Zofia Pilecka-Optułowicz: czas spędzony z ojcem uformował mnie na całe życie

- Cóż mogłam powiedzieć o tacie, którego miałam tylko czternaście lat i to z dużą przerwą - powiedziała Zofia Pilecka-Optułowicz, córka rtm. Witolda Pileckiego i autorka książki "Mój ojciec". To okres, który właściwie uformował mnie na całe życie - dodała.

2017-05-25, 16:54

Zofia Pilecka-Optułowicz: czas spędzony z ojcem uformował mnie na całe życie

Posłuchaj

Córka Rotmistrza mówi o tym, czemu ludzie, którzy przebywali z nim w obozach nazywali go "tatą". (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Promocja publikacji miała miejsce Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL (byłym Areszcie Śledczym) w 69. rocznicę śmierci rotmistrza Pileckiego. Zdaniem dyrektora muzeum i autora wstępu do książki Jacka Pawłowicza, córka rtm. Pileckiego, zwana przez niego "Generałką" opowiada w niej o swoim ojcu, dzieciństwie, młodości, oraz tym jak ważnym był dla niej kontakt z ojcem i jakim dramatem była jego śmierć. Sama autorka opisuje publikację jako "obraz jej dzieciństwa".

"On mówił tak pięknie, że ziemia to matka, która nam wszystko daje"

- To co ojciec mnie nauczył, to to co ja do dzisiejszego dnia sobie na sercu kładę - te wszystkie ważne rzeczy kochania ojczyzny, kochania polskiej ziemi, o ziemi mogłabym powiedzieć bardzo wiele. On mówił tak pięknie, że ziemia to matka, która nam wszystko daje - wspominała Pilecka-Optułowicz. Jak dodała, kontakt z ojcem sprawił, że wyrastała wierząc, że wartości, które jej przekazywał będą potrzebne w późniejszym życiu. Podkreśliła, że ojciec nauczył ją odpowiedzialności za drugiego człowieka.

- Idąc ze mną przez ulicę i widząc (...) patrol niemiecki musiałam skręcić w lewo lub prawo, gdzie był jakiś mur czy wystawa. To był taki moment, gdy mój "podopieczny" - czyli ojciec - oczekiwał ode mnie znaku, że jemu coś grozi. Na tym polegała moja ochrona ojca - człowieka, który był uzależniony od mojej bystrości i spostrzegawczości, by mógł w odpowiednim momencie się schować. Miałam wtedy 13 lat - mówiła Pilecka. 

REKLAMA

39 szkół im. Witolda Pileckiego

Zdaniem dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jacka Pawłowicza nie byłoby tego albumu, gdyby nie Siostry Loretanki - współtwórczynie książki. - Te dwie wspaniałe kobiety pracowały nad albumem bardzo długo. (...) Dzięki ich pracy mamy to piękne dzieło. O Rotmistrzu dowiadujemy się ze źródła. A jakie może być najlepsze źródło? Córka - ocenił Pawłowicz.

Pilecka-Optułowicz zapytana o odbiór, z jakim spotyka się postać rtm. Pileckiego, podczas licznych spotkań z młodymi ludźmi, odparła, że "mamy na dzień dzisiejszy 39 szkół im. Witolda Pileckiego. (...) te szkoły są bardzo ukierunkowane przez kadrę nauczycielską na wartości wpajane dzieciom". Jej zdaniem poza "zasadniczymi" jak Bóg, honor i ojczyzna są też "odpowiedzialność za drugiego człowieka i pomoc słabszym". - Twierdzę, że są to takie rzeczy, że młodzież nauczona w tych czasach pójdzie w świat z zupełnie inną postawą w stosunku do nauki i pracy. Będąc nawet poza granicami Polski, to ona będzie promować te wartości, które dla naszego narodu są bardzo ważne - podkreśliła.

"Ojciec był bardzo skatowany, ale twarz jego była bardzo opromieniona"

Pytana o relacje z ojcem po jego śmierci i kwestię uczynienia rtm. Pileckiego świętym, przywołała rozmowę z Siostrami Loretankami, które współtworzyły album. - W odpowiedzi człowiekowi, który bardzo nachalnie traktował tę sprawę, powiedziałam, że właściwie ojciec jest już od dawna święty i nie musi być w ten sposób potraktowany. (...) My musimy się modlić - niekoniecznie do świętych na obrazkach, ale do ludzi, co do których wiemy, że ich życie było święte. Kontakt mój z ojcem jest szalenie bliski i jak są kłopoty to zwracam się do ojca po pomoc, siłę i zdrowie - zaznaczyła Pilecka-Optułowicz.

Wspominając ojca, powiedziałam, że "on zawsze był sam". - Nigdy nie miał w celi kogoś z kim mógłby rozmawiać. Zdaniem Pileckiej - jak wynika z relacji świadków - "ojciec był bardzo skatowany, ale twarz jego była bardzo opromieniona". - Promieniował swoją postawą, z której wynikało, że to wszystko jest jeszcze w rękach Boga. To człowiek wielkiej wiary, co wszczepił także i nam (...) Ojciec to był człowiek, dla którego nie ważne było zmęczenie czy inne sprawy. Dla niego ważny był drugi człowiek. Bez względu na swój stan, dla drugiego człowieka zrobiłby wszystko. Dowody są tego typu, że ludzie, którzy przebywali z ojcem Powstanie Warszawskie, obozy w Murnau, Lamsdorf-Łambinowice, nazywali Witolda Pileckiego tatą, bo on troszczył się o innych. On o sobie nie myślał - oceniła Pilecka-Optułowicz.

REKLAMA

69. rocznica śmierci Rotmistrza Pileckiego

Promocja książki Zofii Pileckiej-Optułowicz była częścią uroczystych obchodów 69. rocznicy śmierci rtm. Pileckiego. W czwartek o godz. 20 odbędzie się koncert "Chwała Rotmistrzowi!" - Panny Wyklęte. Po nim o godz. 22 - msza św. w intencji rtm. Pileckiego i Żołnierzy Wyklętych zamordowanych na Rakowieckiej.

69 lat temu, 25 maja 1948 r., władze komunistyczne wykonały wyrok śmierci na rotmistrzu Witoldzie Pileckim, oficerze ZWZ-AK, który w 1940 r. dobrowolnie poddał się wywózce do Auschwitz, aby zdobyć informacje o obozie. W 1947 r. został aresztowany przez UB; torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji, skazany został na karę śmierci. 

dcz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej