Koordynator służb specjalnych: ABW po katastrofie smoleńskiej nie podjęła działań operacyjnych
Mariusz Kamiński ocenił w Sejmie podczas przedstawiania audytu rządu PO-PSL, że aktywność ABW ograniczała się do wykonywania "prostych czynności procesowych".
2016-05-11, 13:24
Posłuchaj
Przedstawiając wyniku audytu w służbach specjalnych za lata 2007-15, Kamiński powiedział, że "służby specjalne wykazywały się dużą aktywnością w podejmowaniu działań mających na celu inwigilację uczestników publicznych zgromadzeń, inwigilację dziennikarzy czy też członków byłego kierownictwa CBA. - Tej aktywności zabrakło jednak służbom przy realizacji ich ustawowych zadań - w tym wyjaśnieniu jednej z najtragiczniejszych spraw dotyczących naszego kraju, sprawy okoliczności śmierci prezydenta RP i innych uczestników delegacji państwowej w Smoleńsku - zaznaczył minister.
Dodał, że przykładem "ostentacyjnego braku zainteresowania ABW wyjaśnieniem sprawy katastrofy" jest fakt, że po 10 miesiącach przekazała prokuraturze zdjęcia satelitarne z miejsca katastrofy, otrzymane od amerykańskich służb specjalnych już dwa dni po katastrofie. - Zdjęcia te zostały zrobione 10 kwietnia i przedstawiały miejsce katastrofy. Z oficjalnych względów powinny one być niezwłocznie przekazane prokuratorom prowadzącym śledztwo w tej sprawie. Doszło do tego jednak dopiero po 10 miesiącach, i to na żądanie prokuratury, która o fakcie posiadania przez ABW tych zdjęć dowiedziała się od strony amerykańskiej - mówił minister Kamiński.
Podkreślił, że ABW nie przekazał również prokuraturze posiadanych informacji i dokumentów dotyczących remontu samolotu Tu-154, który miał miejsce - jak zaznaczył - kilka miesięcy przed katastrofą, w rosyjskich zakładach.
- Skrajnym przykładem takiej postawy było zachowanie wobec obywatela Rosji, który 10 maja 2010 r. zgłosił się do polskiej ambasady w Moskwie. Osoba ta zadeklarowała chęć przekazania polskim służbom informacji dotyczących możliwości przeprowadzenia zamachu w Smoleńsku. Kierownictwo Agencji Wywiadu, nie dokonując żadnej weryfikacji, podjęło decyzję o nieodebraniu tych informacji i przekazaniu danych obywatela Rosji Rosyjskiej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa - zaznaczył. Tym słowom Kamińskiego towarzyszyły okrzyki z sali "skandal".
REKLAMA
Minister-koordynator podkreślił, że na podstawie zachowanych dokumentów ustalono, że "decyzję tę podjęto po pisemnej akceptacji dwóch byłych zastępców AW Marka Stępnia i Piotra Juszczaka".
- Służby swoje działania skoncentrowały na środowiskach i grupach internautowych niezadowolonych ze sposobów wyjaśniania tej sprawy przez ówczesny rząd. Przez szereg miesięcy po 10 kwietnia 2010 r. ABW prowadziła szeroko zakrojone działania operacyjno-rozpoznawcze związane z rzekomym zagrożeniem terrorystycznym skierowanym wobec prezydenta Bronisława Komorowskiego. Działania te nie miały jakichkolwiek podstaw faktycznych. ABW nie posiadała żadnej informacji, że zamach taki ktokolwiek przygotowuje - dodał Kamiński.
Mówił, że w ramach tych działań inwigilacji poddano m.in. środowisko obrońców krzyża, blogerów niezależnego forum internetowego "Salon 24" i członków stowarzyszenia Związek Strzelecki "Strzelec". "Czynności w tej sprawie osobiście zlecał i nadzorował szef ABW Krzysztof Bondaryk" - wskazał koordynator służb specjalnych.
REKLAMA
Minister skarbu: skala pazerności podczas rządów PO-PSL była porażająca - czytaj więcej >>>
Minister rozwoju: to nie był wzrost za nasze zasługi, ale za nasze długi - czytaj więcej >>>
REKLAMA
„Nikt nie będzie inwigilowany z powodu poglądów politycznych”
Co byście powiedzieli, gdyby służby specjalne dziś robiły to, co robiliście wy? - pytał opozycję minister-koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Jak zapewnił, dziś - ponieważ jest wolność słowa i demokracja - nikt nie będzie inwigilowany z powodu poglądów politycznych, czy treści napisanego artykułu. Oświadczył, że wobec ujawnionych zaniechań i nadużyć oraz defraudacji środków z funduszu operacyjnego, nieuzasadnionego i nielegalnego wykonywania czynności operacyjnych, skierowano zawiadomienia do prokuratury.
- Mimo zapewnień o ściganiu korupcji CBA zajmowała się marginalnymi sprawami, koncentrując się na niskim szczeblu osób publicznych - mówił Kamiński, dodając, że dopiero przed wyborami w 2015 r. zintensyfikowano działania dotyczące polityków wyższej rangi. Według Kamińskiego w CBA dochodziło do zaniechań, jakim było niszczenie materiałów z kontroli operacyjnej - mimo iż funkcjonariusze Biura mieli zapewniać, że w niszczonej dokumentacji są przydatne materiały. Kamiński oświadczył też, że szef CBA nie wystąpił o stosowanie kontroli operacyjnej w sprawie, w której wysoki urzędnik resortu skarbu nieformalnie spotykał się z biznesmenem zainteresowanym zakupem spółki (spółkę potem nabył).
Kamiński dodawał też, że w CBA wykonywano "czynności pozorne" w sprawie o korupcję wysokich urzędników państwa. Jak wyjaśnił, polegały one na tym, że przez pół roku weryfikowano sprawę, którą następnie zakończono z obawy o dekonspirację.
REKLAMA
Minister-koordynator ujawnił też, że b. wiceszef CBA Maciej Klepacz wstrzymał około 20 raportów specjalnych dla rządu przygotowywanych przez analityków CBA - m.in. w sprawie prywatyzacji PKP Energetyka, nieskuteczności nadzoru farmaceutycznego nad zakupem leków i o grupie Bumar. - Nie tylko wstrzymywał raporty, ale też zmieniał ich treść, m.in. co do nielegalnych działań lobbingowych ludzi z rządu co do wspierania interesów Kulczyk Investments. Ze zmiany dokonanej przez wiceszefa CBA wynikało, że ministrowie byli przedmiotem lobbingu, a nie lobbingującymi - dodał.
Kamiński poinformował też, że byłe szefostwo CBA tolerowało nadużywanie alkoholu przez funkcjonariuszy tej służby, w siedzibach Biura. Według niego, szef CBA nie wyciągnął konsekwencji dyscyplinarnych wobec odpowiedzialnych za to. Kamiński podał przykład z 2011 r., gdy katowicka delegatura CBA miała nadzorować dużą operację i zatrzymania w sprawie o przemyt do Polski dużej partii papierosów. Miało się wtedy okazać, że dyrektorzy katowickiej delegatury byli nietrzeźwi, a jeden z nich wpadł nawet pod samochód i wylądował w szpitalu, gdzie stwierdzono 1,1 promila alkoholu w jego krwi. Kamiński powiedział, że wszystko widzieli przedstawiciele innych służb, a także reprezentant jednej ze służb zagranicznych, zaś CBA próbowało ukryć to zdarzenie zapewniając, że pijany dyrektor delegatury na miejscu był prywatnie, a nie służbowo.
Inwigilacja dziennikarzy
Służby specjalne inwigilowały 52 dziennikarzy - podał w środę w Sejmie minister - koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, przedstawiając informację z audytu w tych służbach za lata 2007-15.
Billingowano ich telefony, pozyskiwano dane dotyczące miejsc logowania telefonów, sporządzano analizy dotyczące wszystkich osób, z jakimi kontaktowali się dziennikarze, częstotliwości tych kontaktów i miejsc pobytu dziennikarzy, ustalano też dane adresowe i zbierano informacji o ich sytuacji rodzinnej - mówił Kamiński.
REKLAMA
Jak powiedział, prowadzono też bezpośrednią obserwację spotkań, w których uczestniczyli, dokumentowano je fotograficznie, a wobec siedmiu dziennikarzy użyto specjalistycznego sprzętu pozwalającego na ujawnienie wszystkich numerów, jakimi się faktycznie posługiwali.
Minister podał, że wobec dwóch dziennikarzy prowadzono podsłuch telefoniczny - były to osoby, występujące w sprawie dotyczącej pracy Komisji Weryfikacyjnej WSI.
W latach 2009-10 przeprowadzono największą akcję wobec dziennikarzy, dotyczyła ona publikacji dot. tzw. afery hazardowej. Działaniami objęto 30 dziennikarzy, głównie z dziennika "Rzeczpospolita". Celem działań nie było tylko ujawnienie źródeł dziennikarskich publikacji, ale też rozpoznaniu środowiska dziennikarzy śledczych - mówił Kamiński. Dodał, że planowano też przeprowadzenie prowokacji polegającej na kontrolowanym przekazaniu dziennikarzom informacji niejawnych. W tej sprawie pobrano dane dotyczące billingów i logowań telefonów dziennikarzy obejmujące rok przed tzw. aferą hazardową.
- W ocenie ABW były to działania nieuzasadnione i nielegalne - podkreślił minister - koordynator.
REKLAMA
Działania ponadstandardowe
ABW działała ponadstandardowo m.in. w sprawie marszu "Obudź się Polsko" i innych legalnych manifestacji ówczesnej opozycji i obrońców życia - powiedział w Sejmie minister – ocenił Mariusz Kamiński.
Kamiński, przedstawiając informację z audytu w służbach specjalnych za lata 2007-15, podał, że w sprawie marszu "Obudź się Polsko" delegatury ABW otrzymały pismo polecające podjęcie działań dla uzyskania pełnej wiedzy na temat marszu i udziału w nim osób z podległego terenu.
Uzyskano nazwiska organizatorów terenowych, ich numery telefonów, nazwy firm przewozowych, numery rejestracyjne autokarów, przewożących manifestantów oraz informacje o środowiskach przyłączających się do manifestacji - powiedział.
- Zaangażowanie służb w tym przypadku były absolutnie ponadstandardowe - ocenił.
REKLAMA
W zainteresowaniu ABW były tez uroczystości patriotyczne, np. Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, czy poświęcone żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych, a także manifestacje organizowane przez Ruch Obrońców Życia. "Odnalezione zostały meldunki tajnych współpracowników ABW, o treści rozmów prowadzonych w autokarach przewożących uczestników manifestacji" - powiedział.
Zaznaczył, że w archiwach ABW znaleziono listy z nazwiskami, adresami i numerami PESEL uczestników legalnych demonstracji, niepodejrzewanych o złamanie prawa.
pp/PAP/IAR
REKLAMA