Zamieszki w Gdańsku. Narodowcy próbowali zakłócić Marsz Równości. Zatrzymano 5 osób

Po starciach przeciwników Trójmiejskiego Marszu Równości z policją zatrzymano pięć osób. Próbowały one zakłócić zgromadzenie i atakowały funkcjonariuszy.

2016-05-22, 09:09

Zamieszki w Gdańsku. Narodowcy próbowali zakłócić Marsz Równości. Zatrzymano 5 osób

Posłuchaj

Komisarz Maciej Stęplewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku o zamieszkach z udziałem narodowców (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Młodszy aspirant Michał Sienkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku powiedział IAR, że zatrzymani zostali ujęci z powodu udziału w zbiegowisku lub naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Grozi za to do trzech lat więzienia. Cztery zatrzymane osoby były nietrzeźwe.

Analizowany jest zapis monitoringu i nie są wykluczone kolejne zatrzymania.

Zmieniona trasa marszu

W Trójmiejskim Marszu Równości wzięło udział około 800 osób. Kontrmanifestacje osób powiązanych ze środowiskami narodowymi zgromadziły około 200 uczestników. Według lokalnych mediów, w funkcjonariuszy rzucano butelkami i kamieniami. Wybuchały także petardy. W okolicy występowały utrudnienia w ruchu. Zamykane były ulice, nie jeździły tramwaje.

Policja kilkukrotnie wzywała przez megafony manifestujących ze środowisk narodowych i prawicowych do rozejścia się. Aby nie dopuścić do bezpośredniej konfrontacji między uczestnikami Trójmiejskiego Marszu Równości i kontrmanifestantami, policja skierowała Marsz Równości na inną, alternatywną trasę.

REKLAMA

Ostatecznie osoby ze Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado oraz ich sympatycy, wśród których byli m.in. przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji, zakończyli swój marsz na Placu Zebrań Ludowych, kilkaset metrów od Dworca Głównego PKP w Gdańsku. Pierwotnie zamierzali przejść ok. dwóch kilometrów dalej Aleją Zwycięstwa pod kompleks kinowy.

TVN24/x-news

"Nie damy się zastraszyć"

- Wychodzimy na ulice, nie damy się zastraszyć. Nie damy się wepchnąć z powrotem do szafy - mówiła przed rozpoczęciem Trójmiejskiego Marsz Równości prezeska Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado w Gdańsku, Marta Magott.

Jak powiedziała PAP, celem Trójmiejskiego Marszu Równości jest pokazanie, że "powinna być równość i wolność w naszym kraju, że prawa obywatelskie powinny być takie same dla każdego człowieka". "Dziś tych wartości i praw w Polsce nie ma – my jako społeczność LGBT nie mamy bowiem prawa do związków, do dzieci, do wspólnego rozliczania się, czy chociażby zasięgania informacji o stanie zdrowia swojej partnerki, czy partnera w służbie zdrowia” – dodała.

REKLAMA

Wiec przedstawicieli Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado na Targu Węglowym próbowała zakłócać głośnymi okrzykami grupa osób związanych ze środowiskiem narodowym i prawicowym stojąca przed budynkiem Teatru Wybrzeże. Skandowali m.in. "Zakaz pedałowania", "Trójmiasto nie chce pedałów", "Pedofile, lesby, geje - cała Polska z was się śmieje", "Nie czerwona, nie tęczowa - tylko Polska narodowa", "Śmierć wrogom ojczyzny". Obie demonstracje było oddalone od siebie o ok. 100 metrów i przedzielone kordonem policjantów.

W pewnym momencie osobom z kontrmanifestacji jeszcze przed wyjściem na ulice Trójmiejskiego Marszu Wolności udało się przechwycić flagę Komitetu Obrony Demokracji. Płótno próbowano podpalić, a potem porwano i rzucono na chodnik.

"Odcinamy się od wszelkich agresywnych zachowań"

- Protestujemy przeciwko środowiskom LGBT, przeciwko tej dewianckiej manifestacji. Stajemy w obronie rodziny i normalności. Będziemy demonstrować jak najbardziej pokojowo. Odcinamy się od wszelkich agresywnych zachowań, które są niezgodne z prawem - mówił dziennikarzom na początku manifestacji Artur Zienkiewicz, reprezentujący środowisko trójmiejskich narodowców.

Oprócz Trójmiejskiego Marszu Równości, organizowanego Stowarzyszenie na rzecz Osób LGBT Tolerado, miało się odbyć w sobotę w centrum Gdańska jeszcze osiem innych manifestacji pod hasłami obrony rodziny, małżeństwa i tradycyjnych wartości - ich organizatorami byli m.in. Stowarzyszenie Obóz Radykalno-Narodowy, Krucjata Różańcowa, Ruch Kontroli Władzy, Związek Strzelecki Katowice, Narodowa Rumia oraz Kibice Motoru Lublin "Motorowcy". Ostatecznie jednak, wszystkie te zgromadzenia połączyły się w jedno. - Lepiej manifestować jest wspólnie niż osobno - wyjaśnił Zienkiewicz.

REKLAMA

IAR,PAP,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej