Nie mieli pieniędzy, ale lokowali środki w Amber Gold? Komisja chce informacji od CBA
Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold zdecydowała we wtorek, że wniesie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o przesłanie dokumentów dotyczących osób, które były bezrobotne, nie miały pieniędzy, ale lokowały środki w Amber Gold.
2017-06-06, 12:32
Kwestię tę poruszył na początku wtorkowego posiedzenia Witold Zembaczyński z Nowoczesnej. Wnioskował o wezwanie przed komisję w trybie pilnym szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdy.
Zembaczyński zwrócił uwagę, że Bejda podczas przesłuchania w Senacie poinformował, że w 2016 roku CBA zakończyło sprawdzanie oświadczeń majątkowych osób, które wpłacały pieniądze na konta Amber Gold.
Polityk wskazał, że z danych Biura wynika, iż "znaleziono mnóstwo osób, może nawet 60, które były bezrobotne, nie miały według swoich oświadczeń majątkowych pieniędzy, ale lokowały środki w spółce Amber Gold".
Przeciw wezwaniu Bejdy wystąpiła szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS), wskazując, że "to jest wbrew regułom, słuchanie osoby, która prowadzi dane postępowanie i ma wiedzę odtwórczą z tego postępowania".
REKLAMA
Wniosek o wezwanie Bejdy przepadł w głosowaniu. Komisja jednogłośnie zdecydowała natomiast, że zwróci się do CBA o dokumenty w sprawie osób lokujących środki w Amber Gold.
Zaginione dyski z danymi
Podczas wtorkowego posiedzenia komisja przyjęła też inny wniosek Zembaczyńskiego w sprawie zwrócenia się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o informacje na temat doniesień z ubiegłego tygodnia dotyczących zaginięcia w gdańskim sądzie dysków z danymi Amber Gold.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku Tomasz Adamski przekazał w miniony czwartek, że sąd poszukuje kopii siedmiu nośników. Chodziło - jak wyjaśnił - o kopie laptopów dwojga głównych oskarżonych oraz urządzenia mp3, a także cztery dyski zawierające kopie danych sporządzone na potrzeby jednego z biegłych.
Adamski zapewnił przy tym, że SO dysponuje oryginałami tych nośników, a postępowanie w sprawie Amber Gold nie jest w żaden sposób zagrożone. Ostatecznie dyski zostały odnalezione w jednej z szaf pancernych w sądzie.
REKLAMA
- Chcemy ustalić co się stało z tym materiałem, kto nim dysponował, skąd ten bałagan. A także czy dalej niewidzialna ręka kieruje sprawami Marcina P. - oświadczył Zembaczyński.
Wassermann zaapelowała do pozostałych członków komisji, by zastanowili się nad rozszerzeniem tego wniosku. Jak podkreśliła, z licznych doniesień dotyczących gdańskiego wymiaru sprawiedliwości wynika, że warto byłoby się zastanowić nad przeprowadzeniem tam "gruntownej kontroli".
Komisja śledcza ds. Amber Gold
Powiązany Artykuł

Afera Amber Gold
Powołana w lipcu ubiegłego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Generalny Inspektor Informacji Finansowej i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
A także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane w sprawie Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Afera Amber Gold
Powstała w 2009 roku Amber Gold kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 roku firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
REKLAMA
Proces, w którym oskarżeni są były prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. trwa przed gdańskim sądem od 21 marca ubiegłego roku. Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy. Katarzyna P. też nie przyznała się do żadnego z zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.
Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.
W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.
TVP
kk
REKLAMA