Rosja usiłuje wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w USA? "Mamy dowody"
- Jest coraz więcej dowodów, które obciążają Rosję i powinno się z tego wyciągnąć poważne konsekwencje - powiedział republikański kandydat na wiceprezydenta USA Mike Pence w wywiadzie dla telewizji NBC.
2016-10-17, 07:39
Posłuchaj
Mike Pence zapytany przez dziennikarza NBC, czy Rosja ingeruje w wybory w Stanach Zjednoczonych, odpowiedział, że "nie ulega wątpliwości, że dowody na to wskazują".
Powiązany Artykuł
Magnat, showman, prezydent? Kariera Donalda Trumpa
- Powinny być zastosowane surowe sankcje przeciwko Rosji lub jakiemukolwiek innemu krajowi, który narusza prywatność albo bezpieczeństwo USA - podkreślił. Wskazał, że Kreml ujawnia informacje pochodzące z włamań swoich hakerów do rządowych amerykańskich systemów komputerowych.
Kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta Donald Trump, wielokrotnie o to pytany, nigdy nie oskarżył Rosji.
Powiązany Artykuł
Zwierzę polityczne. Droga na szczyt Hillary Clinton
- Nie sądzę by ktokolwiek wiedział, czy to Rosja włamała się do komputerów DNC (Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej) - stwierdził podczas pierwszej debaty telewizyjnej z kandydatką demokratów Hillary Clinton. - To mogłaby być Rosja, ale mogłyby być też Chiny, albo mnóstwo innych ludzi - dodał.
REKLAMA
W czasie drugiej debaty Trump jeszcze bardziej stanowczo kwestionował odpowiedzialność Rosji za włamania. - Za każdym razem gdy coś się złego dzieje, lubią mówić, że to Rosjanie... Może nie było żadnego włamania. Ale zawsze obwiniają Rosję - oznajmił.
Administracja USA otwarcie oskarżyła Rosję o próby wpływania na wybory. Powołała się na opinię amerykańskich służb specjalnych, które stwierdziły, że wszelkie dowody wskazują, iż to agenci rosyjscy włamali się do komputerów DNC i innych systemów.
Pence potępił także Rosję za agresję na Ukrainie i określił rosyjskiego prezydenta Władimira Putina mianem "małego tyrana". Trump nigdy nie krytykował Putina, a w ostatniej debacie sugerował, żeby należy współpracować z Rosją i reżimem syryjskim w walce z organizacją terrorystyczną Państwo Islamskie.
***
Według najnowszego sondażu telewizji NBC i "Wall Street Journal", gdyby amerykańskie wybory prezydenckie odbyły się dzisiaj, demokratka Hillary Clinton zdobyłaby 48 procent głosów, a republikanin Donald Trump - 37 procent. Reszta przypadłaby kandydatom niezależnym: Gary'emu Johnsonowi i Jill Stein.
Inny sondaż, telewizji ABC i "Washington Post", pokazuje jednak tylko czteroprocentową różnicę między obojgiem głównych kandydatów: 47 proc. dla Clinton, a 43 proc. dla Trumpa.
PAP/Maciej Zieliński
PAP, IAR, kk
REKLAMA
REKLAMA