Sprawa Amber Gold. Wniosek przewodniczącej komisji śledczej o konfrontację świadków
Małgorzata Wassermann chce skonfrontować zeznania wicepremiera, szefa resortu gospodarki Waldemara Pawlaka i byłego dyrektora z tego resortu Jarosława Mąki.
2017-03-07, 21:51
Posłuchaj
Waldemar Pawlak zeznał, że nie przypomina sobie, żeby podejmował decyzje w sprawie Amber Gold/IAR
Dodaj do playlisty
Przedmiotem konfrontacji miałaby być kwestia informowania w 2010 r. Pawlaka przez Mąkę o wątpliwościach odnoszących się do spółki Amber Gold, która wówczas zarejestrowana została w MG jako dom składowy, a także informowania o spotkaniu Mąki z funkcjonariuszem ABW w tej sprawie.
We wtorek przed sejmową komisją stanęli najpierw Jarosław Mąka, a potem Waldemar Pawlak.
Mąka, kierujący Departamentem Administrowania Obrotem resortu gospodarki, zeznał m.in., że przekazywał Pawlakowi w 2010 r. informację nt. kontaktu z ABW, w związku z Amber Gold, nie potrafił jednak dokładnie sprecyzować momentu, w którym do tego doszło.
Powiedział, że w dość krótkim czasie - od wpłynięcia wniosku Amber Gold o rejestrację spółki jako domu składowego - doszło do spotkania z przedstawicielem ABW, bo zdaniem resortu gospodarki, sprawa wymagała oceny służb.
REKLAMA
- Pan dyrektor Mąka nie informował mnie o konkretnej firmie, poinformował mnie o zjawisku (...) nie przypominam sobie, żeby wymieniona była nazwa Amber Gold w tamtym czasie - mówił zaś przed komisją Pawlak.
Wassermann zapytała, czy Pawlak został poinformowany o fakcie, iż Mąka "nawiąże kolejny kontakt z ABW w związku z faktem, że co prawda Amber Gold skreślona została z rejestru, ale Katarzyna P. wysyła kolejny wniosek z Niemiec o zarejestrowanie innej firmy w formie domu składowego".
- Dyrektor Mąka nie informował mnie o fakcie, że wpłynął jeszcze jakiś następny wniosek dotyczący domu składowego. Nie było praktyki, aby dyrektor departamentu informował o indywidualnych decyzjach (...) Dyrektorzy departamentów mieli obowiązek współpracować z organami ścigania, jeśli zachodziło podejrzenie popełnienia przestępstwa. Nie byli do tego upoważniani specjalnie - odpowiedział Pawlak.
- Tu nie było uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa i zawiadomienia, tylko w trybie operacyjnym powiadamianie ABW (...) czy chce pan powiedzieć, że w pana ministerstwie, pana pracownicy bez pana wiedzy mogli podejmować kontakt i zapraszać ABW, na przykład do weryfikowania dokumentów, które były w ministerstwie - pytała Wassermann.
REKLAMA
- Nie mówimy o każdym pracowniku. Mówimy o osobach z kierownictwa ministerstwa, o dyrektorze departamentu - odpowiedział Pawlak.
TVP Info
Wniosek o stenogramy
Po serii pytań Małgorzaty Wassermann do Waldemara Pawlaka ws. zawiadomienia ABW, przewodnicząca komisji wskazała, że w harmonogramie prac resortu gospodarki, który przedstawił Radzie Ministrów w połowie 2012 r., nie ma informacji o kontaktach MG z ABW.
Z tego powodu sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold zwróci się w trybie pilnym do KPRM o stenogramy z posiedzeń rządu, które odbyły się między sierpniem a końcem września 2012 r. - taki wniosek Małgorzaty Wassermann (PiS) jednogłośnie przyjęła komisja we wtorek.
REKLAMA
Sprawa do prokuratury
Według Pawlaka, szefem Amber Gold Marcinem P. powinna była się zająć prokuratura, która miała informacje o tym, że był wielokrotnie skazany z tej samej podstawy prawnej.
- W przypadku, kiedy policjant zatrzymuje kierowcę i kierowca nie ma prawa jazdy, albo jest nietrzeźwy, to nie pozwala mu dalej jechać. Natomiast w tym przypadku, wiedza o karalności Marcina P. w prokuraturze gdańskiej, jak sądzę, była - zaznaczył b. wicepremier, który zeznawał o okresie, gdy Amber Gold funkcjonowała jako dom składowy.
czytaj więcej
Powiązany Artykuł

"Marcin P. wprowadził resort gospodarki w błąd"
Ministerstwo Gospodarki 22 czerwca 2010 r. wykreśliło Amber Gold z rejestru domów składowych. Zawiadomiono o tym fakcie m.in. Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Śródmieście. Prokuratura została też poinformowana o złożeniu przez Amber Gold oświadczenia niezgodnego ze stanem faktycznym. W połowie lipca tamtego roku prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie.
REKLAMA
- Ministerstwo Gospodarki, jeśli chodzi o tę osobę (Marcina P.), to poprzez działania administracyjne, z kierowania tą spółka ją usunęło. Natomiast ona potem powróciła w innym czasie i trybie, i to jest być może warte wyjaśnienia, jak to się stało, że ponownie została zarejestrowana jako osoba kierująca spółką, pomimo tego, że miała wyroki" - wskazał Pawlak.
- Odpowiem na to pytanie. Nikt nie poinformował sądu rejestrowego. Sąd rejestrowy nie miał żadnej informacji o tym, że Marcin P. jest osobą prawomocnie karaną, mimo tego, że choćby Ministerstwo Gospodarki posiadało wyciąg z Krajowego Rejestru Karnego (KRK) - odparł Jarosław Krajewski (PiS). Pawlak odpowiedział, że rejestr sądowy także mógł zapytać KRK o taką osobę.
Krajewski zapytał też świadka, czy prokuratura działała w tej sprawie prawidłowo. - Nie mam pełnej wiedzy i dostępu do dokumentów, żeby takie oceny formułować - odpowiedział Pawlak. Dodał jednak, że wnioskowanie o pracy prokuratury na podstawie jednego przypadku "może być złe w konsekwencjach".
Komisja śledcza ds. Amber Gold
Powołana w lipcu ubiegłego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.
REKLAMA
Ma także sprawdzić działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Generalny Inspektor Informacji Finansowej i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni.
Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane w sprawie Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Afera Amber Gold
Powstała w 2009 roku firma Amber Gold kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
Głośno o firmie zrobiło się w lipcu 2012 roku, kiedy kłopoty finansowe zaczęły mieć linie lotnicze OLT Express, których właścicielem było Amber Gold. Zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Afera Amber Gold
13 sierpnia 2012 roku firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Proces, w którym oskarżeni są były prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. trwa przed gdańskim sądem od 21 marca ubiegłego roku.
Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy. Katarzyna P. też nie przyznała się do żadnego z zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.
Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.
REKLAMA
W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.
zi
REKLAMA