Rosjanie protestowali przeciwko korupcji. Ponad 1,5 tysiąca aresztowanych
Ponad 1,5 tysiąca osób zostało aresztowanych w Rosji podczas poniedziałkowych demonstracji antykorupcyjnych - poinformował w nocy z poniedziałku na wtorek portal OWD-Info, monitorujący zatrzymania w Rosji.
2017-06-13, 07:22
Posłuchaj
Przed sądami w rosyjskiej stolicy staną kolejni zatrzymani w trakcie protestów antykorupcyjnych. Z Moskwy Maciej Jastrzębski (IAR)
Dodaj do playlisty
Najwięcej osób trafiło do aresztu w Moskwie - ponad 820 - i w Petersburgu, gdzie policja, według wstępnych szacunków, zatrzymała 600 demonstrantów. Wiele osób zatrzymano również w innych miastach Rosji, m.in. w Kaliningradzie, Tule, Władywostoku, Soczi, Kazaniu, Norylsku, Lipiecku, Nowogrodzie Wielkim i Machaczkale.
Nawalny skazany na areszt
Jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji w Moskwie zatrzymany został jeden z liderów rosyjskiej opozycji, Aleksiej Nawalny. Jak poinformowała poinformowała w poniedziałek wieczorem na Twitterze jego rzeczniczka, został on skazany na 30 dni aresztu. Sąd w Moskwie uznał, że Nawalny jest winien wielokrotnego naruszenia ustawy o organizacji zgromadzeń. Nawalnego, który nawoływał do poniedziałkowych protestów przeciwko korupcji, policja zatrzymała w Moskwie jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji.
Media: to największy protest w ostatnich latach
Według rosyjskich mediów niezależnych, wczorajszy protest antykorupcyjny były jednym z najliczniejszych, w ostatnich latach. „Nowaja Gazieta” zwraca uwagę, że demonstracje odbyły się nie tylko w Moskwie i Petersburgu, ale również w większości dużych miast Rosji.
REKLAMA
Niezależny dziennik, w redakcyjnym tekście podkreśla, że w Rosji skończyła się epoka bezimiennych protestów, a zaczęła się walka Aleksieja Nawalnego o władzę. „Nowaja” dodaje, że wielu Rosjan nie popiera lidera opozycji, ale podniesione przez niego hasło rozprawienia się z korupcją na szczytach władzy, akceptuje większość. W opinii gazety, wczorajsze protesty były swojego rodzaju punktem zwrotnym w historii Rosji, bowiem obywatele dali do zrozumienia, że chcą żyć w normalnym państwie, takim które przedkłada ich interesy nad geopolityczne sukcesy.
Z kolei „Moskiewski Komsomolec” napisał o zabawie w kotka i myszkę, w której kotem jest Kreml, a myszką Aleksiej Nawalny. Według dziennika, w tej grze jednak myszka jest sprytniejsza od kota i umyka z zastawionych na nią pułapek. „Komsomolec” porównuje Nawalnego do Lenina, który przygotowywał rewolucję komunistyczną i ostrzega rządzącą w Rosji klasę polityczną, aby nie lekceważyła opozycyjnego polityka. Natomiast rządowa „Rossijskaja Gazieta” nazwała protesty opozycji „prowokacją” i „złamaniem prawa” dodając, że nieliczna grupka chciała popsuć większości świętowanie Dnia Rosji.
Protesty w stolicy
Tysiące protestujących w Moskwie ruszyły z placu Puszkina ulicą Twerską w kierunku Kremla. Drogę przemarszu policja zablokowała barierami, ustawionymi na tej centralnej arterii rosyjskiej stolicy z okazji festiwalu kostiumów historycznych. W poniedziałek w kraju obchodzone jest święto państwowe - Dzień Rosji.
"Putin złodziej!", "Hańba!", "Rosja będzie wolna!" - wykrzykiwali protestujący w Moskwie. Policjanci wyciągali protestujących z tłumu i używali wobec nich pałek - informował portal Dożd. Media informują, że jeden z funkcjonariuszy rozbił pałką usta 12-letniemu chłopcu. W odpowiedzi na zatrzymania wśród tłumu protestujących rozległy się krzyki "Faszyści!".
Ok. godz. 18 czasu moskiewskiego demonstranci w Moskwie rozeszli się. Protest w Petersburgu, w którym według oficjalnych danych wzięło udział 3,5 tys. osób, zakończył się ok. godz. wcześniej.
Według merostwa Moskwy w stolicy Rosji w akcji przeciwko korupcji wzięło udział pięć tysięcy osób.
Szef departamentu regionalnego bezpieczeństwa Moskwy Władimir Czernikow nazwał akcję zorganizowaną przez Nawalnego "stuprocentową prowokacją" i dodał, że "zepsuto mu świąteczny nastrój".
REKLAMA
Źródło: Associated Press/x-news
Protestujący wyszli w poniedziałek na ulice ponad 200 miast - podaje Nowaja Gazieta. Rosyjskie media od dłuższego czasu informowały o problemach, z jakimi borykali się organizatorzy protestów. W wielu miastach, w tym w Petersburgu, nie wydano zgody na organizację demonstracji lub nie wyrażono zgody na manifestacje w miejscach, o które wnioskowali opozycjoniści, i proponowano lokalizacje zastępcze. Na przykład władze Niżnego Tagiłu na Uralu zaproponowały przeprowadzenie akcji we wsi położonej ok. 80 km od centrum miasta. Z kolei władze Kazania zaproponowały, aby manifestacja odbyła się wcześnie rano w podmiejskiej miejscowości - podało Radio Swoboda.
Jak zapowiedział wcześniej Nawalny, celem akcji było "wystąpienie z poparciem żądań zbadania faktów korupcji wśród wyższych osób urzędowych" w państwie.
Nawalny był inicjatorem wielotysięcznych protestów przeciw korupcji, które odbyły się 26 marca br. w kilkudziesięciu miastach Rosji. Nawalny wezwał do nich po opublikowaniu materiału śledczego o domniemanym ukrytym majątku premiera Dmitrija Miedwiediewa. W niektórych miastach władze zezwoliły na demonstracje, gdzie indziej - jak w Moskwie - protesty odbyły się bez zezwolenia. Liczbę demonstrujących w stolicy współpracownicy Nawalnego szacowali wówczas na 25-30 tys. ludzi; zatrzymano ponad tysiąc osób. Zatrzymani byli karani administracyjnie, wszczęto też postępowania karne, w których dotąd dwie osoby zostały skazane na kary pozbawienia wolności za użycie przemocy wobec policjanta.
dad
REKLAMA