Spięcie w relacjach USA z Chinami. Poszło o wojenny okręt w pobliżu spornych terytoriów
Chiny są poirytowane obecnością amerykańskiego okrętu wojennego w pobliżu spornej rafy na Morzu Południowochińskim. Władze w Pekinie określiły patrol jako nielegalny, grożący pokojowi i stabilności.
2016-05-10, 13:20
Amerykański niszczyciel rakietowy USS William P. Lawrence podpłynął na odległość 12 mil morskich od okupowanej przez Chiny rafy Fiery. Jak poinformował rzecznik ministerstwa obrony Bill Urban była to tak zwana operacja obrony swobody żeglugi, która miała przeciwstawić się nadmiernym roszczeniom morskim Chin, Tajwanu i Wietnamu. - Te nadmierne roszczenia są niezgodne z prawem międzynarodowym - podkreślił Urban.
Pekin ostro potępił dzisiejszą akcję Amerykanów, twierdząc, że okręt - jak podało chińskie MSZ - bezprawnie, bez zgody chińskich władz wpłynął na wody okalające wysepki i rafy. - Akcja podjęta przez USA zagraża bezpieczeństwu, interesom i suwerenności Chin - powiedział na briefingu rzecznik chińskiego MSZ Lu Kang. Zapowiedział podjęcie przez Pekin "niezbędnych kroków w obronie suwerenności i bezpieczeństwa".
Chiny uważają Wyspy Paracelskie i archipelag Spratly za własne terytoria. Z tego ma wynikać ich suwerenność nad znacznymi akwenami Morza Południowochińskiego. Roszczeń tych nie uznają inne państwa regionu, a także USA.
PAP, Reuters, ae