"Moje ciało, moja sprawa". Protest przed Sejmem ws. prawa aborcyjnego

Manifestacja inicjatywy "Ratujmy kobiety" jest reakcją na odrzucenie w ubiegłym tygodniu przez Sejm obywatelskiego projektu, który liberalizował przepisy dotyczące aborcji oraz na skierowanie do dalszych prac projektu przewidującego jej bezwzględny zakaz.

2016-10-01, 14:10

"Moje ciało, moja sprawa". Protest przed Sejmem ws. prawa aborcyjnego
Protest przeciwko obywatelskiemu projektowi ustawy "Stop aborcji". Foto: PAP/Paweł Supernak

Posłuchaj

Przed budynkiem Sejmu rozpoczęła się demonstracja komitetu "Ratujmy kobiety". Relacja Karola Darmorosa/IAR
+
Dodaj do playlisty

Sobotnia manifestacja w Warszawie odbywa się w ramach akcji "Żarty się skończyły!" prowadzonej przez stowarzyszenie Inicjatywa Polska.


Powiązany Artykuł

1200-senat-mid-16803023.jpg
Senatorowie złagodzą projekt ustawy ws. aborcji?

Uczestnicy trzymają transparenty: "Pięćset złotych nie dla zygoty", "Brak legalnej aborcji zabija", "Chcemy lekarzy nie policjantów", "Moja wagina nie twoja broszka", "Oprócz macic mamy mózgi - decydujemy same". Jeden ze sloganów - umieszczony jest na klepsydrze - brzmi: "Z przykrością zawiadamiamy o śmierci śp. praw kobiet".

Protest w imieniu inicjatywy "Ratujmy kobiety" zapowiedziała Barbara Nowacka już w dniu, w którym ten obywatelski projekt został odrzucony, a do dalszych prac skierowany został projekt komitetu "Stop aborcji" przewidujący bezwzględny zakaz przerywania ciąży. Informując o proteście Nowacka zapraszała do udziału w nim "wszystkich, dla których ważne są nie tylko prawa i wolności kobiet, ale również ich godność i prawo do szczęścia".

Odrzucony głosami posłów PiS, Kukiz'15 i PSL projekt zezwalał na przerwanie ciąży do 12. tygodnia bez dodatkowych warunków, a po tym terminie - w takich przypadkach, jak obecnie: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Miał wprowadzić do szkół przedmiot "wiedza o seksualności człowieka" i poprawić dostęp do antykoncepcji.

REKLAMA

W Sejmie pierwsze czytanie projektów ws. aborcji/Sejm/x-news

Inicjatorzy dzisiejszego protestu podkreślają, że politycy PiS zapowiadali w kampanii wyborczej, iż obywatelskie projekty nie będą odrzucane w pierwszym czytaniu. Zarzucają w związku z tym PiS kłamstwo i hipokryzję.

Szef klubu PiS Ryszard Terlecki mówił przed sejmowym głosowaniem nad projektem komitetu "Ratujmy kobiety", że PiS zamierza dotrzymać obietnicy, iż żaden obywatelski projekt nie trafi do kosza. Jednocześnie zaznaczył, że w klubie PiS nie będzie dyscypliny głosowania dodając, że kierownictwo klubu będzie za dalszymi pracami nad projektem komitetu "Ratujmy kobiety".

O protesty była pytana premier Bata Szydło. Szefowa rządu podkreśliła, że kompromis najlepiej znajduje się przy stole.

REKLAMA

TVP Info

- Polska jest państwem demokratycznym i każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii, do organizowania - jeśli uznaje to za słuszne - manifestacji - dodała premier podczas rozmowy z TVP Info w czasie piątkowego Tweetupa w kancelarii premiera.

- Każdy ma prawo do niezgadzania się z opinią, którą przedstawia rząd, bo żyjemy w wolnej Polsce, która jest otwarta na dialog i na dyskusję. Tyle tylko, że powinniśmy dążyć do tego, by trudne tematy, szczególnie trudne tematy nie stawały się orężem walki politycznej - zaznaczyła szefowa rządu.

PAP/IAR/iz

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej