Szczyt (nie)porozumienia

Podczas szczytu Unia-Rosja Moskwa będzie chciała wykorzystać „ekonomiczne argumenty”, aby forsować przychylne dla siebie decyzje polityczne.

2008-07-01, 08:08

Szczyt (nie)porozumienia

21 Szczyt Rosja - Unia Europejska. Źr. www.eu2008.si

 

Szczyt Unia Europejska–Rosja w Chanty-Mansyjsku w Zachodniej Syberii, choć został uznany przez obie strony jako przełomowy i pozytywny, jasno pokazuje, że Brukselę i Moskwę coraz więcej dzieli niż łączy. Na rozmowach coraz bardziej zaważają bowiem sprawy ekonomiczne. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zależnościami gospodarczymi Rosja chce zatrzeć inne problemy, które wpływają na jej stosunki z Europą.

POSŁUCHAJ: Relacja Wojciecha Paca z Chanty-Mansyjska. (617,43 KB)

REKLAMA

Rozbieżność stanowisk Moskwy i Brukseli widać już w deklaracjach, dotyczących rozpoczęcia 4 lipca rozmów o umowie o strategicznym partnerstwie Unii i Rosji. Moskwa chce, aby porozumienie było zwartym, prawnie zobowiązujący dokumentem, który z czasem można byłoby uzupełniać konkretnymi umowami. Natomiast Bruksela opowiada się za uniwersalnym porozumieniem, które dotyczyłoby wszystkich aspektów współpracy, w tym w sferze energetycznej.

Podpisana po szczycie deklaracja nie określa jednoznacznie, jakim „strategiczne porozumienie” będzie dokumentem. "Uzgodniliśmy, że celem prac będzie zawarcie strategicznego porozumienia, które stworzy wszechogarniające podstawy dla relacji między Rosją i Unią w przewidywalnej przyszłości i pomoże rozwojowi potencjału naszego partnerstwa" - głosi deklaracja. Nowe porozumienie ma opierać się na międzynarodowych zobowiązaniach, łączących Rosję z UE i "będzie zawierać stosowne instytucjonalne zapisy, mające zapewnić efektywność współpracy".

(Nie)realne zbliżenie

"Powinno ono zapewnić umocnienie bazy prawnej i zawierać prawne zobowiązania w podstawowych sferach współdziałania, opisanych w „mapach drogowych” obejmujących cztery wspólne obszary Rosja-Unia, zaaprobowanych podczas szczytu w Moskwie w maju 2005 roku" - głosi deklaracja. Te cztery wspólne obszary to: gospodarka, wolność, bezpieczeństwo wewnętrzne i wymiar sprawiedliwości, bezpieczeństwo zewnętrzne, badania naukowe i edukacja.

Javier Solana, José Manuel Barroso, Dmitrij Miedwiediew, Janez  Janša. Źr. www.eu2008.si.

Javier Solana, José Manuel Barroso, Dmitrij Miedwiediew, Janez Janša. Źr. www.eu2008.si.

REKLAMA

 

Na konferencji prasowej, podsumowującej szczyt, prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że nowe porozumienie powinno stać się podstawą długotrwałego partnerstwa strategicznego. - Przyszłe porozumienie będzie narzędziem realnego zbliżenia Rosji i Unii - powiedział. Wyjaśnił, że będzie ono "stosunkowo krótkie, ramowe, nie nadmiernie szczegółowe". - Akcent zostanie położony na strategiczny charakter naszych relacji. Dokument zostanie uzupełniony o system sektorowych umów – zapowiedział prezydent Rosji.

- Jestem przekonany, że szczyt w Chanty-Mansyjsku stanie się ważnym etapem na drodze dynamicznego rozwoju relacji Rosja-Unia, a jego wyniki otworzą nowe horyzonty dla pogłębienia naszego partnerstwa we wszystkich głównych sferach - zaznaczył Miedwiediew.

Trudne sprawy

Na szczycie zgodnie z zapowiedziami poruszono również sprawę angażowania się Unii Europejskiej w sprawy Gruzji, Abchazji i Osetii Południowej, a także niemiecko-rosyjskiego projektu budowy gazociągu północnego.

REKLAMA

Dmitrij Miedwiediew zaapelował, by nie upolityczniać projektu budowy magistrali Nord Stream. W jego opinii jest to przedsięwzięcie czysto gospodarcze, zmierzające do umocnienia bezpieczeństwa energetycznego w Europie. - Nord Stream to wyjątkowo ważny gospodarczy projekt, mający ogromne znaczenie dla Europy. Nie jest on wymierzony przeciw komukolwiek - zapewnił. Dodał, że "Rosja kontynuuje uzgadnianie stanowisk z krajami, które mają wątpliwości w związku z układaniem gazociągu na dnie Bałtyku".

A tych wątpliwości kraje nadbałtyckie mają dużo. Estonia, Finlandia, Litwa, Polska – to państwa, które otwarcie, negatywnie wypowiadają się o inwestycji Rosji i Niemiec. Estonia nie zgodziła się nawet na jakiekolwiek badania w ich strefie nadbałtyckiej. – Obecnie walczymy o to, aby Parlament Europejski wypowiedział się krytycznie na temat zagrożeń tej inwestycji dla środowiska Morza Bałtyckiego i stawiamy warunki: budowa nie może ruszyć, jeżeli nie zgodzą się na nią wszystkie kraje przybrzeżne – powiedział w „Sygnałach dnia” Marcin Libicki, europoseł PiS.

W podobnym tonie wypowiedział się podczas Szczytu przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso. Poinformował, że Unia poprze ten projekt pod warunkiem, że będzie on zgodny z unijnym prawem w dziedzinie ochrony środowiska.

Konferencja prasowa podczas Szczytu Rosja-Unia. Źr. www.eu2008.siKonferencja prasowa podczas Szczytu Rosja-Unia. Źr. www.eu2008.si

Zdaniem Marcina Libickiego, budowa rurociągu północnego jest przedsięwzięciem politycznym. Świadczą o tym choćby bardzo wysokie koszty inwestycji. Strona rosyjska oficjalnie przyznała, że budowa rury po dnie Bałtyku będzie droższa prawie dwukrotnie niż zakładano. Koszt inwestycji sięgnie 7,5 miliarda Euro. - Jest zupełnie oczywiste, że droga lądowa byłaby tańsza. W tym momencie w ocenie ekspertów budowa gazociągu wyniesie ponad 12,5 miliarda euro, nawet do 3,5 razy więcej niż drogą lądową – podkreśla Libicki.

REKLAMA

Ekspertyza dotycząca ewentualnego zagrożenia dla środowiska naturalnego, jakie mógłby stanowić rurociąg, nadal nie ujrzała światła dziennego. Zgodnie z zapowiedziami stron biorących udział w inwestycji, miała ona zostać opublikowana już w marcu tego roku. Drugim, niedotrzymanym terminem miał być czerwiec. Z ostatnich zapowiedzi wynika, że dokument pojawi się na początku 2009 roku.

Rosyjsko-unijna tarcza antyamerykańska

Równie trudną sprawą poruszoną przez prezydenta Rosji był fakt rozmieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Jednak ta sprawa nie była ani razu poruszana przez stronę polską na forum Unii Europejskiej. Dmitrij Miedwiediew nie stosuje zasad, o przestrzeganie których sam apeluje do krajów Unii. Zarzuca on wykorzystywanie solidarności europejskiej do rozwiązywania problemów poszczególnych krajów Unii w ich relacjach z Moskwą. - Dyskutowaliśmy szczerze o ostrych problemach w naszych stosunkach. Z naszego punktu widzenia niepokojącą tendencją stało się przekształcanie zasady eurosolidarności w narzędzie rozwiązywania problemów poszczególnych państw Unii w stosunkach z Rosją. Niepokojąca jest też tendencja wybiórczego i upolitycznionego podchodzenia do naszej wspólnej historii – powiedział prezydent Rosji.

Chodzi przede wszystkim o Polskę i Litwę, które nie chciały zgodzić się na rozpoczęcie rozmów z Rosją, jeżeli nie zostaną spełnione ich warunki. Warszawa domagała się zniesienia embarga na polską żywność i wpisania do mandatu na negocjacje deklaracji o zasadach współpracy energetycznej. Litwini chcieli z kolei m.in., aby Unia zażądała od Rosji wznowienia dostaw ropy do rafinerii w Możejkach.

Odnosząc się do budowy tarczy antyrakietowej, prezydent Rosji powiedział, że po spotkaniu w Chanty-Mansyjsku większym optymizmem patrzy na możliwość utworzenia ogólnoeuropejskiego systemu bezpieczeństwa. - Europa jest naszym wspólnym domem i to my, wszystkie państwa, jesteśmy w nim gospodarzami. To my winniśmy troszczyć się o jego utrzymanie. Obowiązku tego nie można przełożyć na sąsiada, na kogoś innego – powiedział Miedwiediew.

REKLAMA

Javier Solana, Janez Janša, Dmitrij Miedwiediew i José Manuel BarrosoJavier Solana, Janez Janša, Dmitrij Miedwiediew i José Manuel Barroso. Źr. www.eu2008.si.

 

Szef unijnej dyplomacji Javier Solana do tarczy w Polsce odniósł się dość ogólnikowo. Oznajmił tylko, że bez Rosji i Unii nie da się zażegnać zagrożeń dla bezpieczeństwa światowego.  - Powinniśmy współpracować przy rozwiązywaniu problemów bezpieczeństwa. Bez Rosji i Unii jest to niemożliwe. Problemy energetyki, walka z terroryzmem, zaprzestanie rozprzestrzeniania broni masowego rażenia to wszystko kwestie leżące głęboko w sferze interesów Rosji i UE – powiedział Javier Solana.

Spotkanie w Chanty-Mansyjsku to pierwszy szczyt Rosja-UE, w którym Dmitrij Miedwiediew weźmie udział w roli prezydenta. W spotkaniu towarzyszyli mu szefowie resortów spraw zagranicznych i rozwoju gospodarczego, Siergiej Ławrow i Elwira Nabiullina. Nie przyjechał natomiast premier Władimir Putin, choć jego poprzednik Michaił Fradkow zwykle uczestniczył w podobnych spotkaniach.

Ze strony Unii w szczycie uczestniczyli: premier Słowenii, która sprawowała przewodnictwo w UE, Janez Jansza, przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso i szef unijnej dyplomacji Javier Solana, a także komisarze ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner i ds. handlu Peter Mandelson.

REKLAMA

Szczyt Unia-Rosja pokazał, że rozmowy między Brukselą, a Moskwą będą prowadzone nie tylko na płaszczyźnie ekonomicznej. Prawdopodobnie jednak Rosja wykorzysta „ekonomiczne argumenty”, aby forsować przychylne dla siebie decyzje polityczne.

W trakcie negocjacji Unia będzie musiała poradzić sobie także z innym problemem. Prawdziwym „koniem Trojańskim” podczas rozmów z Rosją będą Niemcy. To bowiem Berlinowi zależy na budowie rurociągu „Nord stream”. Jeżeli więc sama Unia nie wypracuje jednolitego stanowiska w tej sprawie, Rosja wykorzysta podzielną Europę dla osiągnięcia swoich politycznych celów, korzystnych również dla Niemców.

Rafał Kowalczyk

  

ZOBACZ: Materiał prasowy przygotowany przez ueobserver.com

REKLAMA

  

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej