Wiele niejasności wokół zamachowców z Brukseli. Wzajemne oskarżenia
Ibrahim El Bakraoui, jeden z zamachowców samobójców na lotnisku Zaventem w Brukseli, nie znajdował się na żadnej holenderskiej ani międzynarodowej liście poszukiwanych - oświadczył w czwartek minister bezpieczeństwa i sprawiedliwości Holandii Ard van der Steur.
2016-03-24, 22:49
Posłuchaj
Belgijska opozycja domaga się wyjaśnień od rządu w sprawie zamachów. Relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
Dodaj do playlisty
- Sprawdzaliśmy to z naszymi belgijskimi, niemieckimi i tureckimi kolegami i w każdym przypadku okazywało się, że nie był on zarejestrowany w naszych systemach - oświadczył van der Steur.
Holenderskie władze potwierdziły, że jeden z podejrzanych o przeprowadzenie zamachów w Brukseli został deportowany z Turcji do Holandii.
Chodzi o Brahima El Bakraouiego, który we wtorek na brukselskim lotnisku wysadził się w powietrze. W połowie lipca ubiegłego roku ze Stambułu został odesłany samolotem do Amsterdamu - przyznał holenderski minister sprawiedliwości Ard van der Steur.
Zastrzegł, że mężczyzna z Turcji do Holandii deportowany był tylko raz, a nie dwukrotnie, jak mówił w środę turecki prezydent. Recep Erdogan zapewniał, że przed mężczyzną ostrzegano kontrwywiady Belgii i Holandii. Ocenił, że zostało to jednak zignorowane.
REKLAMA
Holenderskie władze obwiniają Turcję o niedochowanie procedur w sprawie deportowania. Jak powiedział Ard van der Steur, holenderskie władze nie zdawały sobie sprawy, że deportowany jest podejrzewanym o groźne przestępstwa. - Osoba ta nigdzie nie figurowała, a tureckie władze nie podały powodu deportacji - dodał Holender.
STORYFUL/x-news
Belgijski minister sprawiedliwości Koen Geens twierdzi, że Belgia nie wiedziała o deportacji z Turcji El Bakraouiego. Dodał, że belgijskie władze wiedziały o zatrzymaniu mężczyzny, ale nie o samej deportacji.
- Osoba ta została umieszczona w samolocie, który leciał na lotnisko Schiphol, zostaliśmy o tym powiadomieni dopiero po tym jak samolot ten wylądował - powiedział minister dodając, że w takiej sytuacji było bardzo trudno go zatrzymać. - Mężczyzna dostał się na terytorium Holandii przez Schiphol jak każdy, zwykły Belg - przyznał Geens.
Minister dodał, że w piątek, razem z ministrem spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych Belgii, przedstawią wyjaśnienia w tej sprawie w parlamencie.
REKLAMA
Tymczasem, jak podaje Reuters, powołując się na źródła w Waszyngtonie, bracia Khalid i Ibrahim El Bakraoui figurowali jako podejrzani na listach agencji antyterrorystycznych w USA.
Nie znaleziono dowodów
W czwartek Reuters pisał, powołując się na przedstawicieli tureckich władz, że Ibrahim El Bakraoui był w ubiegłym roku dwukrotnie zatrzymany w Turcji i deportowany. Najpierw zatrzymano go w Gaziantep na południu Turcji, w pobliżu granicy z Syrią, i odesłano do Holandii - informują źródła agencji Reutera. Dodają, że policja obserwowała mężczyznę i doszła do wniosku, że może on być dżihadystą. Jednak władze holenderskie zwolniły go, bo Belgia, której był obywatelem, nie znalazła dowodów na jego powiązania z terroryzmem.
Powiązany Artykuł

ZAMACHY W BRUKSELI
Według kolejnego informatora Reutersa, El Bakraoui ponownie przybył do Turcji 11 sierpnia. Dwa tygodnie później został ponownie deportowany. Źródła nie podały, do jakiego kraju tym razem trafił mężczyzna. Prorządowy dziennik "Yeni Safak" poinformował, że turecka policja nabrała przekonania, iż planował on dotarcie do objętej konfliktem zbrojnym Syrii.
Według gazety także jego brat Khalid - drugi zamachowiec samobójca z Brukseli - był w Turcji. Miał tam przylecieć 4 listopada 2014 roku. Był obserwowany przez policję. Opuścił kraj samodzielnie dziesięć dni później. Informacji tej nie potwierdzają tureckie władze.
Złamane zasady warunkowego zwolnienia
Khalid El Bakraoui, który zdetonował ładunek w metrze, miał według najnowszych informacji naruszyć reguły warunkowego zwolnienia z więzienia. Utrzymywał on bowiem kontakty z byłymi wspólnikami, których także skazano.
REKLAMA
Sąd nie cofnął za to warunkowego zwolnienia i zobowiązał Bakraouiego do restrykcyjnego przestrzegania zasad. Mężczyzna jednak nie stawił się na czterech spotkaniach kontrolnych z prokuratorem i przeprowadził się bez informowania o tym władz.
RUPTLY/x-news
Jak poinformował belgijski prokurator federalny Frederic Van Leeuw, obaj mieli obywatelstwo belgijskie i wcześniej "nie uważano ich za osoby powiązane z terroryzmem".
Według mediów bracia mieszkali w Brukseli i byli znani policji, ale nie z powodu zaangażowania w działalność terrorystyczną, tylko jako pospolici przestępcy. Na obu ciążyły wyroki.
REKLAMA
Skargi Turcji
Turcja wielokrotnie, a zwłaszcza po zamachach w listopadzie 2015 roku w Paryżu, skarżyła się, że kraje zachodnie ignorują jej ostrzeżenia przed dżihadystami, których wydala.
Z kolei państwa europejskie wielokrotnie narzekały na brak współpracy tureckich władz w tropieniu zagranicznych dżihadystów, spośród których większość przedostaje się przez Turcję do Syrii i zasila szeregi bojowników Państwa Islamskiego. W ciągu ostatniego roku Turcja znacząco wzmocniła kontrole na swej granicy.
W wyniku zamachu, który przeprowadzono we wtorek rano zginęło 31 osób, a 300 zostało rannych, z których 61 jest w stanie krytycznym.
IAR, PAP, bk
REKLAMA