Seria ataków w Tajlandii to dzieło jednej osoby? Tak twierdzi lokalna policja
- Te akty terroru zostały przeprowadzone przez grupę ludzi, która dostawała rozkazy od jednej osoby - przekazał szef regionalnej policji Pongsapat Pongcharoen.
2016-08-14, 13:35
Posłuchaj
Tajski kurort po zamachach bombowych. Relacja Tomasza Sajewicza (IAR)
Dodaj do playlisty
Pongsapat Pongcharoen powiedział, że w związku z jednym z ataków - na supermarket w prowincji Nakhon Si Tahmmarat - dokonano aresztowania. Nie ujawnił, o kogo chodzi.
Dotychczas do przeprowadzenia zamachów nie przyznała się żadna organizacja, a rząd zaapelował do policji o przeprowadzenie dogłębnego, bezstronnego śledztwa.
Zdaniem komentatorów podejrzenie ostatecznie padnie na przeciwników rządzącej junty lub rebeliantów z muzułmańskich prowincji kraju na południu.
Islamscy rebelianci z tego regionu nie należą do globalnego ruchu dżihadu, lecz buntują się przeciwko dyskryminacji Malajów oraz muzułmanów w zamieszkanej głównie przez buddystów Tajlandii.
Wybuchy w Tajlandii
Między czwartkowym wieczorem a piątkiem rano w sumie w pięciu miastach Tajlandii zdetonowano zdalnie co najmniej 12 ładunków wybuchowych.
REKLAMA
x-news.pl, RUPTLY
Ataku dokonano m.in. w turystycznym mieście Hua Hin i na popularnej wyspie Phuket, co sugeruje zdaniem obserwatorów, że były wymierzone w branżę turystyczną.
Od bezkrwawego zamachu stanu w maju 2014 roku gospodarka Tajlandii uległa spowolnieniu, ale sektor turystyczny pozostał jednym z nielicznych mocnych punktów. Od początku roku Tajlandię odwiedziło ponad 14 mln gości, wobec 12,5 mln rok temu.
W atakach zginęło co najmniej czterech Tajlandczyków. W eksplozjach w Hua Hin rannych zostało czterech Niemców, trzech Holendrów, dwóch Włochów i obywatel Austrii.
Policja przekazała, że podczas weekendu znalazła i rozbroiła kolejnych pięć ładunków. Miały wybuchnąć wraz z pozostałymi bombami, które zadziałały.
PAP, IAR, kk
REKLAMA