USA: masakra w Orlando wpłynie na wybory prezydenckie?
Masakra w Orlando na Florydzie skłoniła ubiegających się o urząd prezydenta Hillary Clinton i Donalda Trumpa do skrajnie różnych deklaracji. Nie można wykluczyć, że tragedia ta wpłynie na wynik amerykańskich wyborów - pisze w poniedziałek Associated Press.
2016-06-13, 18:17
Posłuchaj
Donald Trump, który ma już właściwie zapewnioną nominację Republikanów w wyborach prezydenckich, obwinił w poniedziałek "wspólnotę muzułmańską", w której żył napastnik, 29-letni Omar Mateen, o to, że nie poinformowała władz o agresywnych skłonnościach młodego mężczyzny.
- Musimy przyglądać się meczetom i wspólnotom muzułmańskim. Wierzcie mi, takie wspólnoty wiedzą, kto może potencjalnie eksplodować - dodał.
Trump wezwał też - ponownie - do wprowadzenia czasowego zakazu wpuszczania muzułmanów do USA. Miliarder wystąpił już z takim pomysłem po zamachu w San Bernardino.
REKLAMA
Hillary Clinton, ubiegająca się o nominację Demokratów, ogłosiła tymczasem, że władze muszą wypracować sposób na zagwarantowanie Amerykanom bezpieczeństwa bez jednoczesnego "demonizowania amerykańskich muzułmanów".
W telewizyjnych wywiadach, których udzieliła po masakrze, była sekretarz stanu podkreślała za każdym razem, że trzeba rozwinąć metody uprzedzania ataków tzw. samotnych wilków, lepiej monitorować i regulować kwestie dostępu do broni, ale należy równocześnie chronić prawa amerykańskich muzułmanów.
- Nie możemy demonizować, używać demagogii i wypowiadać wojny całej religii. To jest niebezpieczne - powiedziała w wywiadzie dla MSNBC.
REKLAMA
- Broń należy trzymać z dala od terrorystów i niebezpiecznych kryminalistów - dodała Clinton, dla której masakra w Orlando jest dowodem, że państwo nie znalazło jeszcze sposobu na to, aby ograniczyć takim ludziom dostęp do broni.
Zaapelowała o podjęcie kroków mających ograniczyć możliwość nabywania broni przez osoby znajdujące się np. na listach zakazu lotów. Clinton chce też w ogóle ograniczyć dostęp do broni automatycznej. - Takie decyzje muszą stać się częścią debaty politycznej - powiedziała.
W analizie poświęconej reakcjom polityków na strzelaninę w Orlando AP ostrzega, że być może nie jest to ostatnia taka tragedia przed listopadowymi wyborami. Nie wiadomo, jak dalece te ostatnie wydarzenia zmienią bieg kampanii prezydenckiej i wpłyną na wynik wyborów, ale już zmusiły zarówno kandydatów, jak i prezydenta do zmian planów - podkreśla agencja.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
USA: wśród 50 zabitych w Orlando jest 49 ofiar i napastnik
Trump zrezygnował z wystąpienia, w którym miał zaatakować zarówno Hillary Clinton, jak i jej męża, byłego prezydenta Billa Clintona. W najbliższych wystąpieniach skoncentruje się na kwestiach bezpieczeństwa narodowego. Wykorzystał też okazję do ataków na prezydenta Baracka Obamę. W programie "Today Show" sieci NBC zasugerował, że Obama "nie chce zrozumieć" zagrożenia terrorystycznego w kraju.
Clinton i Obama przełożyli na później plany rozpoczęcia wspólnej kampanii, przede wszystkim ze względu na obowiązki prezydenta, który w najbliższym czasie skoncentruje się reakcji władz na masakrę w Orlando - pisze AP.
Agencja konkluduje jednak, że w ciągu pięciu miesięcy, jakie pozostały do wyborów prezydenckich w USA, może się jeszcze zdarzyć wiele rzeczy, które wpłyną na główne przesłania kampanii.
Omar Mateen, obywatel USA afgańskiego pochodzenia zaatakował gejowski klub w Orlando w nocy w nocy z soboty na niedzielę. Wśród 50 zabitych jest 49 ofiar i napastnik. Co najmniej 53 osoby odniosły obrażenia i większość z nich jest w stanie krytycznym.
REKLAMA
Przedstawiciel FBI Ronald Hopper potwierdził wcześniej, że w czasie ataku Mateen zadzwonił pod alarmowy numer 911 i złożył deklarację wierności IS.
Wydarzenia w Orlando to najkrwawsza strzelanina w historii USA, przewyższająca liczbą ofiar masakrę na uczelni Virginia Tech w Wirginii w 2007 roku. Zginęło wówczas ponad 30 osób.
PAP/mfm
REKLAMA