Pierwsza debata prezydencka przed wyborami w USA. Oczekiwania, nadzieje i spekulacje
Ogromne zainteresowanie towarzyszy w USA rozpoczynającej się w nocy z poniedziałku na wtorek pierwszej telewizyjnej debacie kandydatów na prezydenta w tegorocznych wyborach: Hillary Clinton i Donalda Trumpa.
2016-09-26, 20:51
Przewiduje się, że debatę, która rozpocznie się o godz. 3 rano czasu polskiego na Uniwersytecie Hofstra niedaleko Nowego Jorku i będzie transmitowana przez wszystkie krajowe stacje telewizyjne, obejrzy od 80 do 100 milionów Amerykanów. Byłby to rekord oglądalności tego rodzaju wydarzenia.
Powiązany Artykuł
![1200 wybory usa.jpg](http://static.prsa.pl/images/778ea726-c031-42fa-ac57-fb1e2c2a8cbb.jpg)
Kampania wyborcza w USA
Trzy debaty
Debata poniedziałkowa będzie pierwszym z trzech zaplanowanych pojedynków kandydatów do Białego Domu, które mogą zdecydować o wyniku wyborów. Stawka jest wyjątkowo wysoka, gdyż ewentualne zwycięstwo Trumpa, nowojorskiego miliardera bez żadnego politycznego doświadczenia, który w swej kampanii szokuje kontrowersyjnymi wypowiedziami, może oznaczać radykalny zwrot w polityce USA, zwłaszcza zagranicznej.
Debatę na Uniwersytecie Hofstra poprowadzi dziennikarz telewizji NBC Lester Holt. Potrwa ona półtorej godziny i będzie podzielona na sześć piętnastominutowych segmentów tematycznych. Clinton i Trump przez ostatnie kilka dni przygotowywali się do niej ze swymi doradcami, którzy na symulowanych "próbach generalnych" wcielali się w postaci oponentów.
Sondaże nie przesądzają
Według sondaży około 34 procent Amerykanów zapowiada, że od przebiegu debat zależy, na kogo zagłosują w wyborach. Reszta jest już zdecydowana. Z badań opinii publicznej wynika też, że w ostatnim okresie prawie ten sam odsetek respondentów popiera kandydatkę Demokratów i kandydata Partii Republikańskiej (GOP).
(Film - Hilary Clinton kłamała pod przysięgą?. Źródło: TVP INFO)
Przewaga Clinton, w sierpniu zdecydowana, stopniała do 2-4 punktów procentowych, co mieści się w granicach błędu statystycznego.
REKLAMA
Szansa na przekonanie wyborców
Według komentatorów głównym zadaniem Trumpa będzie przekonać w debatach telewidzów, że nie jest politykiem nieobliczalnym i skłonnym do drastycznej, jątrzącej retoryki. Musi też przekonać, że wbrew reputacji ignoranta orientuje się w najważniejszych kwestiach krajowych i międzynarodowych.
Clinton musi przedstawić swoje przesłanie do Amerykanów w sposób bardziej wyrazisty i atrakcyjny niż dotychczas, przekonać ich, że nie jest tylko "kandydatką status quo", której rządy będą kontynuacją prezydentury Baracka Obamy.
70 proc. uważa, że kraj zmierza w złym kierunku
Według sondaży prezydent cieszy się poparciem ponad 55 procent wyborców, ale jednocześnie około 70 procent uważa, że kraj zmierza w złym kierunku. Clinton – zdaniem komentatorów - powinna też zdobyć sympatię przynajmniej części tych wyborców, którzy jej nie ufają i uważają ją za osobę nieuczciwą i skorumpowaną.
(Film - Przed bezpośrednim starciem H. Clinton - D. Trump. Sondaże dają równe szanse kandydatom na prezydenta USA. Źródło: US CBS/X-NEWS)
Eksperci podkreślają, że przed poniedziałkową debatą znacznie więcej oczekuje się od Clinton, która przez całe dorosłe życie brała udział w publicznych dyskusjach na tematy polityczne i wykazywała się wielką wiedzą oraz zdolnością do logicznego uzasadniania swych opinii.
Dwie minuty na wypowiedź
Trump nie ma politycznych kompetencji i doświadczenia, zwłaszcza w konfrontacji z tak silnym oponentem. W republikańskich prawyborach uczestniczył w debatach z kilkoma przeciwnikami, kiedy ograniczenia czasowe nie wymagały od niego bardziej rozwiniętej argumentacji i pozwalały na polemikę w formie efektownych, często brutalnych bon motów. W debacie na Uniwersytecie Hofstra kandydaci mają po dwie minuty na odpowiedź na każde pytanie, plus dodatkowy czas na repliki.
(Film - H. Clinton zasłabła podczas uroczystości upamiętniających ofiary zamachów z 11 września. Źródło: STORYFUL/X-NEWS)
REKLAMA
Niższa poprzeczka oczekiwań stawia Trumpa w korzystniejszej sytuacji – wystarczy, aby uniknął poważniejszych gaf i okazał się bardziej "prezydencki" niż w wielu poprzednich wystąpieniach.
Będą zarzuty o mętne interesy ?
Przewiduje się, że Clinton może w debacie przypomnieć, że Trump odmawia ujawnienia swych zeznań podatkowych, a jego kariera biznesowa jest pełna mętnych epizodów. Może też próbować prowokować Trumpa do wypowiedzi, które mają wykazać, że jest kandydatem o skrajnych poglądach i skłonnym do niekontrolowanych reakcji, co byłoby niebezpieczne, gdyby został prezydentem.
W swej kampanii Trump nazwał między innymi imigrantów z Meksyku „gwałcicielami i handlarzami narkotyków”, poparł stosowanie tortur wobec podejrzanych o terroryzm i zabijanie ich rodzin, a także domagał się zakazu wjazdu muzułmanów do USA. W debatach prawyborczych obrzucał obelgami swych rywali. Chwalił rosyjskiego prezydenta Władimira Putina i sugerował, że uznaje prawomocność aneksji Krymu.
(Film - D. Trump: Ameryka schodzi na psy! Źródło: STORYFUL/X-NEWS)
Padnie sprawa Fundacji Clintonów ?
Obserwatorzy spodziewają się też, że Trump może w debacie zaatakować Clinton, przypominając kontrowersje z używaniem przez nią prywatnego serwera, gdy była sekretarzem stanu, i z fundacją charytatywną Clintonów, która przyjmowała duże dotacje od korporacji oraz rządów obcych państw w czasach, gdy Clinton była sekretarzem stanu. Stąd zrodziły sie zarzuty o korpucje - Hillary miała sprzedawać polityczne przysługi w zamian za odpowiednią wplatę do Fundacji jej i męża.
REKLAMA
Niektórzy obawiają się, że Trump też wrócić do skandali w Białym Domu z czasów prezydentury Billa Clintona. Trump prawdopodobnie poruszy temat zdrowia swojej konkurentki. Podczas obchodów upamiętnienia zamachów 11 września 2001 roku Clinton zasłabła. Kilka razy podczas publicznych wystąpień i spotkań z wyborcami dało się zauważyć oznaki nienajlepszej kondycji fizycznej.
Gdyby Hillary Clinton wdała się w polemikę na te tematy, debata – jak się obawiają komentatorzy – może się przerodzić w pyskówkę na oczach milionów telewidzów. Możliwe jednak również, że zarówno Clinton, jak i Trump okażą w pierwszej debacie powściągliwość, starając się wypaść w sposób „prezydencki”.
PAP/dcz
REKLAMA