Nowe nagrania ws. Amber Gold pokazują niekompetencję służb? Rzymkowski: część materiałów ma charakter selektywny
- Wiele kwestii poruszonych na nagraniach jest bulwersujących - mówi portalowi PolskieRadio.pl Tomasz Rzymkowski, poseł Kukiz'15 i członek komisji śledczej ds. Amber Gold, komentując treść rozmów z podsłuchów założonych szefowi Amber Gold Marcinowi P. przez ABW. Polityk zdradza również o co będzie pytał małżeństwo P., które w tym tygodniu stanie przed komisją.
2017-06-26, 17:56
Jak ocenia pan treść stenogramów z podsłuchów założonych szefowi Amber Gold Marcinowi P. przez ABW?
Wiele kwestii poruszonych na nagraniach jest bulwersujących. Począwszy od języka jakim rozmawiają podsłuchane osoby, przez świadomość tego, że są one inwigilowane przez funkcjonariuszy ABW, po nieformalne kontakty ze światem polityki. W przypadku tego ostatniego środowiska mowa jest o kilku osobach, z którymi rozmówcy Marcina P. lub Katarzyny P. nawiązują kontakt poprzez inne osoby.
Marcin P. rozmawia ze swoimi współpracownikami m.in. o Michale Tusku. Czy na podstawie jego zeznań oraz treści opublikowanych dziś stenogramów potrafi pan powiedzieć jaką rolę w biznesie twórcy Amber Gold odgrywał syn byłego premiera?
W mojej ocenie był on piorunochronem. Jego rola jest doskonale widoczna podczas rozmów Marcina P. z panem Jarosławem Frankowskim. Widzimy, że właściciel Amber Gold prosi dyrektora OLT o przygotowanie „haków” na Michała Tuska. Uważam, że miały one odciągnąć uwagę opinii publicznej od biznesów Marcina P. i skierować ją na syna byłego premiera. Ten ruch miał jednocześnie pomóc w zahamowaniu interwencji instytucji państwa w demontaż całej piramidy finansowej. Mam nadzieję, że w świetle tego co opinia publiczna mogła zobaczyć po opublikowaniu nagrań, nikt już nie będzie kwestionował przesłuchania Michała Tuska przez komisję śledczą.
Które jeszcze wątki przykuły pana szczególną uwagę?
Z pewnością należy wyróżnić wątek poświęcony Polskim Liniom Lotniczym LOT. Nagrania pokazują, że ze strony różnych osób była duża chęć zniszczenia naszego narodowego przewoźnika. Ujawnione stenogramy obrazują również potężny chaos, jaki panował w Amber Gold i OLT. Osobiście uważam, że bardzo ciekawy jest fragment rozmowy Marcina P. z pracownicą Narodowego Banku Polskiego. Doskonale pokazuje on jak nieprofesjonalnym przedsiębiorcą był Marcin P.
Jak w takim razie wytłumaczyć to, że udało mu się wymyślić i zbudować Amber Gold?
Ewidentnie był „słupem”, co potwierdzają opublikowane właśnie nagrania. Mam wrażenie, że państwo P. byli nieświadomi sytuacji, która ich otaczała z racji ograniczeń intelektualnych czy fachowych. Najlepszym dowodem na to jest rozmowa Katarzyny P. z bratem. Widzimy, że ona jest święcie przekonana o tym, że spółka OLT posiada mnóstwo pieniędzy i jej działalność odbywa się w sposób prawidłowy. Krytykuje LOT i instytucje administracji publicznej zarzucając im nieuczciwą konkurencję i próbę zniszczeniach jej biznesu. W rzeczywistości nie wie lub nie chce wiedzieć, że OLT nie ma już pieniędzy, bo jej małżonek wydał 18 lipca dyspozycję o nieprzekazywaniu żadnych środków na tę spółkę.
REKLAMA
Skoro twierdzi pan, że małżeństwo P. było „słupem”, to kto w rzeczywistości stał za Amber Gold?
Chętnie odpowiedziałbym na to pytanie, ale wciąż nie dotarliśmy jeszcze do rozwiązania tej zagadki. Mam jednak wrażenie, że z każdym przesłuchaniem zbliżamy się do prawdy na temat tej afery.
Pomóc w tym może przesłuchanie małżeństwa P., które odbędzie się w tym tygodniu. Pytanie tylko czy świadkowie zechcą podzielić się z komisją posiadaną wiedzą...
Bardzo chciałbym, żeby z nami współpracowali. Mam do nich szereg pytań.
Jakich?
Chciałbym zapytać o wiele kwestii, począwszy od genezy Amber Gold. Jestem ciekaw, skąd właściwie pojawił się pomysł na założenie tego biznesu. Marcin P. powinien wytłumaczyć komisji, kto był inicjatorem jego parabanku, kto namówił go do otwarcia interesu. Na pewno będę chciał również dowiedzieć się, skąd wziął środki finansowe na rozkręcenie biznesu i dlaczego już jako prezes Amber Gold zdecydował się na inwestycje w branżę lotniczą. Mam nadzieję, że Marcin P. zdradzi nam również, co było celem OLT, jaką rolę pełniły wokół jego firmy służby specjalne oraz z kim kontaktował się z przedstawicieli administracji rządowej.
Wracając do stenogramów ujawnionych przez tygodnik „W Sieci”, to warto odnotować, że bardzo ubogi jest materiał służb dotyczący rozmów pani Katarzyny P. Przekonuje pana argumentacja ABW, że były one nieważne?
Generalnie działania służb po słynnej notatce wysłanej przez generała Krzysztofa Bondaryka, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do premiera Donalda Tuska, pokazują, że ich podejście do sprawy było co najmniej nieprofesjonalne, a być może nawet celowe. Wszystko po to, aby zebrany materiał był ubogi. Wiemy, że działania operacyjne ABW rozpoczęły się dopiero w II połowie lipca 2012 roku, podczas gdy wspomniana notatka została sporządzona w maju. Na tej podstawie mam wrażenie, że część zebranych materiałów ma charakter selektywny. Najlepszym przykładem są podsłuchane rozmowy. Ze stenogramów jasno wynika, że Marcin P. był świadomy tego, że jest podsłuchiwany i dlatego korzystał z alternatywnych telefonów. Skoro tak, to pytanie dlaczego służbom nie udało się zabezpieczyć tych urządzeń? W materiale są wyłącznie oficjalne rozmowy prowadzone z telefonu zarejestrowanego przez Marcina P. To pokazuje jak fatalnie pracowały w tej sprawie służby.
REKLAMA
Kto ponosi odpowiedzialność za ten stan rzeczy?
Grom odpowiedzialności spada na Donalda Tuska, który był wtedy bezpośrednim przełożonym szefów służb. Pamiętam przesłuchanie Jarosława Gowina, który ujawnił, że szef rządu był wściekły na Bondaryka za to, że ten nie poinformował go o tym, iż jego syn pracuje dla podejrzanej firmy. Tusk groził mu wtedy dymisją, ale ostatecznie do niej nie doszło. To zachowanie najlepiej pokazuje, że Donald Tusk nadzorował służby i ponosi pełną odpowiedzialność za ich działania, które w sprawie afery Amber Gold pozostawiają wiele do życzenia.
- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA