W piątek spotkanie Donalda Trumpa z Theresą May
Pierwszym przywódcą zagranicznym, jakiego przyjmie prezydent USA Donald Trump, będzie premier Zjednoczonego Królestwa Theresa May, która przybędzie do Waszyngtonu w piątek – poinformował w sobotę rzecznik Białego Domu, Sean Spicer. Theresa May te informacje już potwierdziła.
2017-01-22, 13:30
Spicer nie podał, co dokładnie będzie tematem rozmów obojga polityków.
W ocenie brytyjskich mediów najważniejszą kwestią, jaka zostanie poruszona podczas spotkania, będzie porozumienie o wolnym handlu między W. Brytanią i Stanami Zjednoczonymi w związku z planowanym rozpoczęciem negocjacji o opuszczeniu przez W. Brytanię Unii Europejskiej.
Jak podaje brytyjski dziennik "The Guardian", Premier Theresa May "jest przeświadczona, iż uda się jej ubić interes", usunąwszy wpierw obawy, że strategia Trumpa "America first" (Najpierw Ameryka) "nie wchodzi w sprzeczność z planami zawarcia dwustronnej umowy gospodarczej między Londynem i Waszyngtonem", co będzie możliwe formalnie dopiero po wyjściu z EU.
Theresa May Pewnego rodzaju symbolem będzie fakt, że tam będę - jako kobieta i premier Wielkiej Brytanii, bezpośrednio rozmawiając z nim o naszych wspólnych wyzwaniach
Theresa May potwierdza spotkanie w Waszyngtonie
Premier Zjednoczonego Królestwa poinformowała, że w trakcie spotkania planuje rozmawiać z Trumpem m.in. o "specjalnej relacji" pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią, przyszłością wolnego handlu, walce z terroryzmem, rozwiązaniem konfliktu w Syrii i przyszłości NATO.
Komentując inauguracyjne przemówienie Trumpa, szefowa brytyjskiego rządu oceniła, że miało bardzo jasny przekaz, który towarzyszył mu także w trakcie kampanii. - O tym, że interes Ameryki będzie zawsze najważniejszy". Ale każdy lider, każdy rząd (...) - my też robimy wszystko, aby interes Wielkiej Brytanii i Brytyjczyków był najważniejszy - zaznaczyła.
Pytana o komentarze amerykańskiego prezydenta, który nazwał NATO "przestarzałym", May odpowiedziała, że "najważniejsze, że oboje uznajemy wartość NATO jako organizacji, która pozwala nam zachować bezpieczeństwo w Europie". Jak dodała, ona także w przeszłości wygłaszała krytyczne opinie pod adresem państw członkowskich Sojuszu, które nie spełniają rekomendacji przeznaczania 2 proc. PKB na obronność.
Odnosząc się do wygłoszonych w przeszłości kontrowersyjnych komentarzy amerykańskiego prezydenta o kobietach i mniejszościach etnicznych, brytyjska premier podkreśliła, że specjalna relacja pozwala nam także na to, żeby sprzeciwiać się, kiedy coś jest dla nas nieakceptowalne. - I kiedykolwiek tak będzie, nie będę się bała (Trumpowi) o tym powiedzieć - zapewniła.
- Pewnego rodzaju symbolem będzie fakt, że tam będę - jako kobieta i premier Wielkiej Brytanii, bezpośrednio rozmawiając z nim o naszych wspólnych wyzwaniach - podkreśliła.
ksem/
REKLAMA
REKLAMA