PiS zmienia zdanie ws. samorządowców? „Nie będzie żadnej dwukadencyjności”
PiS prawdopodobnie wycofa się z pomysłu ograniczenia kadencji samorządowców - dowiedział się portal PolskieRadio.pl. Do zmiany stanowiska przekonały partię opinie ekspertów. Konstytucjonaliści z którymi skonsultowano propozycję stwierdzili, że zostanie ona odrzucona przez TK.
2017-04-11, 13:08
Jak informuje nasze źródło wewnątrz PiS sprawa wydaje się być przesądzona. Najlepiej świadczy o tym fakt, że obecnie nikt nie pracuje nad przygotowaniem projektu. - Temat utknął w martwym punkcie. Na pewno nie zajmiemy się nim przed wakacjami. Jeśli mielibyśmy wrócić do sprawy to najwcześniej jesienią, ale wątpię, aby tak się stało - tłumaczy portalowi Polskiego Radia znany poseł PiS-u. Inny parlamentarzysta rządzącej partii idzie jeszcze dalej.
- Nie będzie żadnej dwukadencyjności. W tej sprawie są zbyt poważne wątpliwości prawne - wyjaśnia polityk PiS-u pragnący zachować anonimowość. Parlamentarzysta zdradza nam, że pomysł ograniczenia kadencyjności był konsultowany z ekspertami, a ci wydali opinię, że proponowane rozwiązania zostaną uznane przez TK za niekonstytucyjne. - W Konstytucji jest zapisane, że obywatele mają czynne i bierne prawa wyborcze. Istnieją poważne wątpliwości, że nowa ustawa mogłaby je ograniczyć - tłumaczy. Rozmówca portalu Polskiego Radia nie wyklucza, że sprawę sondowano również w Trybunale Konstytucyjnym. - Można odnieść takie wrażenie - dodaje.
Podobny pogląd przedstawia znany poseł PiS-u. - Trybunał mógł zasugerować, że proponowane rozwiązania są niekonstytucyjne i dlatego postanowiono się z nich wycofać. Gdybyśmy na siłę przyjęli tę ustawę, a następnie odrzuciłby ją TK, to ponieślibyśmy porażkę - tłumaczy poseł. Dodaje, że sytuacja ta mogłaby mieć też pewne plusy. - To uwiarygodniłoby działania Trybunału, którego pozycja jest obecnie podważana przez niektóre środowiska i opozycję. Nie sądzę jednak, abyśmy zdecydowali się pójść w tym kierunku - wyjaśnia.
Wewnątrz PiS panuje przekonanie, że pomysł ograniczenia kadencyjności samorządów jest kolejnym błędem wizerunkowym, jaki zafundowano sobie na własne życzenie. Politycy rządzącej partii porównują go do sprawy aborcji, która wywołała protesty kobiet i niepotrzebny kryzys. - Pomysł ograniczenia kadencyjności powinniśmy najpierw skonsultować z ekspertami i ogłosić, gdy będzie pewność, że nie ma do niego zastrzeżeń. Bo tak naraziliśmy się tylko na kolejny kryzys, a dwukadencyjności i tak nie wprowadzimy - tłumaczy senator PiS-u pragnący zachować anonimowość.
REKLAMA
Nie bez znaczenia jest też stanowisko, jakie zajął w tej sprawie Jarosław Gowin i posłowie jego partii. Choć politycy PiS-u nie podzielają ich argumentacji - Polska Razem zwraca uwagę, że projekt stoi w sprzeczności z zasadą, że prawo nie może działać wstecz - to tłumaczą, że bez nich koalicji rządzącej może zabraknąć głosów do przeforsowania zmian. Projekt mogliby co prawda poprzeć posłowie Kukiz’15, ale w zamian zażądaliby poparcia dla własnych inicjatyw, a PiS woli uniknąć politycznych targów.
Rozmówcy portalu PolskieRadio.pl podkreślają, że ostatnie zdanie w sprawie będzie oczywiście należeć do Jarosława Kaczyńskiego. Z naszych informacji wynika, że lider PiS jest dużo bardziej zdeterminowany do wprowadzenia ustawy o metropolii warszawskiej niż projektu ograniczającego kadencyjność samorządowców. – Prezes uważa, że skoro wprowadziliśmy ustawę metropolitalną dla Śląska, to Warszawa nie może zostać potraktowana gorzej – tłumaczy nam poseł PiS-u proszący o anonimowość. I dodaje, że w przypadku ograniczenia kadencyjności samorządowców takiej presji nie ma, istnieje natomiast ryzyko wizerunkowo-prawnej porażki.
Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA