Literacki Nobel 2016. Akademii Szwedzkiej wciąż nie udało się skontaktować z Bobem Dylanem
Amerykański muzyk i autor tekstów unika także mediów. - To bardzo nietypowe - tak trudności z przekazaniem przez telefon werdyktu skomentował członek Akademii Szwedzkiej Per Waestberg.
2016-10-14, 16:29
Posłuchaj
Literacki Nobel dla Boba Dylana. Relacja Doroty Piotrowskiej (IAR)
Dodaj do playlisty
Bob Dylan otrzymał w czwartek nagrodę Nobla za "tworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni".
Powiązany Artykuł
"Jedna z najlepszych decyzji Akademii Szwedzkiej"
Zgodnie z tradycją artysta musi zdecydować, czy przyjmie nagrodę Nobla oraz czy przyjedzie 10 grudnia do Sztokholmu na ceremonię jej wręczenia.
W 1964 roku przyjęcia Nobla odmówił francuski pisarz Jean-Paul Sartre, ale nie zmieniło to werdyktu i jest on oficjalnie zaliczany do grona noblistów.
Jak wyjaśniła rzeczniczka Akademii Szwedzkiej Ulrika Kjellin, do tej pory udało się nawiązać kontakt jedynie z agentem Dylana.
Według szwedzkich mediów w czwartek wieczorem czasu polskiego muzyk koncertował w Las Vegas, nie wspominając o literackim Noblu.
Porozmawiać z Bobem Dylanem dotychczas nie udało się także mediom. O nagrodzie Nobla dla artysty wciąż nie można dowiedzieć się z jego oficjalnej strony internetowej.
REKLAMA
Press Association/x-news
Koncert Boba Dylana
Tymczasem, w piątkowy wieczór w Kalifornii odbędzie się pierwszy koncert rockowy z udziałem laureata literackiej Nagrody Nobla w ramach festiwalu muzycznego „Desert Trip”.
Powiązany Artykuł
Kim jest Bob Dylan? [sylwetka]
Bob Dylan, jeszcze nie jako noblista, otworzył festiwal w Indio w Kalifornii przed tygodniem, a zaraz za nim na scenę wyszli inni weterani rocka - The Rolling Stones. Wystąpią też z Dylanem w piątkowy wieczór. W sobotę, jak przed tygodniem zagra Paul McCartney i Neil Young, a w niedzielę Roger Waters (kiedyś Pink Floyd) i The Who.
Bezprecedensowy koncert weteranów rocka – nigdy wcześniej nie występowali na tej samej scenie - odbywa się w ramach organizowanych co roku festiwali Coachella i Desert Trip. Pierwszy, wiosenny, gromadzi młodszą widownię i muzyków młodszego pokolenia. Drugi, jesienny, skierowany jest przede wszystkim do weteranów i przezywany jest przez młodych „Oldchellą”.
I rzeczywiście, wszyscy występujący na scenie muzycy mają już ponad 70 lat. Dylan liczy sobie już 75 lat, podobnie jak perkusista “stonesów” Charlie Watts, Paul McCartney – 74, Mick Jagger i Roger Waters – 73, Keith Richards – 72, podobnie jak Roger Daltrey z The Who, Pete Townshend – 71, Neil Young - 70. Przed siedemdziesiątką jest tylko 69-letni Ron Wood, gitarzysta „stonesów”, który zresztą nie grał z nimi od początku półwiecznego istnienia zespołu, ale dołączył dopiero w 1975 roku.
Weterani rocka
Artyści ci to nie tylko największe żyjące gwiazdy rocka z jego złotej epoki z lat 60. i 70., ale wciąż jedni z najlepiej zarabiających – od 2000 r. samymi koncertami „The Rolling Stones” zarobili ponad miliard dolarów, McCartney – ponad 760 mln, Waters – blisko 600 mln, Dylan – prawie trzysta, a The Who – 200. Na ich kalifornijskim występie zarobi też organizator koncertu, firma Goldenvoice, która już w maju sprzedała wszystkie bilety na festiwal. Półtora tysiąca najdroższych, pod sceną, kosztowało 1599 dolarów za sztukę (karnet na trzy dni). Gigantyczną scenę ustawiono na polu do gry w polo w klubie „Empire”, mogącym pomieścić 75 tys. widzów. Organizatorzy zadbali też o widzów, których średnia wieku jest tylko nieco niższa niż artystów. Ustawiono trybuny z miejscami siedzącymi, wielkie ekrany, klimatyzowane toalety, kafejki.
Przed tygodniem artyści nie zawiedli. Każdy z muzyków i zespołów wystąpił z ponad 2-godzinnym koncertem, grając swoje największe przeboje. Wyjątkiem był Dylan, który grał tylko około półtorej godziny.
REKLAMA
youtube.com
W przeciwieństwie do kolegów ze sceny, żartujących i rozmawiających z publicznością („stonesi”, Mc Cartney, The Who) lub występujących z politycznymi manifestami (Young, Waters), noblista, zgodnie z jego ostatnim zwyczajem, nie odezwał się słowem i raczej recytował niż śpiewał swoje utwory. Na koniec występu zaśpiewał słynny protest-song „Masters Of War” i bez pożegnania zszedł ze sceny.
youtube.com
Wielbiciele weteranów rocka wierzą, że w przyszłym roku organizatorom festiwalu uda się przekonać członków Led Zeppelin i Fleetwood Mac, by reaktywowali swoje zespoły i przybyli do Indio choćby na ten jeden, jedyny występ.
REKLAMA
IAR,PAP,kh
REKLAMA