Afera podsłuchowa: zeznania byłego szefa CBA
CBA nie dopuściło się jakichkolwiek nieprawidłowości w tej sprawie - zeznał w poniedziałek b. szef CBA Paweł Wojtunik, który był świadkiem w procesie Marka Falenty i pozostałych oskarżonych o nielegalne podsłuchy w stołecznych restauracjach. Uchylił się on od odpowiedzi na pytanie czy główny oskarżony Marek Falenta współpracował z CBA.
2016-09-19, 12:39
W Sądzie Okręgowym w Warszawie b. szef CBA (obecnie emeryt) zeznał, że nie wiedział o tym, iż nagrano jego spotkanie w restauracji z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską. - Nie wyrażałem też na to zgody - dodał. - Publikacja podsłuchanych nagrań wpłynęła na sytuację kraju - przyznał.
Uchylił się on od odpowiedzi sądu na pytanie czy Falenta informował służby o nielegalnym procederze nagrywania. - Przed faktem publikacji nagrań o tym nie wiedziałem - zaznaczył. Dodał, że naczelny "Wprost", który poinformował go, że został nagrany, nie mówił mu, kto tego dokonał.
- Jaką rolę pełnił Falenta w CBA - pytał obrońca Falenty, mec. Marek Małecki. - Z uwagi na ustawę o ochronie informacji niejawnych, nie mogę na to odpowiedzieć w trybie jawnym; nie mam zezwolenia od szefa CBA na ujawnianie informacji niejawnych - odparł Wojtunik.
"Stałem na straży przepisów"
Obrońca pytał, czy CBA lub inne służby korzystały z nielegalnych podsłuchów z tej sprawy. - Nie znam takiej sytuacji - odpowiedział b. szef CBA. - A czy korzystały one z informacji, które zawarte były w tych podsłuchach? - indagował adwokat. Świadek po raz kolejny uchylił się na od odpowiedzi.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Prokuratura zwraca się do policji o raport z afery podsłuchowej
- Czy CBA wprowadziło mechanizmy zapobiegające wykorzystywaniu informacji pozyskanych w ramach nielegalnego podsłuchiwania obywateli? - dalej pytał Małecki. Wojutnik odparł, że takie mechanizmy wprowadził ustawodawca, wydając normy stosowania podsłuchów. - Jako szef CBA stałem na straży przepisów o CBA i nie ma możliwości by za mojej kadencji takie nielegalne działania były prowadzone - oświadczył. Zarazem przyznał, że zdarza się że "służba otrzymuje różnorakie informacje na różnych nośnikach elektronicznych i że zgłaszają się osoby, które same zarejestrowały różne sytuacje". - Nielegalne działania CBA zdarzały się nie za mojej kadencji - podkreślił Wojtunik.
"Biuro zostało zaatakowane"
Zeznał, że po publikacjach mediów o związkach CBA z całą sprawą, zapoznał się z aktami i zweryfikował je. - Biuro zostało zaatakowane - wyjaśnił, podkreślając, że jego kontrola nie ujawniła żadnych nieprawidłowości po stronie CBA. - To była linia obrony oskarżonego - dodał. Nie wypracowano metod działania, gdy ktoś mówi, że jest współpracownikiem danej służby - zaznaczył b. szef CBA.
Zapytany przez mec. Małeckiego, jak zareagował na opisywane w mediach notatki CBA z rozmów z Falentą nt. prywatyzacji "Ciechu", Wojtunik odparł: Generalnie na wszystkie informacje reagowałem w ten sam sposób: zlecałem stosowne działania operacyjne i kontrolne. Na pytanie Małeckiego, skąd CBA miało 11 nagrań, które potem przekazano Prokuratorowi Generalnemu, świadek zeznał, że uzyskano je "dzięki czynnościom operacyjno-rozpoznawczych". Uchylił się zaś od odpowiedzi czy pochodziły one od Falenty lub osób z nim powiązanych.
REKLAMA
"Wyrwane z kontekstu"
Pytany o swą wypowiedź w rozmowie z Bieńkowską co do podpalenia budki strażniczej pod ambasadą Rosji w Warszawie, Wojtunik odparł, że "jego słowa wyrwano z kontekstu, co wynikało albo ze złej woli dziennikarzy, albo z braku rzetelności". - Mówiliśmy o stylu zarządzania Sienkiewicza; wskazałem, że jeśli minister angażuje się w operacje policyjne, to gdy dojdzie np. do podpalenia budki wartowniczej, to odpowiedzialność za to spada na niego - powiedział.
Sąd dopuścił to pytanie warunkowo, bo - jak zaznaczył przewodniczący trzyosobowego składu sędziowskiego - treść nagranych rozmów nie jest przedmiotem tego procesu.
W poniedziałek zeznawać także mają: b. minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, b. minister transportu Sławomir Nowak i Dariusz Zawadka, b. szef GROM.
REKLAMA
***
W rozpoczętym w maju br. procesie odpowiadają - oprócz biznesmena Falenty - dwaj kelnerzy Konrad Lassota i Łukasz N. (nie zgadza się na podawanie nazwiska) oraz współpracownik Falenty Krzysztof Rybka. Falenta i Rybka nie przyznali się do winy - Lassota i N. przyznali się. N. zeznawał, że Falenta za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów w restauracjach. Lassota jako swą motywację wskazał "nieprawidłowości popełniane przez funkcjonariuszy publicznych". Odpowiadającym z wolnej stopy podsądnym grozi do 2 lat więzienia.
Sprawa dotyczy nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97.
Sprawca czy ofiara?
Według Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga motywy działania oskarżonych miały "charakter biznesowo-finansowy". Media twierdzą, że nagrania miały być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie firmy Składy Węgla, w której miał udziały, a także próbą zdobycia ważnych informacji dla działalności gospodarczej. Falenta utrzymuje, że jest niewinny i liczy na uniewinnienie. Według prokuratury to on miał zlecić wykonanie nagrań dwóm pracownikom restauracji.
- To ja ustaliłem i poinformowałem ABW i CBA o tym, że rozmowy gości restauracji Sowa i Przyjaciele są nagrywane - mówił w lipcu przed sądem Falenta. Dodał, że dowiedział się, iż centrale tych służb nie chcą dopuścić do śledztwa z tym związanego. - Gdy to odkryłem i poinformowałem o tym, postanowili mnie zniszczyć; oskarżono mnie, że to ja zlecałem nagrania - mówił. Według niego Łukasz N. kłamie, oskarżając go o zlecenie nagrań.
REKLAMA
"Kto stał za Falentą?"
Mec. Roman Giertych, pełnomocnik b. szefa MSZ Radosława Sikorskiego i b. szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego, wniósł o rozszerzenie postępowania dowodowego, tak by ustalić "kto stał za Falentą" i "kto zlecił ujawnianie nielegalnie nagranych rozmów". Według niego cała sprawa mogła być "prowokacją dawnego CBA, aby umożliwić PiS powrót do władzy".
R. Giertych: M. Falenta działał w kierunku obalenia rządu i doprowadzenia do władzy PiS
źródło: TVN24/x-news
REKLAMA
Ostatnio zapowiedziano postępowania prokuratorskie ws. niektórych wątków, które były poruszane podczas nagranych rozmów (np. o sprzedaży "Ciechu"). Badana też jest akcja prokuratury i ABW w redakcji "Wprost" w celu zabezpieczenia nagrań rozmów oraz inwigilowanie dziennikarzy związanych z tą sprawą.
PAP/fc
REKLAMA