Polscy senatorowie Jerzy Wcisła i Jan Rulewski uwięzieni w hotelu w Odessie

Senatorowie byli przetrzymywani przez kilka godzin. Ukraińcy nie chcieli dopuścić do spotkania polskich polityków z kobietami ze stowarzyszenia "Rada Matek 2 maja 2014".

2016-07-13, 19:32

Polscy senatorowie Jerzy Wcisła i Jan Rulewski uwięzieni w hotelu w Odessie
Flaga Ukrainy (zdjęcie ilustracyjne). Foto: skhakirov/CC BY-SA 3.0/Flickr

Posłuchaj

Senator Jerzy Wcisła o zdarzeniu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Jerzemu Wciśle z Elbląga i Janowi Rulewskiemu z Bydgoszczy udało się przekonać kilkunastoosobową grupę ludzi, podającą się za przedstawicieli Automajdanu, która uniemożliwiała im opuszczenie hotelu w Odessie, do odjazdu.

Wcisła i Rulewski nie spotkają się już dziś z przedstawicielkami "Rady Matek". Jak podkreślili, to zbyt ryzykowne. Być może do spotkania dojdzie w czwartek, tuż przed odlotem polskich polityków do kraju.

Kobiety chciały wręczyć senatorom petycję dotyczącą wydarzeń, do których doszło w Odessie dwa lata temu.

Wówczas w starciach ukraińskich nacjonalistów z prorosyjskimi mieszkańcami śmierc poniosło 48 osób. 31 osób zginęło w pożarze w siedzibie związków zawodowych, gdzie znajdował się sztab separatystów. 

"Albo ich posłuchamy, albo..."

- Podczas kolacji, we wtorek, którą jedliśmy w jednej z restauracji, pojawili się ludzie, którzy przedstawili się, że są z Automajdanu i stwierdzili, że nie dopuszczą do naszego spotkania z "Radą Matek". Poprosiliśmy ich o wyjście, co uczynili - relacjonował Wcisła.

- Od wczesnych godzin rannych w środę pod hotelem stała kilkunastoosobowa grupa ludzi w mundurach i kilka samochodów. Przyszli do nas na śniadanie i oświadczyli, że nie dopuszczą do naszego spotkania, i że albo ich posłuchamy, albo będziemy rozmawiali w inny sposób - wskazał senator.

Według niego, przedstawiciele Automajdanu powiedzieli, że nie chcą dopuścić do spotkania, bo - ich zdaniem - jest ono prowokacją. - Stwierdziliśmy, że możemy rozmawiać, z kim chcemy. Zaproponowali, żeby w przyszłości zorganizować spotkanie z ich udziałem, rodzaj okrągłego stołu. Pod tym warunkiem zobowiązali się zakończyć blokadę hotelu. Nie przyjęliśmy tych warunków - oznajmił Wcisła.

Jak dodał, razem z senatorem Rulewskim poinformowali o sytuacji ukraińską policję i polskiego konsula, których poprosili o opiekę.

REKLAMA

"Rada Matek 2 maja 2014" zaprasza gości z zagranicy, aby ta sprawa doczekała się wyjaśnienia i zamknięcia. Członkinie stowarzyszenia spotkały się m.in. z eurodeputowanymi z Włoch i Grecji.

"Sytuacja została wyjaśniona"

Szef biura rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rafał Sobczak poinformował, że w związku z doniesieniami płynącymi z Odessy polskie służby dyplomatyczno-konsularne na bieżąco monitorowały sytuację, były w kontakcie z polskimi obywatelami oraz miejscowymi służbami.

- Sytuacja, do jakiej doszło w hotelu, została wyjaśniona - zapewnił.

Sobczak podkreślił, że wizyta senatorów w Odessie miała charakter prywatny. Jak dodał, MSZ "nie rekomendował kontaktów" z organizacją, która zaprosiła senatorów na Ukrainę.

Zamieszki w Odessie

2 maja 2014 roku w wyniku walk ulicznych między zwolennikami i przeciwnikami prozachodniej rewolucji na Ukrainie z przełomu 2013 i 2014 roku w Odessie podpalono siedzibę związków zawodowych. Zginęło wówczas 48 osób, w zdecydowanej większości prorosyjskich aktywistów. Ponad 200 osób zostało rannych.

Do starć w Odessie doszło, gdy kilkuset prorosyjskich demonstrantów, w kaskach i uzbrojonych w pałki i broń palną, zaatakowało idący przez centrum miasta pochód złożony z ok. 1500 zwolenników władz w Kijowie. Dominowali wśród nich kibice klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa.

W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi. Kibice spalili miasteczko namiotowe zwolenników separatyzmu na Kulikowym Polu, a następnie ruszyli na siedzibę związków zawodowych, w którym znajdował się sztab ruchów prorosyjskich. Budynek podpalono. Kilka znajdujących się w nim osób, próbując ratować życie, wyskoczyło z okna.

Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy starcia, w których uczestniczyły "nielegalne ugrupowania zbrojne" z Naddniestrza, koordynowane były przez grupy dywersyjne z Federacji Rosyjskiej. Moskwa odpowiedzialnością za rozlew krwi obarczyła władze w Kijowie i Zachód.

***

Automajdan to zrzeszenie grup kierowców działające na Ukrainie od 1 grudnia 2013 roku, jedna z organizacji działająca na rzecz Euromajdanu. Posiada ośrodki w wielu miastach Ukrainym.in. w Odessie.

IAR, PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej