Były szef KNF: ani Tusk, ani nikt inny na mnie nie wpływał
- W sprawie Amber Gold postępowanie prokuratury toczyło się bardzo wolno, brak było także aktywności i zaangażowania mojego poprzednika na stanowisku przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego w to postępowanie - ocenił Andrzej Jakubiak.
2017-02-21, 14:00
Posłuchaj
Andrzej Jakubiak powiedział, że poza wpisaniem Amber Gold na listę ostrzeżeń KNF w 2009 roku - dodatkowo - dwa lata później zamieszczono osobny komunikat ostrzegający przed powierzaniem swoich oszczędności podmiotom nieobjętym nadzorem KNF (IAR)
Dodaj do playlisty
Były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (październik 2011 - październik 2016) Andrzej Jakubiak jest od godz. 10 przesłuchiwany przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold.
Jak powiedział przed komisją, gdy objął urząd szefa KNF poprosił o sprawozdanie, które sprawy są najważniejsze. - Jedną z takich spraw była Amber Gold (...) Poprosiłem wtedy o sporządzenie bardziej szczegółowej notatki na temat tego podmiotu - wskazał.
Według niego wynikały z niej dwie rzeczy. Pierwszą z nich był fakt "niezwykle wolnego" postępowania prokuratury w tej sprawie.
Andrzej Jakubiak Rzecz, która mnie uderzyła, to że brak było z mojej strony obserwacji, że mój poprzednik Stanisław Kluza w jakikolwiek sposób się w postępowanie ws. Amber Gold angażował
- Druga rzecz, która mnie uderzyła wtedy, to że brak było z mojej strony obserwacji, że mój poprzednik [Stanisław Kluza] w jakikolwiek sposób się w to postępowanie angażował - stwierdził.
REKLAMA
W końcu stycznia Kluza podkreślił przed komisja śledczą, że "podmiot Amber Gold nie był podmiotem nadzorowanym, więc KNF nie mogła podejmować twardych czynności nadzorczych". Gdyby takie podjęła - dodał - mogłaby zostać posądzona o przekroczenie uprawnień.
Kluza zaznaczył zarazem, że mimo takich ograniczeń "nadzór wykazał się należytą starannością", a nawet wykonał czynności "ekstra".
Ocenił, że dostrzeżenie, iż jest taki podmiot, jak Amber Gold, nastąpiło bowiem wcześnie - już w październiku 2009 roku spółka została wpisana na listę ostrzeżeń publicznych, a w grudniu tego roku skierowano zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
TVP
REKLAMA
"Nie lekceważyłem sprawy Amber Gold"
Andrzej Jakubiak zapytany przez posła Jarosława Krajewskiego (PiS), jaka była jego wiedza na temat spółki Amber Gold w momencie powołania go w październiku 2011 roku na stanowisko przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego odpowiedział: "taka wiedza jak wszystkich".
- Czyli bym powiedział wynikająca z obserwacji medialnych, przecież nie mogłem mieć innej wiedzy, ale z pewnością nie mniejsza niż [poprzedniego] przewodniczącego Stanisława Kluzy - dodał.
Dopytany, czy w latach 2009-2010 zapoznawał się z informacjami, choćby prasowymi, dotyczącymi Amber Gold powiedział, że nie. - Wtedy byłem bardzo daleko myślami od nadzoru finansowego - oznajmił.
REKLAMA
Zadeklarował również, że nie miał informacji na temat problemu spółki Amber Gold od innych osób, spoza KNF.
Andrzej Jakubiak Ponieważ procesowych możliwości już nie było - trzeba było wykorzystać możliwości, które stwarza prawo, czyli napisać pismo do prokuratora generalnego
Zapytywany przez Krajewskiego, kiedy uzyskał informacje o przeszłości przestępczej właściciela Amber Gold Marcina P. wskazał, że na początku kadencji przewodniczącego KNF interesowało go bardziej to, że miał do czynienia z sytuacją, w której dochodzenie w sprawie Amber Gold "utknęło w martwym punkcie".
- Moja myśl była następująca: ponieważ procesowych możliwości już nie było - trzeba było wykorzystać możliwości, które stwarza prawo, czyli napisać pismo do prokuratora generalnego z prośbą o podjęcie działań w trybie nadzoru służbowego - wyjaśnił. Jak dodał w tym zakresie polecił przygotowanie pisma do prokuratora generalnego.
Podkreślił, że "nigdy w żadnym zakresie nie lekceważył ani sprawy Amber Gold, ani Finroyal, ani żadnej innej spółki, która znajdowała się na liście ostrzeżeń". - Nie ma znaczenia, czy tych środków, klientów, którzy są oszukani jest 12 tys. czy jest ich tysiąc czy 100 czy 150 - podkreślił.
"Ani Tusk, ani nikt inny na mnie nie wpływał"
REKLAMA
Poseł PiS Jarosław Krajewski zapytał Andrzeja Jakubiaka, czy powołując go na szefa Komisji Nadzoru Finansowego premier Donald Tusk, albo osoby z jego otoczenia informowały go lub wykazywały zainteresowanie sprawą Amber Gold. - Najkrócej odpowiadając: nie - oświadczył Jakubiak.
- Czyli nie było żadnych sugestii ani zaleceń, zainteresowania ze strony byłego premiera działalnością Amber Gold w 2011 roku? - dopytał Krajewski. - Ani Tusk, ani nikt inny w tym czasie, ani później na mnie w żaden sposób nie wpływał - odpowiedział świadek.
Andrzej Jakubiak Ani ówczesny premier Donald Tusk, ani nikt inny w tym czasie, ani później na mnie w żaden sposób nie wpływał
- Wszystkie działania, które podejmowałem ja sam osobiście, albo Urząd Komisji Nadzoru Fiannsowego pod moim kierownictwem, to były moje i Urzędu własne działania - podkreślił Jakubiak.
Poseł Krajewski chciał też wiedzieć, czy w opinii Jakubiaka ówczesnemu premierowi zależało na prowadzeniu przez KNF "konsekwentnej walki z parabankami i piramidami finansowymi".
REKLAMA
- Szefowi rządu zależało na tym żeby system finansowy w Polsce, który był nadzorowany przez KNF był systemem stabilnym i bezpiecznym - zaznaczył. - By system finansowy, który KNF nadzoruje, był mocnym elementem polskiej państwowości - dodał.
Poseł PiS nadmienił, że Jakubiak tuż przed objęciem funkcji w KNF był wiceprezydentem Warszawy za czasów prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Czy był pan członkiem Platformy Obywatelskiej? - zapytał. - Nie - odparł świadek.
- Czy w pana ocenie nominacja na przewodniczącego KNF przez Tuska była stricte decyzją polityczną - dopytał Krajewski.
- Chce pan powiedzieć, że jeżeli się powołuje na stanowisko nadzorcy człowieka, który ma 6-letnią praktykę jeśli chodzi o pracę z instytucjami nadzorowanymi i odpowiada za rozwiązywanie najtrudniejszych sytuacji, po czym przez 9 lat jest dyrektorem departamentu prawnego i członkiem zarządu banku centralnego, to pan chce powiedzieć, że ja nie miałem kompetencji - odpowiedział mu Jakubiak.
REKLAMA
"Dwa razy spotkałem się z ministrem"
Świadek wskazał, że jeśli chodzi o współpracę z administracja rządową to spotkał się dwa razy z Andrzejem Parafianowiczem [w czasie Amber Gold pełnił funkcję wiceministra finansów i Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej]. Dodał, że oba spotkania odbyły się w siedzibie KNF - pierwsze miało miejsce 2 listopada 2011, a drugie 29 grudnia 2011 roku.
Wytłumaczył, że pierwsze spotkanie dotyczyło różnych kwestii, w tym sprawy Amber Gold, a on poinformował o tym, że Komisja Nadzoru Finansowego nie ma odpowiednich narzędzi do tego, aby wejść do Amber Gold i zbadać księgi tej spółki. Jak dodał jedyną taką instytucją jest Urząd Kontroli Skarbowej.
- Z ministrem m.in. o tym rozmawialiśmy, że jest ten problem, że prokurator zawiesił to postępowanie i nikt nie wie co tam jest w środku w tym Amber Goldzie i być może urząd skarbowy by w tym zakresie pomógł. To była pierwsza rozmowa. Pan minister powiedział, że się zorientuje w sprawie - powiedział Jakubiak.
Podczas drugiego spotkania - jak wyjaśnił świadek - poinformował Parafianowicza, że po nowym roku "wchodzą z kontrolą skarbową" do Amber Gold. - Z tego co pamiętam (...) w połowie lutego 2012 roku zadzwonił do mnie i powiedział mi, że Marcin P. zgodził się, że wpłaci 12 mln zł - relacjonował.
- Czy pan rozumiał to w ten sposób, że oni przeprowadzili kontrolę i ustalili zaległość - zapytała Małgorzata Wassermann (PiS). - Nie. On powiedział mi w ten sposób, że Marcin P. zgodził się wpłacić 12 mln zł - stwierdził. Wassermann zapytała, czy Parafianowicz informował z jakiego tytułu miało płynąć te 12 mln zł. - Nic mi więcej nie powiedział - odparł jej Jakubiak.
Świadek przyznał, że jako przewodniczący KNF rozmawiał parokrotnie z ówczesnym prezesem Narodowego Banku Polskiego i podczas tych rozmów wymieniali się oni uwagami na temat Amber Gold. - Prezes Belka reprezentował takie stanowisko (...), że NBP uważał, iż ponieważ Amber Gold nie wpisał się na listę kantorów, to oni go nie mogą kontrolować i kropka - oznajmił.
Komisja śledcza ds. Amber Gold
Powiązany Artykuł

Afera Amber Gold
Powołana w lipcu ubiegłego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.
Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Generalny Inspektor Informacji Finansowej i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
A także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni.
Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane w sprawie Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
REKLAMA
Afera Amber Gold
Powstała w 2009 roku firma Amber Gold kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
Głośno o firmie zrobiło się w lipcu 2012 roku, kiedy kłopoty finansowe zaczęły mieć linie lotnicze OLT Express, których właścicielem było Amber Gold. Zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika.
13 sierpnia 2012 roku firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Proces, w którym oskarżeni są były prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. trwa przed gdańskim sądem od 21 marca ubiegłego roku.
Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy. Katarzyna P. też nie przyznała się do żadnego z zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.
Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
REKLAMA
Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.
W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.
TVP
kk
REKLAMA