Dr Jacek Kucharczyk: tylko w ten sposób Macron może zjednoczyć Francuzów

- Zwycięstwo kandydatki Frontu Narodowego wydaje się mało prawdopodobne. Aby do niego doszło musiałaby wydarzyć się jakaś potężna afera, która radykalnie obniżyłaby poparcie dla Marcona - tłumaczy w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.

2017-04-24, 18:10

Dr Jacek Kucharczyk: tylko w ten sposób Macron może zjednoczyć Francuzów

Michał Fabisiak: Wynik I tury wyborów prezydenckich we Francji jest odzwierciedleniem przedwyborczych sondaży. To zła wiadomość dla Marine Le Pen. Jeśli za dwa tygodnie sondaże znów się sprawdzą, to kandydatka Frontu Narodowego dozna sromotnej porażki. Sensacja rzeczywiście jest niemożliwa?

Dr Jacek Kucharczyk: Sondaże pokazują, że większość Francuzów odrzuca typ polityki jaki proponuje Marine Le Pen, czyli oparty na uprzedzeniach wobec imigrantów, muzułmanów i obcych oraz zarzutach pod adresem Unii Europejskiej. W związku z tym zwycięstwo kandydatki Frontu Narodowego wydaje się mało prawdopodobne. Aby do niego doszło musiałaby wydarzyć się jakaś potężna afera, która radykalnie obniżyłaby poparcie dla Marcona. Trudno dziś wyobrazić sobie, że taka sytuacja może mieć miejsce. W polityce niczego jednak nie należy być pewnym, dlatego do momentu ogłoszenia wyniku II tury wszystko jest możliwe.

Jak będzie wyglądać Francja pod rządami Emmanuela Macron?

Niewątpliwie pozostanie krajem podzielonym. Nie oszukujmy się, że zwycięstwo kandydata centrowego, liberalnego i europejskiego sprawi, że znikną poważne różnice, jakie występują dziś w narodzie znad Sekwany. Obecną Francję trapi przekonanie, że kraj ten źle wyszedł na globalizacji. Duża część społeczeństwa uważa, że Unia Europejska jest instrumentem tego procesu, który podmywa nie tylko spójność kulturową, ale przede wszystkim ekonomiczne podstawy życia wielu Francuzów i uniemożliwia realizację bardziej egalitarnych programów. Nowy prezydent będzie musiał wyjść poza kanon globalizacji i zaproponować coś grupom społecznym, które mają poczucie, że zostały przez nią poszkodowane. Tylko w ten sposób Macron może zjednoczyć wokół siebie Francuzów, co będzie głównym wyzwaniem jego prezydentury.

Zwycięstwo Macrona jest korzystniejsze również z punktu widzenia polskiej racji stanu. Gdyby jednak doszło do sensacji i wygrała Le Pen, to co jej sukces oznaczałaby dla naszego kraju?

Prezydentura kandydatki Frontu Narodowego byłaby ciosem w Unię Europejską. Le Pen głosi postulaty, których konsekwencją jest rozpad UE, a to nie leży w interesie Polski. Naszą racją stanu jest, aby Unia zachowała podstawową spójność i dawała szansę na stabilny rozwój. Druga kwestia to bezpieczeństwo międzynarodowe. Różne kontakty i sympatie Le Pen z Putinem sprawiają, że można o niej mówić jako o kandydaturze Kremla. Obecność takiej osoby we francuskim Pałacu Prezydenckim byłaby dla Polski ogromnym wyzwaniem, a nawet zagrożeniem. Po trzecie jej stosunek do obcych, ksenofobia i nacjonalizm, które nakierowane są dziś na muzułmanów oraz imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, mógłby z czasem uderzyć również w Polaków mieszkających we Francjii. Jak już wspomniałem, jej zwycięstwo jest na szczęście mało prawdopodobne.

Dlaczego Macron jest lepszy z punktu widzenia interesów Polski?

Bo jego zwycięstwo oznacza ogromne wzmocnienie Unii Europejskiej oraz tandemu niemiecko-francuskiego i projektów pogłębienia integracji. Z drugiej jednak strony prezydentura Emmanuela Macron będzie dla Polski pewnym wyzwaniem. Pogłębianie integracji europejskiej będzie odbywać się m.in. w oparciu o wspólną walutę, a to oznacza, że możemy znaleźć się w grupie członków drugiej kategorii. Nie możemy dopuścić do tego, aby Unia wielu prędkości, która jest już dziś faktem, zmieniła się w UE dwóch prędkości.

REKLAMA

Pytanie, czy Polska może cokolwiek zrobić, aby zatrzymać ten proces?

Nasze państwo nie dysponuje instrumentami, które mogłyby skutecznie wyhamować niekorzystny proces. W obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem dla Polski byłoby przyjęcie wspólnej waluty. Na to się jednak nie zanosi. Istnieje realna obawa, że wokół strefy euro powstanie twarde jądro Unii, a kraje, które nie będą do niej należeć znajdą się na marginesie UE.

Co to będzie oznaczać w praktyce?

Można się obawiać, że w dłuższym okresie czasu sytuacja ta doprowadzi do odwrócenia poszerzenia Unii z 2004 roku. Wiele lat staraliśmy się do niej wejść, a za kilka lat okaże się, że znów staniemy przed wezwania dołączenia do UE, bo ta prawdziwa będzie zbudowana wokół strefy euro. W mojej ocenie jest to największe zagrożenie przed jakim stoi dziś Polska.

Wróćmy do wyborów prezydenckich we Francji. Obecność Emmanuela Marcon powinna nas chyba cieszyć przede wszystkim ze względu na nasze nienajlepsze relacje z Rosją.

To prawda. Z wielkiej czwórki kandydatów tylko Marcon miał realistyczny stosunek do Rosji. Pozostała trójka wykazywała duży stopień zrozumienia dla polityk prezydenta Putina i jego ekspansjonizmu, którego ofiarą jest dziś Ukraina. Z tego punktu widzenia jego zwycięstwo byłoby wielką ulgą dla Polski i unijnej polityki wschodniej. Oznaczałoby, że Francja nie wpadnie w ramiona proputinowskiego obozu, który choć nie dominuje w UE, to bardzo przeszkadza w stworzeniu silnej i zdecydowanej polityki unijnej wobec rosyjskich ambicji ekspansjonistycznych.

W czerwcu we Francji odbędą się wybory parlamentarne. Jakie będzie ich znaczenie?

Nowy prezydent stanie przed nowym wyzwaniem. Zakładając, że zostanie nim Macron, to będzie on musiał zbudować w parlamencie proeuropejską większość, co wcale nie będzie łatwym zadaniem. A to oznacza, że pewne zagrożenia dla pozycji Francji w Unii Europejskiej i kierunku, w którym będzie zmierzała nie znikną wraz z wyborami prezydenckimi. O tym, czy nowy prezydent będzie mógł realizować swój program zadecydują wybory parlamentarne.

REKLAMA

Do tej pory zwycięski prezydent „pchał” w górę swój obóz polityczny. Emmanuela Macron jest kandydatem niezależnym. Który partia zyska na jego zwycięstwie?

Wydaje mi się, że wzmocni ono szeroko pojmowaną centrolewicę, ale również umiarkowaną prawicę. Z polskiego punktu widzenia będzie to korzystne dlatego, że konsolidacja tych proeuropejskich sił wokół nowego prezydenta pozwoli Francji odgrywać pozytywną rolę w Unii Europejskiej, która znajduje się dziś w stanie kryzysu. Do będziemy mieli tutaj jasność to będziemy mogli z ulgą spoglądać na francuskie wybory polityczne.

A co Frontem Narodowym Marine Le Pen?

Najprawdopodobniej powiększy on swój stan posiadania w parlamencie francuskim. Oczywiście, można mieć nadzieję, że porażka Le Pen w wyborach prezydenckich nieco osłabi marsz jej partii. Uważam jednak, że Frontowi Narodowemu uda się zdobyć wystarczającą liczbę głosów do tego, aby zaznaczyć swój udział w nowym parlamencie.

rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej