"To mogło się skończyć tragedią". Antypolski atak w Wielkiej Brytanii
Brytyjska policja i lokalne władze reagują w sprawie antypolskiego ataku w Plymouth. Chodzi o podpalenie szopy przy posiadłości polskiej rodziny oraz przysłanie jej ksenofobicznego i wulgarnego listu wzywającego naszych rodaków do powrotu do Polski.
2016-07-08, 20:55
Posłuchaj
Szef policji w Plymouth w Wielkiej Brytanii określił niedawny atak na Polaków w tej miejscowości jako przestępstwo na tle narodowościowym. Andy Boulting powiedział, że kwalifikacja tego czynu jako ksenofobicznego spowoduje wysoki wymiar kary.
Wyjaśnił, że za podpalenie z intencją pozbawienia życia może być kara bardzo długiego pozbawienia wolności, nawet dożywocia, a za czyn motywowany nienawiścią narodowościową, kara może być zaostrzona.
Andy Boulting dodał, że policja analizuje poszlaki, ma już materiał laboratoryjny - odciski palców i ślady DNA. Ale - jak zaznaczył - potrzebna też będzie pomoc ze strony mieszkańców okolicy, którzy mogą wiedzieć, kto był sprawcą.
REKLAMA
- Tego typu przestępstwa uchodzą na sucho, jeśli lokalna społeczność uzna, że mogą ujść na sucho - powiedział szef policji w Plymouth. Wyraził też przekonanie, że niedawne głosowanie w sprawie Brexitu ośmieliło niektórych Brytyjczyków, którzy już wcześniej wykazywali antyimigracyjne nastroje.
Strona polska będzie naciskać, by brytyjska policja traktowała sprawę ataków na Polaków priorytetowo. Zapewnił o tym konsul Rzeczpospolitej w Londynie Michał Mazurek. Podkreślił, że konsulat będzie się przyglądał śledztwu, ale też temu, jak lokalne władze opiekują się naszymi rodakami. Konsul dodał, że na razie jest zadowolony ze współpracy z funkcjonariuszami.
Michał Mazurek wyraził nadzieję, że fala antypolskich incydentów w Wielkiej Brytanii wkrótce opadnie. Przyznał jednak, że jak dotąd wydarzenia w Plymouth były najpoważniejsze.
REKLAMA
- To mogło się skończyć tragedią - mówi Adam Ablamowicz, którego dom w Plymouth w Wiekiej Brytanii został zaatakowany. Ablamowicz cieszy się, że zachował zimną krew i sam przystąpił do gaszenia pożaru.

Córka pana Adama, Ewa Błaszczak przyjechała do domu rodziców w chwilę po otrzymaniu wiadomości. Jak jednak mówi, dla jej rodziny nie był to koniec nieprzyjemnych przeżyć. Jej siostra znalazła u drzwi list z pogróżkami, w którym napisano: "wracajcie do swojego kraju".
W ostatnich dniach antyimigranckich incydentów było więcej. Antypolskie napisy pojawiły się na Polskim Ośrodku Kulturalno-Społecznym w Londynie. W hrabstwie Cambridgeshire ktoś rozprowadzał ulotki porównujące Polaków do robactwa.
IAR/aj
REKLAMA
REKLAMA