Tarcza "tak", ale...
Obama uzależnił realizację budowy tarczy antyrakietowej od polityki Teheranu.
2009-04-06, 15:49
- Myślę, że prezydent Barack Obama powiedział bardzo jasno: projekt traczy antyrakietowej nie zostanie zamknięty – stwierdził premier Mirek Topolanek, po wizycie amerykańskiego przywódcy w Pradze. To najważniejsza deklaracja dla Polski i Czech, którą złożył przebywający z kilkudniową wizytą w Europie przywódca USA.
- Stosunki UE-USA to kluczowa podstawa postępu na świecie - przekonywał po 2,5-godzinnym szczycie Barack Obama, zapowiadając dalsze wzmocnienie europejsko-amerykańskiej współpracy. - Po obu stronach jest wola, by wzmocnić te bardzo ważne stosunki - podkreślił przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Barroso.
Obama po raz pierwszy od objęcia prezydentury oficjalnie wypowiedział się na temat tarczy antyrakietowej. W przeciwieństwie do poprzedniej administracji, obecnie dla Białego Domu, tarcza antyrakietowa, jest uzależniona od stanowiska Teheranu. - Czechy i Polska były na tyle odważne, że zgodziły się na zainstalowanie elementów obrony przeciw rakietowej - powiedział amerykański prezydent. Dodał, że projekt tarczy będzie aktualny dopóki „istnieć będzie zagrożenie ze strony Iranu”.
Słowa amerykańskiego prezydenta uspokoiły przywódców Czech i Polski. Jednak uzależnienie polityki Waszyngtonu od postawy Iranu może zniweczyć plany budowy tarczy. Obama chce rozmawiać z Teheranem o zaprzestaniu prac nad budową reaktora atomowego. Mediatorem w tej sprawie ma być Ankara.
REKLAMA
To właśnie Turcja otrzymała dyplomatyczne wsparcie od Obamy podczas odbywającego się w Pradze szczytu UE-USA. Prezydent USA zaapelował o przyjęcie tego kraju do UE, tłumacząc, że byłby to "ważny sygnał" dla świata muzułmańskiego, i dałby szansę na "zakotwiczenie" Turcji w Europie.
Atom w Moskwie
W kilkuminutowym przemówieniu Obama powtórzył, że jest gotowy do redukcji broni nuklearnej, jeśli Moskwa także zdecyduje się na taki ruch.
Największe amerykańskie dzienniki skrytykowały tę wypowiedź Obamy. Komentatorzy zwracają uwagę, że na redukcji broni nuklearnej dwóch atomowych mocarstw - USA i Rosji - bardziej zależy Rosji, która w zamian za amerykańską gotowość negocjacji w tej sprawie nie zaoferowała Obamie żadnej pomocy w przekonaniu Iranu do rezygnacji ze zbrojeń nuklearnych.
„Jak przyznają przedstawiciele rządu USA, kontrola nuklearnej broni strategicznej leży w dużo większym interesie Rosji, której arsenał atomowy jest przestarzały, niż Stanów Zjednoczonych. Z perspektywy Waszyngtonu zastopowanie irańskiego programu nuklearnego jest dużo pilniejszym zadaniem niż porozumienie na temat następnej redukcji głowic nuklearnych" - pisze w niedzielnym "Washington Post" Jackson Diehl.
REKLAMA
"Obama w zasadzie zgodził się na swoim pierwszym spotkaniu z rosyjskim prezydentem Miedwiediewem, by poświęcić następne cztery miesiące stosunków USA-Rosja na wysiłki na rzecz zawarcia nowego układu START. Żadnej współpracy w sprawie Iranu nie widać na horyzoncie" - kontynuuje komentator, specjalizujący się w polityce USA wobec Rosji.
(rk, pap)
REKLAMA