W Centrum Zdrowia Dziecka wznowiono rozmowy
Do stołu negocjacyjnego usiadły pielęgniarki i władze szpitala. W spotkaniu uczestniczy także wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz. Niedzielne rozmowy nie przyniosły rezultatów.
2016-06-06, 10:26
Posłuchaj
Małgorzata Syczewska, dyrektorka Centrum Zdrowia Dziecka, oceniła, że niedzielne rozmowy przebiegły spokojnie. Omawiano różne możliwości. Przerwa w rozmowach miała dać obu stronom możliwość przeanalizowania propozycji, o których dyskutowano.
Protest w Centrum Zdrowia Dziecka trwa 14 dni. Pielęgniarki domagają się podwyżek i zwiększenia zatrudnienia. Dyrekcja placówki apeluje o zakończenie strajku. Ostrzega, że w jego wyniku placówka może zostać zlikwidowana. Władze szpitala twierdzą, że maksymalna podwyżka może wynieść 250 złotych brutto. Siostry chcą dwa razy tyle.
Dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka, dr hab. n. med. Małgorzata Syczewska (C) oraz zastępca dyrektora CZD ds. klinicznych Katarzyna Dzierżanowska-Fangrat. Fot. PAP/Jakub Kamiński
Pikiety przed Centrum Zdrowia Dziecka
W południe przed placówką protest pod hasłem "Solidarni z dziećmi z CZD" zorganizowali rodzice. Apelowali o przerwanie strajku, na którym - ich zdaniem - cierpią dzieci. Karolina Kiliańczk mówiła, że do Centrum nie są przyjmowane osoby, u których stwierdzono guz mózgu. - W takich przypadkach tygodniowa zwłoka często skutkuje śmiercią - dodała protestująca. - Nas obchodzi to, żeby nasze dzieci nadal były leczone w sposób normalny - podkreślała. Z kolei Paulina Szubińska-Gryz, współorganizatorka protestu, oceniła, że dzieci są "zakładnikiem konfliktu" i "kartą przetargową". - Nie ma zgody, żeby jakakolwiek grupa społeczna, polityczna, zawodowa, jakakolwiek, walczyła i realizowała swoje prawa kosztem dzieci - powiedziała protestująca matka.
REKLAMA
Nasze dzieci są podmiotem tego konfliktu, to one cierpią. Wszyscy normalnie dostają pensję, wszyscy dalej będą tu pracować, jak się zgodzą, a naszych dzieci wszystkich już może nie być - mówiła uczestniczka pikiety.
Rodzice uczestniczący w pikiecie opowiadali, że terminy badań i operacji ich dzieci są przekładane z powodu strajku, a niektóre z nich nie zostały przyjęte do szpitala. Rodzice, których dzieci przebywają w placówce, podkreślali, że jeszcze nigdy nie było w niej tak pusto. Martwią się, że ewentualne przeniesienie dzieci do innych ośrodków byłoby dla nich bardzo stresujące i może odbić się na ich stanie zdrowia.
W pikiecie uczestniczyło ok. trzydziestu osób. Manifestujący wskazywali, że część rodziców nie mogła odejść od łóżek dzieci. Manifestujący trzymali kartki z napisami "Solidarni z dziećmi z CZD", "Zmieńcie formę protestu" oraz "Wróćcie do chorych dzieci".
Przed Centrum obecna była także kilkunastoosobowa grupa pielęgniarek z regionu mazowieckiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych z flagami związkowymi. Jak wyjaśniała Izabella Szczepaniak z OZZPiP, pielęgniarki w ten sposób starają się wspierać koleżanki z CZD; zapowiedziała, że będą przychodzić przed szpital do zakończenia protestu.
REKLAMA
Pielęgniarki postulują wzrost wynagrodzeń i zwiększenie zatrudnienia
Dyrekcja CZD podaje, że pielęgniarki żądają podwyżek o 500 zł brutto dla każdej z nich, co oznacza faktyczną podwyżkę w wysokości średnio 720 zł brutto, uwzględniając dodatki. - Są to kwoty, na które Instytutu nie stać - podkreśla kierownictwo placówki. W ostatniej propozycji porozumienia, odrzuconej przez strajkujące, była oferta podwyżki średnio 250 zł brutto, czyli średnio 360 zł brutto, uwzględniając dodatki. Dyrekcja podkreśla, że zaproponowała pielęgniarkom największą możliwą podwyżkę.
Według kierownictwa Instytutu przyjęcie postulatów pielęgniarek kosztowałoby CZD 7 mln zł w skali roku. Dotychczasowe 11 dni strajku oznacza natomiast stratę ok. 5,5 mln zł. Dyrekcja przestrzega, że dalszy strajk, który generuje dodatkowe straty finansowe może doprowadzić do likwidacji placówki.
W CZD jest zatrudnionych ok. 800 pielęgniarek. Strajkujące twierdzą, że każdego dnia w szpitalu brakuje ich ok. 70 i nie są w stanie zapewnić pacjentom właściwej opieki i bezpieczeństwa. Spór zbiorowy pielęgniarek z dyrekcją CZD trwa od grudnia 2014 r
W sobotę CZD odwiedził wiceminister zdrowia
Poprzedniego dnia, w sobotę, pielęgniarki zaapelowały do premier Beaty Szydło o pomoc w rozwiązaniu konfliktu. Jednak zdaniem rzecznika rządu nie należy angażować premier w spór w CZD, by nie nadawać mu charakteru politycznego; przypomniał, że Beata Szydło poprosiła ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, by zaangażował się w wypracowywanie porozumienia. W sobotę wieczorem do CZD pojechał wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz, który odpowiada za Departament Pielęgniarek i Położnych w MZ.
Po spotkaniu Tombarkiewicz mówił dziennikarzom, że resortowi zależy, by negocjacje pomiędzy dyrekcją a protestującymi zakończyły się podpisaniem porozumienia i jak najszybszym powrotem pielęgniarek do łóżek pacjentów.
Wiceminister mówił, że otrzymał od pielęgniarek zapewnienie, że placówka mimo strajku funkcjonuje, choć w ograniczonym zakresie. - Według informacji pań pielęgniarek na leczeniu przebywa ok. 300 dzieci; wykonywane są wszystkie najpilniejsze zabiegi. Chciałbym podziękować za odpowiedzialność, jaką wykazują pielęgniarki w trakcie strajku – powiedział Tombarkiewicz
IAR/PAP/agkm/pp
REKLAMA
Zdania rodziców o strajkujących pielęgniarkach podzielone. Jedni mówią, że dzieci są najważniejsze inni dodają, że każdy ma prawo do protestu. (TVN24/x-news)
REKLAMA