Nie będzie referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz

Były burmistrz Ursynowa wyjaśnił, że pod wnioskiem zebrano ok. 140 tys. podpisów, co może okazać się za mało po ich weryfikacji. Minimum podpisów jakie trzeba było zebrać - w ciągu 60 dni - pod wnioskiem to 132,700 tys.

Piotr Guział powiedział, że bazując na doświadczeniach z poprzedniego referendum sprzed trzech lat, trzeba mieć zebranych 25 do 30 proc. podpisów więcej niż wymagane minimum, żeby po weryfikacji przez komisarza wyborczego była minimalna liczba ważnych podpisów.

Jak stwierdził, kilka procent więcej głosów to za mało by angażować komisarza wyborczego i narażać na dodatkowe koszty. Przy okazji zarzucił bierność m.in. politykom Prawa i Sprawiedliwości, że nie przyłączyli się do akcji referendalnej.

Odwołanie za nieprawidłowości

Powiązany Artykuł

Afera reprywatyzacyjna

Pomysłodawcy i zwolennicy referendum chcieli odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz w związku z nieprawidłowościami przy prywatyzacji warszawskich gruntów i kamienic.

Pod koniec sierpnia w "Gazecie Wyborczej" ukazał się artykuł na temat okoliczności reprywatyzacji działki obok Pałacu Kultury i Nauki pod dawnym adresem Chmielna 70.

Miasto zwróciło ją w 2012 roku w prywatne ręce - osób, które nabyły roszczenia od spadkobierców - mimo że wcześniej byłemu współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, przyznano za nią odszkodowanie na podstawie umowy międzynarodowej.

REKLAMA

Hanna Gronkiewicz-Waltz zwolniła dyscyplinarnie dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajko, zapowiedziała audyt procesu reprywatyzacji, a na specjalnej Radzie Warszawy przekonywała, że chce wyjaśnić kwestie reprywatyzacji do końca.

Sprawą reprywatyzacji nieruchomości warszawskich zajmują się obecnie trzy zespoły prokuratorskie: w prokuraturze regionalnej we Wrocławiu, Warszawie oraz Prokuraturze Krajowej.

***

Piotr Guział był już inicjatorem referendum w sprawie odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz w 2013 roku. Okazało się ono nieskuteczne.

kk