Debata nad projektem ustawy dezubekizacyjnej w Sejmie

Rządowy projekt obniża emerytury i renty ok. 32 tys. byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL "za służbę na rzecz totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 do 31 lipca 1990 roku.

2016-12-16, 13:12

Debata nad projektem ustawy dezubekizacyjnej w Sejmie
Sejm. Foto: PAP/Jakub Kamiński

Posłuchaj

Janusz Śniadek z PiS przekonywał, że w zmianie prawa nie chodzi o odwet, ale o sprawiedliwość dziejową (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Emerytury i renty mają nie przekraczać średniego świadczenia w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Informacje o przebiegu służby funkcjonariuszy ma sprawdzać Instytut Pamięci Narodowej. 

Ustawa "starotestamentowa"

- Ta ustawa to bardzo surowa sprawiedliwość. Powiedziałbym tak: starotestamentowa. Ta ustawa nie jest aktem odwetu ani aktem zemsty - powiedział w trakcie debaty w Sejmie poseł PiS Janusz Śniadek. - Bo czy odwetem można nazwać sprowadzanie wymiaru emerytury do wysokości średniego świadczenia - 2050 zł? Taką emeryturę otrzymuje w Polsce połowa emerytów - wskazał.

- Projekt jest wymierzony w funkcjonariuszy służących w wolnej Polsce po 1990 roku. Ta ustawa jest niedopracowana i wysoce niesprawiedliwa - ocenił Marek Wójcik z PO. Przypomniał, że w 2009 roku uchwalona z inicjatywy PO tzw. ustawa dezubekizacyjna obniżyła emerytury ok. 25 tys. osób z cywilnych służb specjalnych PRL i dziewięciu członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.

- Nowoczesna jest jak najbardziej za ukaraniem wszystkich funkcjonariuszy aparatu PRL, którzy w sposób oczywisty służyli aparatowi bezpieczeństwa, dokonywali przestępstw i zwalczali opozycję - oznajmił poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. Dodał, że procedowany projekt ustawy "nie spełnia tych oczekiwań i doprowadza do niezgodnej ze standardami prawnymi odpowiedzialności zbiorowej". - Ustawa ta nosi znamiona niekonstytucyjności - dodał Meysztowicz.

- To nieprawda, że kończy się czas dla uprzywilejowanych PRL-owskich oprawców. Również nieprawdą jest, że PiS-owska ustawa dezubekizacyjna jest ustawą, która po 27 latach nagle zaprowadzi sprawiedliwość - orzekł Krzysztof Paszyk z PSL. W jego ocenie zaproponowane przez rząd zmiany to "wrzucanie wszystkich do jednego worka", ponieważ - jak wyjaśnił - dotykają także osób, które mają niewielki związek ze służbami PRL.

Po południu Sejm prowadzi m.in. pierwsze czytanie rządowego projektu wprowadzającego ustawę o samorządzie terytorialnym i ustawę o pracownikach samorządowych. Projekt dotyczy dostosowania ustawy do przepisów konstytucji oraz uproszczenia procedury powoływania członków Krajowej Komisji Uwłaszczeniowej.

REKLAMA

Kolejne projekty


Jeszcze dziś, w bloku wieczornych głosowań, posłowie zdecydują o projekcie ustawy budżetowej na 2017 rok. Zgodnie z projektem w przyszłym roku dochody budżetu państwa mają wynieść 325 mld 426 mln 102 tys. zł, a wydatki 384 mld 771 mln 602 tys. zł. Maksymalny poziom deficytu ustalono na kwotę nie większą niż 59 mld 345 mln 500 tys. zł.

Rząd założył, że w 2017 roku wzrost PKB (w ujęciu realnym) wyniesie 3,6 proc., średnioroczna inflacja - 1,3 proc., nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej - 5,0 proc., wzrost zatrudnienia w gospodarce narodowej - 0,7 proc., a wzrost spożycia prywatnego (w ujęciu nominalnym) - 5,5 proc.

kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej