Krok dalej do Brexitu? Trybunał orzeka przeciw rządowi: parlament powinien wyrazić zgodę w sprawie Brexitu
Wysoki Trybunał Zjednoczonego Królestwa orzekł, że wszelkie kroki brytyjskiego rządu w sprawie Brexitu, m.in. dotyczące jego zainicjowania, wymagają zgody parlamentu. W referendum z 23 czerwca większość Brytyjczyków opowiedziała się za wystąpieniem kraju z Unii Europejskiej.
2016-11-03, 14:24
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Skarżącej rząd grupie obywatelskiej chodziło o to, że premier Theresa May nie ma prawa samodzielnie, bez zgody parlamentu zapoczątkować tego procesu.
Jednocześnie Trybunał przyznał rządowi Theresy May prawo do złożenia apelacji od dzisiejszego orzeczenia.
Sędziowie uznali konstytucyjną zasadę suwerenności parlamentu, podczas gdy Theresa May odwoływała się do prerogatywy koronnej, która powierza władzy wykonawczej kwestie negocjacji traktatów.
Gina Miller, liderka obywatelskiej grupy, która wystąpiła do sądu o wyjaśnienie tej kwestii powiedziała po ogłoszeniu werdyktu, że "nie chodzi o to, jak kto głosował, bo wszyscy głosowali w referendum za najlepszą przyszłością dla kraju". - W tej sprawie szło o proces, nie politykę - oświadczyła. Wyraziła nadzieję, że rząd, gdy przeczyta orzeczenie i rozważy pełne uzasadnienie, nie będzie się odwoływał, lecz przeprowadzi debatę w parlamencie.
REKLAMA
Rząd zapowiedział już jednak apelację. Rządowy prawnik poinformował już, że Sąd Najwyższy rozpatrzy skargę w dniach 5-8 grudnia. Według informacji mediów sprawa trafi na wokandę prawdopodobnie 7 grudnia.
Premier Theresa May powtarzała wielokrotnie, że nie pozwoli na to, by "kuchennym wejściem" wprowadzić Wielką Brytanię z powrotem do Unii.
Premier zdaje sobie sprawę, że większość posłów była przed referendum za pozostaniem w Unii i obawia się, że przewlekłe parlamentarne debaty mogą sparaliżować Brexit.
"Premier zawiedziona". Plany rządu się nie zmienią
Wyrok uznawany jest za porażkę premier May. Jej rzeczniczka podkreśliła, że rząd nadal planuje rozpocząć procedurę wychodzenia z UE przed końcem marca 2017 roku i nie uważa, że czwartkowa decyzja pokrzyżuje te plany.
REKLAMA
- Naszym planem jest uruchomienie artykułu 50. traktatu lizbońskiego do końca marca, uważamy, że harmonogram prawny na to pozwoli. Naszym zamiarem nie jest pozwolenie, aby to (orzeczenie) doprowadziło do fiaska harmonogramu - powiedziała rzeczniczka.
Wcześniej rzecznik rządu podkreślił, że gabinet "jest rozczarowany czwartkową decyzją i złoży apelację w tej sprawie". Zapewnił, że "rząd jest zdeterminowany, by uszanować wynik referendum".
Jeśli decyzja Wysokiego Trybunału zostanie utrzymana przez Sąd Najwyższy (Supreme Court), rząd będzie zmuszony zaproponować ustawę, która następnie będzie musiała być uchwalona przez obie izby brytyjskiego parlamentu.
W toku dyskusji w Izbie Gmin i Izbie Lordów posłowie będą mogli modyfikować proponowaną ustawę, zmuszając rząd do ewentualnych ustępstw wobec dotychczas przyjętej linii tzw. twardego Brexitu, opierającego się na ograniczeniu swobody przepływu osób i opuszczeniu wspólnego rynku Unii Europejskiej.
REKLAMA
Proeuropejscy politycy mają większość w obu izbach parlamentu, co może spowodować, że będą próbowali opóźnić uruchomienie procedury wyjścia z UE do czasu uzyskania satysfakcjonujących gwarancji dotyczących przyszłych relacji ze Wspólnotą, znacząco opóźniając dotychczasowe plany rządu.
Funt się wzmocnił
Decyzja Wysokiego Trybunału została dobrze przyjęta przez inwestorów. W pierwszych minutach po niej funt umocnił się wobec dolara. Orzeczenie skrytykowali zwolennicy wyjścia kraju z UE.
- Zmierzamy w kierunku pół-Brexitu. Jestem coraz bardziej zaniepokojony, widząc posłów ze wszystkich partii, którzy mówią, że tak właściwie to powinniśmy pozostać w ramach wspólnego rynku i wpłacać pieniądze do unijnego budżetu. Myślę, że to może być początek procesu świadomej zdrady 17,4 miliona wyborców przez klasę polityczną - oświadczył ustępujący lider eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigel Farage.
Posłowie opozycji, którzy byli zwolennikami pozostania w UE, podkreślili jednak, że nie zamierzają wykorzystać czwartkowego wyroku do zmiany podjętej w czerwcowym referendum decyzji wyborców.
REKLAMA
- Ta decyzja podkreśla to, jak ważne jest, aby rząd przedstawił w parlamencie swoją pozycję negocjacyjną. Partia Pracy szanuje decyzję Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej, ale musi być zachowana przejrzystość procesu i odpowiedzialność parlamentu dotycząca warunków Brexitu - powiedział lider laburzystów Jeremy Corbyn.
- Jest niezwykle istotne, aby rząd przedstawił swoje stanowisko, zanim dojdzie do głosowania - wtórował mu przywódca partii Liberalnych Demokratów Tim Farron.
Dodał jednak, że jego partia oczekiwałaby ponownego referendum na koniec dwuletniego procesu negocjacyjnego po uruchomieniu procedury wyjścia z UE.
- Brytyjczycy zagłosowali za opuszczeniem Unii Europejskiej, ale nie za kierunkiem dalszej podróży - dlatego jest niezwykle istotne, aby dać im ponownie prawo głosowania nad ostatecznym porozumieniem, oferując szansę odrzucenia nieodpowiedzialnego Brexitu, który zaszkodziłby gospodarce i miejscom pracy - powiedział Farron.
REKLAMA
Z kolei rzecznik centrolewicowej Partii Walii (Plaid Cymru) ds. Brexitu Jonathan Edwards ocenił, że ostateczne decyzje powinny zapaść nie tylko w parlamencie brytyjskim w Westminsterze, ale także w każdym z parlamentów regionalnych: Szkocji, Walii i Irlandii Północnej.
Będą przedterminowe wybory?
Według części dziennikarzy - m.in. Eleanory Garnier i Johna Pienaara z BBC, Patricka Wintoura z "Guardiana" i Sama Coatesa z "Timesa" - czwartkowa decyzja Trybunału "znacząco" zwiększa szanse na przedterminowe wybory parlamentarne.
Spekuluje się, że May mogłaby skrócić kadencję parlamentu, aby w przedterminowych wyborach uzyskać dla Partii Konserwatywnej większość w Izbie Gmin i jednoznaczny mandat dla wyjścia kraju ze Wspólnoty.
Największe firmy bukmacherskie obniżyły stawkę na przedterminowe wybory w 2017 roku, zwiększając prawdopodobieństwo takiego wydarzenia z 10 proc. do 33 proc.
REKLAMA
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w piątek rano będzie rozmawiał przez telefon z premier May, na jej wniosek - poinformował rzecznik KE.
W czerwcowym referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 51,8 proc. wyborców opowiedziało się za opuszczeniem Wspólnoty.
PAP/IAR/agkm
REKLAMA