Sąd Najwyższy: premier nie może samodzielnie rozpocząć Brexitu
Brytyjski Sąd Najwyższy uznał we wtorek, że premier Theresa May potrzebuje zgody parlamentu, aby rozpocząć formalny proces wychodzenia z Unii Europejskiej. Biuro May zapewnia, że harmonogram Brexitu zostaje bez zmian.
2017-01-24, 12:15
Posłuchaj
Biuro prasowe brytyjskiej premier w komunikacie podkreśla, że dzisiejszy wyrok Sądu Najwyższego nie zmienia harmonogramu Brexitu i cały proces ma się rozpocząć do końca marca.
"Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z Unii i rząd wykona ich werdykt poprzez uruchomienie procedury z artykułu 50 zgodnie z planem do końca marca. Dzisiejszy wyrok nic nie zmienia" - czytamy w komunikacie biura prasowego brytyjskiej premier. Jak dodano, rząd respektuje orzeczenie Sądu Najwyższego i wkrótce do parlamentu przekazane zostaną informacje o dalszych działaniach w tej sprawie.
Wyrok Sądu Najwyższego
Wcześniej sędziowie orzekli, że Theresa May potrzebuje zgody obu izb parlamentu, by uruchomić procedurę wystąpienia z Unii Europejskiej w oparciu o artykuł 50 Traktatu Lizbońskiego.
REKLAMA
Tym samym odrzucona została apelacja brytyjskiego rządu od listopadowego wyroku Wysokiego Trybunału (High Court).
Efektem werdyktu - po raz pierwszy w historii podejmowanego przez pełny skład, liczący jedenastu sędziów - będzie dodatkowy, parlamentarny etap procedury.
Wyrok przegłosowano większością ośmiu do trzech - poinformował przewodniczący składu, lord David Neuberger. - Ustawa z 1972 roku tworzy z unijnego prawa niezależne źródła prawa brytyjskiego, aż do momentu, gdy parlament zdecyduje inaczej. Kiedy Zjednoczone Królestwo wycofa się z traktatów unijnych, źródło wspólnotowego prawa zostanie odcięte. Co więcej zmienią się pewne prawa, które dziś mają brytyjscy obywatele. Rząd nie może więc uruchomić artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego bez autoryzacji ze strony parlamentu - powiedział.
Największe opozycyjne stronnictwo, Partia Pracy, zapowiedziało już, że zagłosuje za uruchomieniem artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego. Można jednak przewidywać, że część posłów wyłamie się z dyscypliny. Komentatorzy spodziewają się, że parlament może spróbować zawęzić mandat negocjacyjny Theresy May, udzielając warunkowej zgody na Brexit.
REKLAMA
To gdzie indziej mogła być największa przeszkoda
Rząd brytyjski nie jest jednak zobowiązany, by konsultować się z parlamentami Szkocji, Irlandii Północnej i Walii przed rozpoczęciem Brexitu. Jak zauważają agencje, to mogła być największa potencjalna przeszkoda na drodze do wyjścia z UE.
W referendum z czerwca 2016 roku Walijczycy opowiedzieli się za Brexitem, a Szkocja i Irlandia Północna były przeciw wyjściu z Unii Europejskiej.
Przeszkodę usunięto
Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Brexitu usuwa z drogi brytyjskiej premier ważną polityczną przeszkodę: nie musi ona pytać o zgodę regionalnych parlamentów w Walii, Irlandii Północnej i Szkocji - tak też ocenił Mikołaj Barczentewicz, prawnik z Uniwersytetu w Oksfordzie. Wprawdzie Sąd orzekł, że Theresa May przed uruchomieniem artykułu pięćdziesiątego Traktatu Lizbońskiego musi uzyskać zgodę parlamentu w Londynie, ale jednocześnie odrzucił postulat, by podobna autoryzacja była konieczna w Cardiff, Belfaście i Edynburgu. Barczentewicz podkreśla, że znaczenie ma to szczególnie w przypadku Szkocji, która w referendum zdecydowanie zagłosowała za pozostaniem we Wspólnocie. Proeuropejska jest też rządząca krajem SNP - Szkocka Partia Narodowa, w której programie jest odłączenie się od Zjednoczonego Królestwa. - Na pewno dla Theresy May jest to największa ulga. Prawo weta dla Edynburga byłoby dla niej poważnym problemem. Wszyscy wiemy, jakie podejście do Brexitu mają posłowie Szkockiej Partii Narodowej. Gdyby sąd zdecydował inaczej, oznaczałoby to, że w gruncie rzeczy decyzja w sprawie Brexitu spoczywa w Edynburgu - podkreśla.
PAP/IAR/Reuters/agkm
REKLAMA
-
REKLAMA