ABW zawiadomiła prokuraturę ws. dokumentu Lecha Wałęsy

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego skierowała do Prokuratury Krajowej pismo w sprawie opublikowania na portalu Wykop.pl przez Lecha Wałęsę niejawnego dokumentu Urzędu Ochrony Państwa. - Mogło dojść do złamania prawa - powiedział rzecznik koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

2017-05-09, 17:17

ABW zawiadomiła prokuraturę ws. dokumentu Lecha Wałęsy
Lech Wałęsa. Foto: Cherie Cullen/Public domain/Wikimedia Commons

Posłuchaj

Stanisław Żaryn powiedział, że dokument pochodzi z września 1990 roku i dalej jest niejawny (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Według Żaryna, dokument wysłany do prokuratury 5 maja "nie jest formalnym zawiadomieniem", a jest to "wniosek o rozważenie wszczęcia śledztwa".

- W piśmie do prokuratora Bogdana Święczkowskiego Agencja opisuje stan faktyczny, wyniki kwerendy archiwalnej oraz szczegóły dotyczące wytworzonego przez UOP tajnego materiału. W ocenie ABW należy rozważyć wszczęcie śledztwa w związku z podejrzeniem popełnienia czynu z art. 265 paragraf 1 kodeksu karnego. Decyzja w tej sprawie należy do Prokuratury Krajowej - poinformował rzecznik. Dodał, że o dalszym losie sprawy zdecyduje o prokuratura.

Art 265 Kk to przepis mówiący o ujawnieniu lub wykorzystaniu wbrew przepisom ustawy informacji niejawnych o klauzuli "tajne" lub "ściśle tajne". Grozi za to od 3 miesięcy do lat 5 lat więzienia.

Opublikowany przez Wałęsę dokument z 1990 r. to - sygnowane jako "tajne" - pismo szefa UOP w Gdańsku Adama Hodysza do ówczesnego szefa UOP Andrzeja Milczanowskiego. Z pisma wynika, że Biuro Studiów MSW kupiło działkę obok posiadłości szefa NSZZ Solidarność w Zdunowicach (woj. pomorskie) do prowadzenia "kontroli operacyjnej" Wałęsy (działające w latach 1982-1989 Biuro Studiów Służby Bezpieczeństwa było elitarną jednostką komunistycznego MSW do zwalczania opozycji ).

W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Wałęsa, pytany, skąd pochodzą publikowane przez niego dokumenty, odparł: "Z IPN oraz od dziennikarzy z lat 90. Wszystkie mam legalnie. Część tych dokumentów krążyła w internecie. Zaprzeczył, by były to dokumenty pochodzące z jego teczki, którą wypożyczył w trakcie prezydentury i "oddał zdekompletowaną". "Ja tamtych dokumentów nawet dokładnie nie przeglądałem. Przeglądali moi ministrowie. To były ksera. To też są odbitki" - dodał b. prezydent.

REKLAMA

W lutym 2016 r., w wyniku przeszukania prokuratorów IPN w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka znaleziono teczki TW "Bolka", którym miał być Lech Wałęsa.

W styczniu br. IPN podał, że z opinii biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976, wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa.

- W naszej ocenie opinia jest kompleksowa, jest jasna, spójna. Wnioski, które są zawarte w tej opinii, są jednoznaczne i one nie pozostawiają żadnych wątpliwości - informował dyrektor pionu śledczego IPN, zastępca Prokuratora Generalnego Andrzej Pozorski.

Wałęsa neguje autentyczność dokumentów znalezionych przez IPN u wdowy po Kiszczaku. Opinia ws. teczek TW "Bolek" to dopiero początek sprawdzania autentyczności tych dokumentów - oceniał w styczniu pełnomocnik Wałęsy mec. Jan Widacki. Zapowiedział zlecenie własnej opinii innym biegłym.

REKLAMA

mr

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej