Kompromitacja kandydata do Białego Domu. "A co to jest Aleppo?"

Kandydat Partii Libertariańskiej w wyborach prezydenckich Gary Johnson stał się obiektem kpin po wywiadzie dla MSNBC, podczas którego okazało się, że nie wie, co to jest Aleppo, czyli miasto będące centrum konfliktu w Syrii - pisze "New York Times".

2016-09-08, 21:10

Kompromitacja kandydata do Białego Domu. "A co to jest Aleppo?"
Panorama Aleppo . Foto: Wikipedia/Bartez

Johnson, były republikański gubernator stanu Nowy Meksyk, gdy został zapytany w trakcie programu telewizji MSNBC o to, co jako prezydent zrobiłby, by rozwiązać kryzys w Aleppo, odpowiedział: "A co to jest Aleppo?".

Prowadzący program poprosili Johnsona, by wyjaśnił, czy mówi poważnie, a Libertarianin przyznał, że nie wie, iż takie miasto w ogóle istnieje - relacjonuje "NYT".

Aleppo nie schodzi od dawna z pierwszych stron gazet. Od 2012 roku ta dawna gospodarcza stolica Syrii jest praktycznie podzielona: dzielnice na wschodzie znajdują się w rękach rebeliantów walczących z reżimem prezydenta Baszara el-Asada, a te na zachodzie są pod kontrolą sił rządowych.

Zdaniem nowojorskiego dziennika to potknięcie może się okazać dla Johnsona poważnym ciosem. Kandydat stał się obiektem żartów i kpin w mediach społecznościowych, i to właśnie na ostatniej prostej kampanii wyborczej, podczas której musi zdobyć 15-procentowe poparcie, aby zostać dopuszczonym do telewizyjnych debat prezydenckich.

REKLAMA

Kompromitacja Johnsona zmartwi tych Republikanów, którzy nie chcąc oddać głosu na Donalda Trumpa, mieli zamiar poprzeć kandydata Partii Libertariańskiej, odbiera on bowiem głosy przede wszystkim Trumpowi.

Takich rozczarowanych kandydatem swej partii Republikanów jest bardzo wielu, włącznie z Mittem Romneyem - byłym kandydatem na prezydenta - który zapowiada, że zagłosuje na Johnsona, i publicznie zaapelował o to, by dopuszczono go do debat prezydenckich - pisze dziennik.

"NYT" przypomina, że Libertarianie są zwolennikami bardzo konserwatywnej polityki gospodarczej, mają liberalne poglądy społeczne i nie przywiązują wielkiej wagi do polityki zagranicznej.

Johnson nie rezygnuje z walki wyborczej, obiecując program radykalnie odmienny od tego, co proponują główni kandydaci na prezydenta USA. Liczy, że pomoże mu niepopularność Hillary Clinton i Donalda Trumpa.

REKLAMA

Według sondaży 62 procent Amerykanów chce, aby Johnson wziął udział w debatach.

Johnson mówi na wiecach i w wywiadach, że popiera wolny handel, legalizację marihuany i szersze otwarcie granic dla imigracji. - Nie będziemy budować muru. Ci, którzy nielegalnie przekraczają granicę, podejmują prace, których Amerykanie nie chcą wykonywać. A marihuana nikogo nie zabija - powtarza.

Aby uczestniczyć w debatach, kandydat musi cieszyć się poparciem co najmniej 15 procent Amerykanów na podstawie średniej z kilku najważniejszych sondaży. Obecnie chce głosować na Johnsona około 10 procent wyborców.

Jeśli Johnson przekroczy w listopadowych wyborach próg 7 procent, to Libertarianie dostaną dotacje z federalnego funduszu w następnych wyborach w 2020 roku.

REKLAMA

mr

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej