Stanisław Pięta: Marcin P. obawia się o swoją przyszłość
- Podczas dzisiejszego przesłuchania widać było wyraźnie, że Marcin P. prowadzi własną grę z wymiarem sprawiedliwości - powiedział portalowi Polskiego Radia Stanisław Pięta, poseł PiS i członek komisji ds. Amber Gold, która przesłuchała dziś wlaściciela firmy. Polityk nie wyklucza, że dojdzie do ponownego wezwania niektórych świadków, a może nawet skonfrontowania ich z Marcinem P.
2017-06-28, 20:23
Przed przesłuchaniem Marcina P. istniały obawy, że świadek nie będzie chciał współpracować z komisją. Co pokazała praktyka? Jak ocenia pan dzisiejszą postawę właściciela Amber Gold?
Współpraca, której oczekiwaliśmy od świadka była częściowa i umiarkowana. Podczas dzisiejszego przesłuchania widać było wyraźnie, że Marcin P. prowadzi własną grę z wymiarem sprawiedliwości. Właściciel Amber Gold przez cały czas próbował przedstawiać swoją wersję wydarzeń. Odbywało się to wbrew zeznaniom innych świadków i wiedzy, którą komisja posiada z dokumentów. Dlatego uważam, że do wszystkich wypowiedzi Marcina P. należy podchodzić z pewną dozą ostrożności. Nie można jednak wykluczyć, że część informacji, które przekazał podczas dzisiejszego przesłuchania jest prawdziwa. Wymagają one jednak weryfikacji i potwierdzenia w innych źródłach.
Czy w zeznaniach świadka znalazły się informacje, o których komisja do tej pory nie wiedziała, a które mogą przybliżyć państwa do prawdy na temat afery Amber Gold?
Nie uzyskaliśmy informacji o takim statusie. Marcin P. odkrył przed nami raczej swój sposób myślenia. Obrazuje go wypowiedź, w której stwierdził nie ma on Polakom nic do zwrócenia. Słowa te świadczą o elementarnym braku wrażliwości i poczucia winy. Odpowiedzialnością za utratę pieniędzy świadek obciążył oszukanych Polaków, którzy w jego ocenie sami zgodzili się na swój los podpisując umowę.
Taki jest rzeczywisty tok myślenia Marcina P., czy to jedynie linia jego obrony? A może świadek mówi tak, by był „słupem”, a na Amber Gold w rzeczywistości wzbogacili się inni, których nazwisk nie znamy?
Nie ulega wątpliwości, że Marcin P. był słupem. Nie można jednak powiedzieć, że nie wzbogacił się przy pomocy Amber Gold. Jak sam dziś zeznał zarobił dzięki tej firmie 21 mln złotych. To niebagatelna kwota. Pamiętajmy, że straty oszukanych klientów szacuje się na 851 mln złotych.
Skoro Marcin P. zarobił 21 mln złotych, to co w takim razie stało się z 830 mln złotych?
Znaczna część tej sumy została wydana na reklamy, pensje dla pracowników i inne wydatki związane z bieżącą działalnością jego firmy. Jeśli chodzi o pozostałą część pieniędzy, to przypuszczam, że jest ona ukryta lub została wyprana. Słuchając Marcina P. trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że nie wszystkie jego wypowiedzi były szczere.
REKLAMA
Skoro tak, to może nie warto było tracić czasu na zeznania Marcin P.?
Sam fakt przesłuchania właściciela Amber Gold był znaczący i dobrze, że do niego doszło. Dzięki temu mogliśmy zaobserwować zachowanie Marcina P. Widzieliśmy, że przy udzielaniu odpowiedzi był bardzo zestresowany. Znaczące było również to, że świadek co chwilę popadał w irytację. Nie chciał powiedzieć, czy w Amber Gold pełnił rolę „słupa”. Odmówił też odpowiedzi na pytanie, czy obawia się o swoje bezpieczeństwo, co dla nas jako członków komisji również było odpowiedzią na pytanie.
Jak brzmi ta odpowiedź?
Marcin P. obawia się o swoją przyszłość i czuje zagrożony, dlatego nie udzielił odpowiedzi na te pytanie.
Świadek jest bezpieczny?
Jestem przekonany o tym, że znajduje się on pod szczególną ochroną.
Marcin P. obciążył dziś swoimi zeznaniami kilka osób i instytucji. Która z tych wypowiedzi wydaje się panu najbardziej interesująca?
Zgadza się. Świadek potwierdził współpracę z Pawłem Adamowiczem. Zeznał, że to prezydent Gdańska zabiegał o finansowanie przez Amber Gold filmu o Lechu Wałęsie. Ta współpraca jest niepodważalnym faktem. Poza tym Marcin P. stwierdził, że politycy różnych opcji zwracali się do niego w wielu sprawach. Niestety, nikogo nie wymienił z imienia i nazwisko. Niezwykle ciekawa jest informacja dotycząca zachowania urzędników skarbowych w czasie kontroli prowadzonej w jego przedsiębiorstwie. Świadek stwierdził, że panie były zainteresowane głównie ciastkami i kawą oraz, że nigdy nie zatrudniłby takich osób we własnej firmie. To może być bardzo trafna ocena. Należy pamiętać, że urząd ten nie zrobił nic, aby wyegzekwować od Marcina P. obowiązek składania deklaracji podatkowych. Marcin P. zeznał, że był też zadowolony z traktowania go przez prokuraturę i funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mówiąc w skrócie, podzielił się z nami wrażeniem, że nikomu nie zależało na poprowadzeniu tej sprawy. Nikt na niego nie naciskał, nie musiał uczestniczyć w żadnych uczynnościach.
REKLAMA
O czym może świadczy takie zachowanie urzędników państwowych?
Z jednej strony o zupełnym lenistwie i niekompetencji, z drugiej o tym, że nad Marcinem P. i jego firmą był rozpięty parasol ochronny. Bardziej wierzę w ten ostatni scenariusz. Żaden przestępca nie jest w stanie zagwarantować sobie pełnej bezkarności oraz bezczynności organów państwowych, prokuratorów, sędziów, urzędników wielu instytucji, a tego właśnie doświadczyli Marcin P. i jego współmałżonka. Pamiętajmy, że od kwietnia 2010 roku ABW wiedziała o istocie działalności Amber Gold i przez dwa lata nie zrobiła nic z tą wiedzą.
Marcina P. obciążył dziś również kilka osób, które złożyły już zeznania przed komisją. Czy możliwe jest ich ponowne wezwanie, a może nawet konfrontacja z właścicielem Amber Gold?
Nie wykluczam takiego scenariusza, ale najpierw musimy naradzić się na ten temat wewnątrz komisji. Dlatego jest jeszcze za wcześnie, aby udzielić konkretnej odpowiedzi.
W czwartek komisja przesłucha byłą żonę Marcina P. O jakie kwestie będą ją państwo pytać?
Na pewno będziemy chcieli dowiedzieć się od niej jak wyglądały początki działalności Amber Gold oraz skąd małżeństwo P. miało pieniądze, które pozwoliły im rozkręcić biznes. Jesteśmy ciekawi skali jej udziału w zarządzaniu spółkami Amber Gold i OLT Express. Sądzę, iż nie zabraknie również pytań o powiązania Katarzyny P. z niektórymi ludźmi z Trójmiasta.
- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA