Antoni Macierewicz wyjaśnia przyczyny powołania podkomisji smoleńskiej. "Nie zbadano systemu obarczonego wadą fabryczną"

Powodem powołania podkomisji smoleńskiej było ujawnienie ukrywanych lub nieznanych informacji mających istotne znaczenie, które dotychczas nie były badane - mówił w środę szef MON Antoni Macierewicz. Według PO chodzi o budowanie napięcia wokół katastrofy.

2016-03-30, 18:13

Antoni Macierewicz wyjaśnia przyczyny powołania podkomisji smoleńskiej. "Nie zbadano systemu obarczonego wadą fabryczną"
W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny zginęło 96 osób. Foto: Bartosz Staszewski/Wikipedia

Posłuchaj

Szef MON Antoni Macierewicz: ten samolot bywa obarczony wadą techniczną (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Sejmowa komisja obrony kontynuowała posiedzenie ws. powodów, dla których MON wznowiło badanie katastrofy smoleńskiej. Wnioskowali o to posłowie PO i Kukiz'15. Posiedzenie w tej sprawie rozpoczęło się 16 marca, ale zostało wówczas przerwane.

- Powodem powołania tej komisji, zgodnie z rozporządzeniem ministra obrony narodowej, było ujawnienie ukrywanych lub nieznanych informacji mających istotne znaczenie dla badania, które nie były badane z różnych powodów - złej woli, nieświadomości, błędów, niewiedzy - powiedział Macierewicz.

"Nie wskazuję przyczyn tragedii"

- Fakt, że nie podjęto badania jednego z głównych systemów samolotu obarczonych wadą fabryczną, jest wystarczającym powodem do takiej decyzji. Ja nie wskazuję przyczyn tej tragedii. Ja wskazuję przyczyny powołania komisji, która ma to zbadać - dodał.

Pytany po obradach, o jaką część Tu-154M chodzi, Macierewicz odmówił odpowiedzi. - Nie chcę wskazywać precyzyjnie tych elementów, które mogą być później przedmiotem manipulacji szkodzącej procesowi wyjaśniania – uzasadnił.

REKLAMA

TVN24/x-news

Zdaniem ministra Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), która w latach 2010-11 pod przewodnictwem Jerzego Millera badała katastrofę smoleńską, oparto na tezie, która "odrzucała porządek prawny RP".

Jak mówił, powinna ona pracować w oparciu o zasady wynikające z polsko-rosyjskiej umowy z 1993 r., mówiącej o tym, że katastrofy bada wspólna komisja, składająca się z dwóch komisji z Polski i Rosji.

- Zamiast tego oddano postępowanie wyjaśniające tragedię smoleńską w ręce rosyjskie - ocenił Macierewicz.

REKLAMA

"Nie postąpiono zgodnie z prawem"

Podkreślił, że był obowiązek powołania komisji natychmiast po katastrofie, gdy tymczasem zrobiono to dopiero decyzją z 15 kwietnia. - Zapewne nie byłoby potrzeby powoływania tej komisji, którą teraz powołaliśmy, gdyby - powołując komisję Millera - postępowano zgodnie z prawem, ale tak niestety nie było – powiedział Macierewicz.

Jak mówił, w pierwszych dniach po katastrofie Rosjanie nie dopuszczali Polaków do wraku i miejsca katastrofy. - Rząd Donalda Tuska złamał prawo RP. Zamiast powołać wspólną z Rosjanami komisję, w oparciu o porozumienie z 1993 r., zgodził się na dyktat tzw. konwencji chicagowskiej. W istocie była to samowola strony rosyjskiej, którą zaakceptowaliście - powiedział Macierewicz. Jego zdaniem było to "źródło wszystkich popełnionych później błędów".

"Brak odpowiedzi na raport MAK"

Macierewicz ocenił, że raport Millera jest "fałszywy i nieprawdziwy". Jego zdaniem ówcześni rządzący zapomnieli o odpowiedzi RP na projekt raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który badał katastrofę smoleńską z ramienia Rosji, że "wszystkie przyczyny (katastrofy) są niezgodne z prawdą i że badanie trzeba rozpocząć od nowa". Podkreślił przy tym, że ustalenia MAK i komisji Millera były takie same.

"Chodzi o to, by dotrzeć do Donalda Tuska"

Po wystąpieniu Macierewicza b. szef MON Tomasz Siemoniak z PO ocenił, że prawdziwym celem szefa MON jest b. premier z PO Donald Tusk. - Wyraźnie widać, że w całym tym działaniu chodzi o osobę Donalda Tuska i że te prace, które podjął minister Macierewicz, służą temu, żeby właśnie do Donalda Tuska dotrzeć, stawiając mu jakieś absurdalne zarzuty – powiedział Siemoniak. - Nie przekonał nas pan co do tego, że istniała potrzeba powołania podkomisji - dodał.

REKLAMA

Macierewicz podkreślał, że raport komisji Millera został zatwierdzony przez Siemoniaka. - To nie jest żadna tajemnica. Zgodnie z prawem zatwierdziłem ten raport, mając taką kompetencję i nie wiem, czemu pan o tym mówił w tonie jakiegoś odkrycia – odpowiedział były minister obrony.

Obecny szef MON ripostował, że zatwierdzając raport, Siemoniak zakwalifikował katastrofę do kategorii obejmującej m.in. błąd w technice pilotażu i tym samym – zdaniem Macierewicza – zdefiniował, że jest to wypadek, w którym winni są piloci. - Przed śledztwem prokuratorskim, przed procesem w tej sprawie pan już wskazał winnego. Co więcej, pan już uniewinnił tych, którzy mogą być wskazani jako winni – powiedział Macierewicz.

Cezary Grabarczyk z PO ocenił, że Macierewicz nie odpowiedział na większość pytań. - Wydaje się, że chodzi o budowanie napięcia wokół katastrofy. Wydaje się, że posługiwanie się przez pana ministra licznymi insynuacjami, niedopowiedzeniami ma stworzyć klimat, który odtworzy tę atmosferę, którą przeżywaliśmy wszyscy po katastrofie smoleńskiej. Nie godzi się, aby minister rządu RP tak czynił. Wydaje się, że pan minister przygotowuje opinię publiczną na wydarzenia, które mają mieć miejsce już za kilkanaście dni, 10 kwietnia, ale my chcemy przeżywać tę rocznicę w spokoju – powiedział Grabarczyk. - Chce pan ukrzyżować byłego premiera RP – dodał.

Zmiany w prokuraturze wojskowej

Posłowie PO pytali m.in. o przesunięcie prokuratorów wojskowych, którzy byli zaangażowani w śledztwo smoleńskie, do "zielonych garnizonów" - w małych miejscowościach w różnych częściach kraju.

REKLAMA

Marcin Kierwiński pytał, czy to nie jest rewanż polityczny, natomiast Siemoniak zarzucił szefowi MON brak szacunku dla podwładnych.

TVN24/x-news

Minister podkreślił, że żaden z prokuratorów nie został zdegradowany. - Zostali przeniesieni do rezerwy kadrowej i wskazano im miejsce, gdzie mają pełnić służbę w tych stopniach, jakie mieli, w żadnych innych. Nadal, jeżeli tak zdecyduje prokurator generalny, będą pełnili funkcje prokuratorów. Minister obrony narodowej tylko decyduje, w którym miejscu będą pełnili służbę. To miejsce zostało im wskazane zgodnie z potrzebami wojska. Nie ma to nic wspólnego ani z zemstą, ani z degradacją, ani z bezprawiem – uzasadniał szef MON.

Spór o generała Błasika

Poseł PO Stefan Niesiołowski pytał Macierewicza, jak ten komentuje doniesienia na temat dowódcy Sił Powietrznych generała Andrzeja Błasika, który miał pozostawać w kokpicie Tu-154M do momentu katastrofy. Zdaniem Niesiołowskiego jednym z powodów tragedii było m.in. wywieranie presji na pilotów, co miało utrudniać lub uniemożliwiać im skierowanie samolotu na inne lotnisko.

REKLAMA

Szef MON odpowiedział, że poseł PO powtarza najgorsze oszczerstwa wobec generała Błasika.

Zwracając się do posłów opozycji, szef MON zadeklarował, że jest gotów rozszerzyć skład członków podkomisji badającej katastrofę.

- Jeżeli państwo uważacie, że skład komisji jest, z jakiegoś punktu widzenia - naukowego lub jakiegokolwiek innego, niereprezentatywny, że uważacie, że powinien tam być jeszcze jakiś specjalista, którego chcecie wskazać i który chce wziąć udział w tej pracy, jestem gotów to zrobić. Jestem gotów rozszerzyć skład komisji o osoby wskazane przez państwa - powiedział Macierewicz.

Stefan Niesiołowski zarzucił szefowi MON wykorzystywanie tej sprawy do walki politycznej. - Sprawa katastrofy smoleńskiej jest wyjaśniona – powiedział.

REKLAMA

Niejasna sprawa czarnej skrzynki

Zdaniem Waldemara Andzela z PiS "komisja Millera nic nie wyjaśniła, powtórzyła tylko kłamstwa pani Anodiny (szefowa MAK Tatiana Anodina), w szczególności o pancernej brzozie, która miała zniszczyć samolot". Również przewodniczący komisji Michał Jach z PiS ocenił, że raport Millera nie ma nic wspólnego z prawdą.

Minister podkreślił, że tzw. polska skrzynka, czyli rejestrator eksploatacyjny ATM QAR, została odnaleziona bez wiedzy polskich badaczy 12 kwietnia 2010 r. i przesłana 15 kwietnia do Polski, gdzie okazało się, że zapakowano inny agregat. Musiano raz jeszcze ją wysłać z Moskwy. - Co się działo w tych dniach, w których ona podróżowała w tę i z powrotem, a tak dokładnie (miał miejsce) jej fikcyjny obrót – pytał szef MON. Jak ocenił, członkowie komisji Millera zapomnieli powiedzieć opinii publicznej, że czarna skrzynka mogła zostać zmanipulowana.

Macierewicz przywoływał listę 250 świadków, którzy mieli widzieć oznaki awarii silników tupolewa. - Nie ma wątpliwości, że była awaria silników i nie ma wątpliwości, że nie dopełniliście państwo obowiązku sprawdzenia, jaka była przyczyna tej awarii – mówił szef MON do posłów PO.

Poseł Kierwiński zwrócił jednak uwagę, że na liście, znajdującej się na stronie internetowej parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, którego szefem był Macierewicz, "wielu z tych tzw. świadków to osoby wskazane jako nieznane lub opierające się na rzekomych informacjach od osób, które też określane są jako nieznane".

REKLAMA

Szef MON na początku lutego podpisał rozporządzenia ws. organizacji oraz działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Dała ona szefowi MON prawo do wznowienia badania wypadku lub incydentu lotniczego, "gdy zostaną ujawnione nowe okoliczności lub dowody mogące mieć istotny wpływ na ich przyczyny". Jedocześnie minister powołał podkomisję w ramach KBWLLP do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Na początku marca zebrała się ona na pierwszym posiedzeniu.

PAP, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej