Spotkanie papieża z wolontariuszami. "Świat potrzebuje gestów solidarności"
Papież Franciszek powiedział w sobotę, że wiarygodność Kościoła zależy od tego, czy potrafi postępować jak Dobry Samarytanin. - Świat potrzebuje konkretnych gestów solidarności, zwłaszcza w obliczu pokusy obojętności - mówił podczas spotkania z wolontariuszami.
2016-09-03, 14:55
Audiencja na placu Świętego Piotra z udziałem kilkudziesięciu tysięcy osób z wielu krajów odbyła się w ramach Jubileuszu Wolontariatu i Pracowników Dzieł Miłosierdzia, zorganizowanego z okazji Roku Świętego. Jego kulminacją będzie niedzielna kanonizacja Matki Teresy z Kalkuty.
Franciszek podkreślił zwracając się do przedstawicieli świata wolontariatu, że potrzeba ludzi "zdolnych własnym życiem sprzeciwiać się indywidualizmowi, myśleniu o sobie i brakowi zainteresowania braćmi w potrzebie".
"Stawką jest wiarygodność Kościoła"
Przywołując przypowieść o Dobrym Samarytaninie stwierdził, że "Kościół nie może nigdy sobie pozwolić na to", aby zachowywać się jak kapłan i lewita, którzy przeszli obojętnie obok leżącego na ziemi ciężko pobitego mężczyzny. - Stawką jest wiarygodność Kościoła - dodał Franciszek.
- Wyraża się ona – ocenił - w sposób najbardziej przekonujący także poprzez waszą służbę na rzecz porzuconych dzieci, chorych, biednych bez jedzenia i pracy, ludzi starszych, bezdomnych, więźniów, uchodźców i imigrantów, osób dotkniętych przez kataklizmy.
REKLAMA
Nie odwracać wzroku
- Nie można odwracać wzroku, by nie patrzeć na różne formy ubóstwa, wymagające miłosierdzia - mówił papież. - To nie byłoby godne Kościoła ani chrześcijanina przejść obok i twierdzić, że ma się czyste sumienie tylko dlatego, że się modliliśmy - ostrzegł.
Następnie powiedział: "Nigdy nie przestanę niestrudzenie powtarzać, że miłosierdzie Boże nie jest piękną ideą, ale konkretnym działaniem".
- Jutro spotka nas radość ogłoszenia Matki Teresy świętą, zasługuje na to - dodał Franciszek.
Wśród obecnych na audiencji wolontariuszy byli także uczestnicy akcji ratunkowej na terenach zniszczonych w niedawnym trzęsieniu ziemi w środkowych Włoszech. Przybyli oni z policyjnym labradorem Leo, który uratował z gruzów 4-letnią dziewczynkę, uwięzioną tam przez 16 godzin.
REKLAMA
PAP/fc
REKLAMA