Warszawa: areszt dla podejrzanego o atak na profesora UW w tramwaju

Sąd aresztował na trzy miesiące Piotra R. podejrzanego o wrześniowy atak na prof. UW Jerzego Kochanowskiego - poinformował rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek. Wnioskowała o to warszawska prokuratura rejonowa.

2016-10-12, 13:51

Warszawa: areszt dla podejrzanego o atak na profesora UW w tramwaju
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: ZTM

Posłuchaj

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański mówi, że sprawcy zdarzenia przedstawiono zarzuty (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Obawa ukrycia się podejrzanego - to jeden z powodów, dla których stołeczny sąd aresztował na trzy miesiące Piotra R., podejrzanego o atak w tramwaju na prof. UW Jerzego Kochanowskiego.

Z uzasadnienia postanowienia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli wynika, że sąd wskazał na obawę ukrycia się podejrzanego, zwłaszcza, że nie ma on miejsca stałego pobytu, nie jest nigdzie zameldowany, nie ma stałego miejsca pracy, utrzymuje się z prac dorywczych a więc nic nie wiąże go także z konkretnym miejscem pobytu - podała sędzia Dorota Trautman, rzeczniczka ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Dodała, że sąd wskazał ponadto, że w toku postępowania konieczne będzie przeprowadzenie czynności z udziałem podejrzanego, w tym w szczególności przeprowadzenie badania sądowo-psychiatrycznego.

Kara do 2 lat więzienia

R. zatrzymano w poniedziałek na terenie skupu złomu na warszawskiej Ochocie; rozpoznał go policjant z ochockiej policji. - Z naszych ustaleń wynika, że mężczyzna w sierpniu br. opuścił zakład karny, przebywał w nim za przestępstwo dotyczące fałszowania środków pieniężnych - powiedział PAP rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola przedstawiła Piotrowi R. zarzut na podstawie art. 157 par. 2 Kodeksu karnego, mówiącego o naruszeniu czynności narządu ciała trwającego nie dłużej niż 7 dni. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności albo do 2 lat więzienia. Czyn R. zakwalifikowano jako chuligański. Kodeks karny stanowi, że skazując za taki występek, sąd wymierza karę w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia, zwiększonego o połowę.

R. złożył wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawnia.

Do ataku na profesora z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego doszło w pierwszych dniach września w tramwaju. Naukowiec rozmawiał po niemiecku z kolegą z Uniwersytetu w Jenie. Napastnik uderzył go w głowę, profesor sprawę sam zgłosił policji. Według mediów na atak nie zareagował motorniczy ani też praktycznie nikt z pasażerów.

TVN24/x-news
Piotr R. chwilę po ataku wysiadł na najbliższym przystanku z tramwaju. Sprawą zajęli się policjanci z wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu. To oni zabezpieczali monitoring i przesłuchiwali świadków.
Tuż po incydencie ZTM Warszawa podawał, że TW zamierzają wprowadzić pełen monitoring w tych pojazdach, które go jeszcze nie posiadają (40 proc. taboru). Władze spółki wyraziły też ubolewanie z powodu reakcji motorniczego, który nie wykazał należytego zrozumienia wobec poszkodowanego.

IAR,PAP,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej