Francja sięga po rezerwistów. Mają wesprzeć walkę z terroryzmem

12 tysięcy rezerwistów policji i żandarmerii ma dołączyć do blisko 100 tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy pilnujących obecnie porządku i bezpieczeństwa we Francji w ramach walki z terroryzmem.

2016-07-17, 06:46

Francja sięga po rezerwistów. Mają wesprzeć walkę z terroryzmem

Posłuchaj

Francja: minister spraw wewnętrzny mobilizuje rezerwistów. Relacja Marka Brzezińskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

To reakcja władz na zamach z 14 lipca w Nicei, w którym zginęły 84 osoby.

- Zwiększymy obecność sił bezpieczeństwa na terytorium całego kraju - oświadczył minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve po posiedzeniu szefów resortów siłowych w Paryżu.

Dodał, że mobilizacja rezerwistów ma objąć sezon urlopowy, bo tylko wtedy mogą oni przejść na tymczasową służbę w policji i żandarmerii.

- Chciałbym wystosować nowy apel do wszystkich francuskich patriotów o wstępowanie do rezerwy - podkreślił szef MSW.

REKLAMA

Korpus rezerwy liczy obecnie 9 tys. rezerwistów żandarmerii i 3 tys. rezerwistów policji. Może do niego wstąpić każdy obywatel Francji w wieku 18-65 lat chcący wspomóc działania służb odpowiedzialnych za porządek i bezpieczeństwo. Ochotnicy przechodzą szkolenia, a ich kontrakty przewidują maksymalnie 90 dni rocznie płatnej służby, podczas której nie są uzbrojeni.

Cazeneuve poinformował, że obecnie w odpowiedzi na zagrożenie terrorystyczne ulic francuskich miast pilnuje 53 tys. policjantów, 36 tys. żandarmów i 10 tys. żołnierzy.

Po zamachu w Nicei prezydent Francji Francois Hollande o kolejne trzy miesiące przedłużył stan wyjątkowy wprowadzony w listopadzie 2015 roku po zamachach w Paryżu, w których zginęło 130 osób.

"Miasto wciąż jest w szoku"

Życie w Nicei powoli wraca do normalności po czwartkowym zamachu. Wciąż jednak jest to miasto zmagające się z wielką tragedią. W ataku 31-letniego Tunezyjczyka zginęły 84 osoby, a ponad 200 zostało rannych.

REKLAMA

Właściciele lokalnych restauracji i kawiarni przyznają, że mają mniej klientów niż zwykle. Niektórzy turyści odwołali swoje przyjazdy z powodu ataku, inni przyspieszyli wyjazd.

- Bardzo powoli wracamy do normalności. Miasto wciąż jest w szoku. Przychodzi do nas mniej osób. Zobaczymy ile to potrwa - mówi Fred, właściciel kawiarni w centrum miasta.

Aurelien, sprzedawca pamiątek też przyznaje, że ma mniejszy ruch. - Ale pracujemy dalej, musimy żyć dalej. Nasz sklep pozostanie otwarty. Robimy co możemy, by życie w naszym pięknym mieście wróciło do normy - powiedział Aurelien.

W sobotę główna promenada w Nicei, na której doszło do ataku została w dużej mierze otwarta dla turystów i mieszkańców. - Patrzę na tę promenadę i odkrywam ją na nowo z bólem serca, dla mnie nie będzie już to to samo miejsce co wcześniej - powiedziała jedna z mieszkanek Nicei.

REKLAMA

Od dwóch dni promenada jest miejscem pamięci ofiar. W różnych jej częściach składane są kwiaty i zapalne znicze.

Źródło: STORYFUL/x-news

mr

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej