje o przekazaniu do Archiwum Akt Nowych akt dokumentujących współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. List jest odręcznie podpisany przez Czesława Kiszczaka. List wraz z paczką zawierającą obie teczki nie został wysłany.
Akta, które zostały poddane oględzinom składają się z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”.
W teczce personalnej znajduje się 90 kart dokumentów. Teczka jest w oryginalnych okładkach. W teczce personalnej, podzielonej na dwie części, znajdują się dwa spisy zawartości dokumentów. Opisy zawartości odpowiadają stanowi faktycznemu dokumentów znajdujących się w teczce. W teczce personalnej znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. Wśród dokumentów znajdujących się w tej teczce są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem „Bolek”, pokwitowania odbioru pieniędzy.
W teczce pracy tajnego współpracownika, liczącej 279 kart, w oryginalnych okładkach, znajdują się liczne doniesienia tajnego współpracownika pseudonim „Bolek” oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z tajnym współpracownikiem pseudonim „Bolek”. Część doniesień pisana jest odręcznie i podpisana pseudonimem „Bolek”.
Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują okres lat 1970–1976. W opinii uczestniczącego w czynnościach eksperta-archiwisty dokumenty są autentyczne.
Wszystkie poddawane oględzinom dokumenty są precyzyjnie opisywane. Czynność ta będzie dziś kontynuowana. Niezwłocznie po jej zakończeniu zawartość pierwszego pakietu zostanie udostępniona zgodnie z procedurami opisanymi w ustawie o IPN. Kolejne pakiety zawierające dokumenty zabezpieczone przez prokuratora IPN 16 lutego br. będą poddawane analogicznym czynnościom, a następnie sukcesywnie udostępniane.
REKLAMA
Przebywający obecnie za granicą Lech Wałęsa odniósł się do doniesień IPN jeszcze przed konferencją Instytutu. Były prezydent napisał w czwartek rano na swoim mikroblogu w serwisie wykop.pl.: "Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia. Gdyby były, nie byłoby potrzeby podrabiać. W sądzie to udowodnię".
Przeszukano mazurską działkę gen. Czesława Kiszczaka
Prezes IPN na pytanie, czy prokuratorzy IPN zamierzają przeszukać domy innych byłych funkcjonariuszy służb, czy też Lecha Wałęsy, szef Instytutu odpowiedział, że prokuratorzy nie informują o planowanych czynnościach.
W czwartek przeszukiwana była m.in. działka letniskowa zmarłego szefa komunistycznej bezpieki. Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej w asyście policji podjął prace na terenie należącej do Czesława Kiszczaka nieruchomości w miejscowości Wikno na Mazurach.
Jak relacjonowali świadkowie, rano pod dom podjechały auta z policjantami i przedstawicielem IPN. Osobnym autem przyjechał mężczyzna, który otworzył furtkę. W domu Kiszczaków przebywali nieco ponad godzinę, zaglądali też pod tuje otaczające posesję. Według jednego z sąsiadów, który obserwował akcję, jeden z policjantów wyniósł reklamówkę, w której była koperta lub dwie. Z mediami nikt z obecnych w domu letniskowym nie rozmawiał.
REKLAMA
W wydanym w czwartek komunikacie Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że prokuratorzy nie znaleźli na działce letniskowej Czesława Kiszczaka dokumentów, które można by przekazać IPN.
Rękopisy, maszynopisy i fotografie
We wtorek wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku, Maria Kiszczak spotkała się z prezesem IPN. Przedstawiła zapisaną obustronnie odręcznie kartkę "Informacja opracowania ze słów T.W. "Bolek" z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r." datowaną: Gdańsk, dn. 16.11.74, opatrzoną w lewym górnym rogu nagłówkiem "źrodł. T.W. "Bolek", przyj. rez. "Madziar", wpłyn. 16 XI 74 r., odeb. kpt. Z. Ratkiewicz".
Maria Kiszczak miała powiedzieć, że ma więcej tego typu dokumentów i zaoferować Instytutowi ich sprzedaż za 90 tys. zł. Wdowa - w wypowiedzi dla mediów - zaprzeczała natomiast, by przynosząc dokumenty do IPN, miała na celu ich sprzedaż.
Jak relacjonował prezes IPN, o sprawie poinformowano naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie. We wtorek po południu prokurator IPN, w asyście policji, podjął w miejscu zamieszkania wdowy po Kiszczaku czynności mające na celu zabezpieczenie dokumentów podlegających przekazaniu do IPN.
- Tam przy tych dokumentach Wałęsy był odręcznie napisany przez mojego męża taki list. Mówił, że ze względu na dobro tego człowieka, Wałęsy, który jest bohaterem Polski, należy te dokumenty chronić. I mąż powiedział, że tylko można je dopiero ujawnić po kilku latach. Ja nie widziałam tego, to było wewnątrz. Nie widziałam tego pisma, bo tak bym zrobiła - powiedziała Maria Kiszczak w TVN24 w czwartek.
REKLAMA
Pytana, dlaczego akurat teraz zdecydowała się na przekazanie tych dokumentów podkreśliła, że tak radził jej mąż, mówiąc: "jak będziesz mieć jakieś kłopoty, to zanieś te dokumenty do IPN". Dopytywana, czy oferowała Instytutowi sprzedaż tych materiałów powiedziała: "to znaczy tak rozmawialiśmy, ja rozmawiałam na temat kosztów, rozmawiałam, jakie koszty poniosłam, co mnie jeszcze czeka. Pewnie, że mi potrzeba jeszcze pieniędzy, bo jest do zrobienia ten pomnik".
Powiązany Artykuł
IPN: wdowa po Czesławie Kiszczaku chciała 90 tysięcy złotych
***
Były prezydent Lech Wałęsa był oskarżany o bycie TW "Bolkiem", wiele razy temu zaprzeczał. W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
W styczniu 2016 r. Wałęsa poprosił IPN o zorganizowanie spotkania z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość, jednak na początku lutego nie zgodził się na proponowane przez Instytut warunki debaty. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie.
Do udziału w debacie zostali zaproszeni Cenckiewicz i Gontarczyk, a także reżyser Grzegorz Braun, dr Andrzej Drzycimski (odmówił udziału), dr Grzegorz Majchrzak, Piotr Semka, dr hab. Jan Skórzyński (odmówił udziału) i Paweł Zyzak. Debatę miał poprowadzić dziennikarz Adam Hlebowicz.
Lech Wałęsa w piśmie, które opublikował na swoim blogu, pisał, że proponuje publiczny finał sprawy tzw. Bolka, mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN, a jednocześnie trwający nieustannie stalking, "tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego, jak i w przestrzeni internetowej".
IAR,PAP,kh
REKLAMA