Wypadek na lekcji chemii w szkole. Nastolatek ma poparzenia pierwszego i drugiego stopnia

Uczeń z malborskiego liceum trafił do szpitala po tym, jak na lekcji chemii mieszał substancję. Doszło do wybuchu. Chłopaka z poparzonymi rękami przetransportowano śmigłowcem do gdańskiego szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Policja wyjaśnia, co wydarzyło się podczas lekcji.

2017-05-18, 17:51

Wypadek na lekcji chemii w szkole. Nastolatek ma poparzenia pierwszego i drugiego stopnia
Lotnicze pogotowie ratunkowe. Foto: IAR

Posłuchaj

Wszystko działo się bardzo szybko - mówi licealista reporterowi Radia Gdańsk
+
Dodaj do playlisty

Do wybuchu doszło w środę przed godziną 10.00, na terenie II Liceum Ogólnokształcącego w Malborku. Uczniowie przygotowywali się w pracowni do dni otwartych szkoły. Podczas zajęć mieli przeprowadzić wyznaczone eksperymenty. Mikołaj też. Na sobie miał fartuch i lateksowe rękawiczki.

"

17-letni Mikołaj Podczas mieszania substancji pojawiła się jakaś iskra, która zainicjowała ten wybuch i to przed twarzą. Patrzę na ręce, poparzone, więc szybko zdjąłem rękawiczki i pod wodę. Przyjechała pomoc, założyli mi opatrunek dali morfinę i pamiętam, że przetransportowali śmigłowcem do Gdańska

- Wszystko działo się bardzo szybko - mówi licealista reporterowi Radia Gdańsk. Podczas mieszania substancji pojawiła się jakaś iskra, która zainicjowała ten wybuch i to przed twarzą- mówi reporterowi Radia Gdańsk 17-latek. - Patrzę  na ręce, poparzone, więc szybko zdjąłem rękawiczki i pod wodę. Przyjechała pomoc, założyli mi opatrunek dali mi morfinę i pamiętam, że przetransportowali śmigłowcem do Gdańska - powiedział Mikołaj.

Wypalone dziury

- Jego okulary mają wypalone dziury. Mama Mikołaja nie chce obarczać szkoły winą, ale zależy jej na tym, by wyjaśniono, dlaczego doszło do wypadku.

REKLAMA

Zauważa również, że młodzież powinna być lepiej zabezpieczona podczas eksperymentów.

- Syn miał zwykłe gumowe rękawiczki i fartuch, ale to nie zdało egzaminu. Nie wiem, dlaczego nie miał specjalnych ochronnych okularów. Gdyby nie to, że miał swoje korekcyjne, to może miałby kłopoty ze wzrokiem. Jego okulary mają wypalone dziury od tej substancji - opowiada Agnieszka Koperska.

Dyrektor zapewnia, że warunki do przeprowadzenia eksperymentu były właściwe. Ucznia nadzorował stojący półtora metra od niego nauczyciel. Na razie nie wiadomo co było przyczyną zapłonu. Policja i straż pożarna zabezpieczyły materiały do badań.

REKLAMA

- Jest duże prawdopodobieństwo, że sprawność rąk nie będzie naruszona. Natomiast te poparzenia są dość głębokie. To, jak bardzo, pokażą najbliższe dni - mówi doc. Andrzej Gołębiewski, ordynator Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży w Szpitalu Copernicus w Gdańsku.

- Chce tylko żebym nie starcił czucia, żebym nie został kaleką - podsumował 17-letni Mikołaj.

ksem/IAR/TVN24/

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej