Londyn zaostrza postulaty. Na razie nie ma porozumienia z UE

Nie ma przełomu, ale jest postęp w rozmowach Unii Europejskiej z Londynem - tak mówił po pierwszym dniu negocjacji przewodniczący RE Donald Tusk. Dziś ciąg dalszy rozmów.

2016-02-19, 10:54

Londyn zaostrza postulaty. Na razie nie ma porozumienia z UE
Premier Wielkiej Brytanii Davida Cameron i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Foto: European Union , 2016/EC - Audiovisual Service

Posłuchaj

"Jeszcze wiele pracy" przed porozumieniem UE z Londynem. Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Przywódcy 28 krajów będą kontynuować negocjacje dziś, podczas drugiego dnia unijnego szczytu w Brukseli.

Chodzi o zmianę warunków członkostwa Wielkiej Brytanii we Wspólnocie, o co zabiegał premier David Cameron.

Jeśli porozumienie zostanie zaakceptowane, to szef brytyjskiego rządu będzie namawiał obywateli do głosowania za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii.

Szef Rady Europejskiej po pierwszym dniu niewiele mógł powiedzieć o negocjacjach. - Zrobiliśmy pewne postępy, ale jeszcze wiele pracy przed nami - podsumował Donald Tusk. –

REKLAMA

- Jedno jest pewne. To kluczowy, rozstrzygający o wszystkim szczyt – mówił wcześniej.

- Jest oczywiste, że nie będzie łatwo o porozumienie, ale jest wola do kompromisu – powiedziała z kolei kanclerz Angela Merkel.

(Jeden z etaptów negocjacji. Wideo: Rada Europejska)

REKLAMA

Londyn zaostrzył swoje postulaty

Do ustalenia pozostaje między innymi na jak długi okres Londyn mógłby wprowadzić ograniczenia wypłat zasiłków dla unijnych pracowników. David Cameron na szczycie zażądał maksymalnej 13-letniej blokady. Grupa Wyszehradzka mówi o maksymalnie 5 latach.

David Cameron rozpoczynał te negocjacje z postulatem 4-letniego ograniczenia wypłat zasiłków. Później pojawiła się propozycja, by te ograniczenia mogły być przedłużone do siedmiu lat. Teraz, jak informują nieoficjalnie unijni urzędnicy, brytyjski premier zaproponował wprowadzenie maksymalnej 13-letniej blokady w wypłatach zasiłków.

Taka propozycja jest niemożliwa do zaakceptowania - mówią dyplomaci Europy Środkowo-Wschodniej. Grupa Wyszehradzka zaproponowała maksymalne 5-letnie ograniczenia. Postulat Davida Camerona nie podoba się też Hiszpanii. Obywatele tego kraju również licznie wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii do pracy. Jednak w kuluarach szczytu można usłyszeć i takie głosy, że postulat 13-letniego ograniczenia zasiłków to zagranie negocjacyjne Davida Camerona. Wie, że będzie musiał pójść na kompromis i ustąpić, wtedy łatwiej mu będzie rezygnować z tak wygórowanego żądania.

REKLAMA

(Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk: to rozstrzygający szczyt. Wideo: EU EBS/x-news)

Zasiłki na dzieci

Unijni przywódcy muszą także uzgodnić nowe zasady wypłaty zasiłków na dzieci, które nie wyjechały z rodzicami za granicę. Polska chce, by zasiłki były dostosowane do świadczeń w krajach, w których mieszkają dzieci i by nowe zasady dotyczyły tylko nowo przybyłych.

Premier David Cameron nie chce się na to zgodzić. Szef brytyjskiego rządu próbuje też przeforsować jeszcze inny swój postulat - ściślejszą kontrolę eurolandu, by nie podejmował on decyzji, które wpływają na sytuację w krajach bez wspólnej waluty. Na to z kolei nie zgadza się Francja.

Każdy z przywódców podkreślał wczoraj, że chce, by Wielka Brytania pozostała w Unii Europejskiej. Nie wiadomo jednak, jak dużą cenę za to każde państwo jest gotowe zapłacić.

REKLAMA

Przed szczytem kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiła m.in., że w jej przekonaniu wspólnota zrobi wszystko, by zatrzymać Londyn. Jednak o wszystkim zdecydują ostatecznie obywatele brytyjscy w referendum.

Debaty w Wielkiej Brytanii

Na Wyspach unijnemu szczytowi towarzyszy dyskusja o wyjściu lub pozostaniu we Wspólnocie.

REKLAMA

W europejskim narożniku stanął były lider Partii Pracy i były komisarz Unii, Neil Kinnock. W rozmowie z radiem BBC ostrzegał przed pochopnym przecenianiem znaczenia Wielkiej Brytanii dla reszty Unii, która zależy tylko w 9 procentach od eksportu na Wyspy.

Brytyjczycy eksportują natomiast do państw Unii aż 51% swojej produkcji. - Kto będzie miał więcej atutów we wszelkich rokowaniach? - pytał Neil Kinnock.

W przeciwnym narożniku pojawił się jedyny poseł eurosceptycznej partii UKIP, Douglas Carswell podnosząc argument olbrzymich kosztów członkostwa Unii. Jak mówił telewizji BBC: ”Obecnie co tydzień posyłamy do Brukseli 350 milionów funtów. To 60 razy więcej, niż nasza służba zdrowia wydaje na walkę z rakiem.” Carswell dodał też, że nie trzeba być członkiem unii politycznej, żeby handlować z Europą.

Te argumenty obu stron nie mają wiele wspólnego z przedmiotem rokowań premiera Camerona w Brukseli. Ale to one, a nie ewentualna ugoda w sprawie zasiłków na dzieci pracowników, które pozostały w swych krajach rodzinnych, zaważą tak naprawdę na tym, jak Brytyjczycy zagłosują w referendum - czy zostać w Unii, czy z niej wystąpić.

REKLAMA

PAP/IAR/EC/agkm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej