Komisja weryfikacyjna: 6 tys. zł grzywny dla prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz

Hanna Gronkiewicz-Waltz została ukarana grzywną w wysokości 3 tys. zł za niestawienie się przed komisją weryfikacyjną w poniedziałek. Ponieważ w czwartek prezydent Warszawy również nie złożyła zeznań, członkowie komisji zdecydowali większością głosów, że musi zapłacić kolejne 3 tys. zł.

2017-06-29, 21:26

Komisja weryfikacyjna: 6 tys. zł grzywny dla prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz

Przewodniczący komisji Patryk Jaki, który wnioskował o ukaranie Hanny Gronkiewicz-Waltz powiedział, że pomimo prawidłowego wezwania do osobistego stawiennictwa na rozprawę w sprawie nieruchomości przy ul. Twardej 8 i 10 prezydent Warszawy nie stawiła się przed komisją.

Za ukaraniem prezydent stolicy było pięciu członków komisji z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, przeciwny był reprezentant Platformy Obywatelskiej Robert Kropiwnicki, od głosu wstrzymali się reprezentanci Nowoczesnej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Kukiz'15.

TVP

REKLAMA

Gronkiewicz-Waltz przekazała, że od decyzji komisji się odwoła.

W poniedziałek prezydent Warszawy poinformowała, że "do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie złożyliśmy wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego".

- W Polsce są dwa organy powołane do rozstrzygania spraw reprywatyzacyjnych - komisja do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych, dotyczących nieruchomości warszawskich oraz Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy - oznajmiła Hanna Gronkiewicz-Waltz.

REKLAMA

Jak dodała, sytuacja wygląda tak, że dwa organy w państwie zajmują się tą samą kwestią. - Jeśli więc pojawiły się wątpliwości, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, wystąpiliśmy do Naczelnego Sądu Administracyjnego o to, aby taki spór rozstrzygnąć. Z mocy prawa wtedy komisja weryfikacyjna powinna zawiesić swoje działania - podkreśliła.

"Sądzę, że prezydent boi się stanąć przed komisją"

Komisja weryfikacyjna zebrała się w czwartek na drugiej rozprawie. Bada ona sprawę nieruchomości Twarda 8 i 10, skąd w związku z decyzją reprywatyzacyjną stołecznego ratusza z 2014 roku na rzecz "handlarza roszczeń" Macieja M. (ma zarzuty, przebywa w areszcie), musiało się przenieść gimnazjum.

Na rozprawę wezwano jako świadka Marcina Bajko, byłego szefa stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomości oraz - jako strony postępowania - M. i prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz.

W przerwie czwartkowego posiedzenia szef komisji Patryk Jaki w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że po przesłuchaniach widać, że "nikt tak naprawdę nie prowadził realnych postępowań, sprawdzających do kogo należy spadek w sytuacji, w której interes prawny miało miasto".

Jak wskazał, gdyby Gronkiewicz-Waltz pojawiła się przed komisją to m.in. chciałby ją skonfrontować z dotychczasowymi zeznaniami świadków, w tym jej pracowników. - Nie ma innej możliwości rozstrzygnięcia kto ma rację - kiedy są dwie odrębne od siebie opinie - niż ich skonfrontowanie - podkreślił.

Według niego "najgorsze" w tym wszystkim jest to, że prezydent jest aktywna publicznie i udziela wywiadów. - Jaka jest różnica między udzieleniem wypowiedzi przed komisją, a w jakimś medium? Różnica polega na tym, że tutaj składa się swoje zeznania pod rygorem odpowiedzialności karnej a w mediach można mówić, co się chce - oznajmił. - Sądzę, że właśnie dlatego prezydent boi się stanąć przed komisją - oświadczył.

Poza tym - jak powiedział Jaki - prezydent nie jest od tego, aby rozstrzygać, co jest zgodne z konstytucją, a co nie. - Jeśli byśmy w ten sposób myśleli, to okaże się, że za rok ktoś inny będzie prezydentem Warszawy i też sobie uzna, że będzie teraz ustawy oceniał - które będzie stosował, a które nie. To jest prawdziwy chaos prawny - orzekł.

REKLAMA

TVP

Przypadek ulicy Twardej

Powiązany Artykuł

warszawa panorama 1000x662.jpg
Afera reprywatyzacyjna

W 1945 roku właścicielami nieruchomości Twarda 10 byli obywatele RP pochodzenia żydowskiego. Od rodziny jednego z nich Maciej M. w 2009 roku nabył prawa do 3/22 części nieruchomości, co potem odsprzedał za 66 tys. zł swemu synowi Maksymilianowi M. (ma zarzuty, jest w areszcie).

W 2010 roku warszawski sąd ustanowił kuratora dla pozostałych spadkobierców, których los od lat 40. jest nieznany - została nim mec. Grażyna K.-B. (ma zarzuty, jest w areszcie).

Sąd wyraził też zgodę na zniesienie wspólności praw i roszczeń do nieruchomości pozostałych spadkobierców - na rzecz Maksymiliana M. za kwotę 489 tys. zł. Potem wszelkie prawa do nieruchomości Maksymilian M. zbył na rzecz ojca.

REKLAMA

Następnie Maciej M. zwrócił się do miasta o ustanowienie użytkowania wieczystego, co stało się 29 lipca 2014 roku. Według komisji miało dojść do pominięcia praw jednej ze spadkobierczyń, Edith S.

Wartość nieruchomości szacuje się na 20 mln zł.

W maju Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało osiem osób, które miały wyrządzić Skarbowi Państwa i spadkobiercom szkodę na ponad 46 mln zł.

To Maciej M. i Maksymilian M., adwokat Andrzej M., dwoje adwokatów występujących jako kuratorzy Grażyna K.-B. i Tomasz Ż., dwóch rzeczoznawców majątkowych Michał Sz. i Jacek R. oraz Andrzej K. Postawiono im zarzuty oszustwa na mieniu znacznej wartości, za co grozi do 10 lat więzienia.

Zdaniem Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, w wyniku przestępczego procederu adwokat Andrzej M. przejął za rażąco zaniżoną cenę prawa i roszczenia do nieruchomości. Miał tego dokonać na rzecz reprezentowanych przez niego spadkobierców, a faktycznie na rzecz Macieja M. i Maksymiliana M.

REKLAMA

Sprawa dotyczy nieruchomości przy ul. Twardej 8, Twardej 10, Królewskiej 39 i na pl. Defilad (d. adres Sienna 29).

Komisja weryfikacyjna

Komisja bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości.

Wiąże się to z tzw. dekretem Bieruta z 1945 roku, którego skutkiem było przejęcie wszystkich gruntów przez miasto stołeczne Warszawę, a w 1950 roku - po zniesieniu samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa. Objęto nim ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości.

Właściciele zabranych nieruchomości mieli pół roku na złożenie wniosku o przyznanie im prawa wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym, ale w praktyce większość wniosków nie była rozpatrywana lub rozpatrywano je odmownie. Po zmianie ustrojowej w 1989 roku właściciele i spadkobiercy przejętych nieruchomości zaczęli zabiegać o zwrot własności.

Komisja może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości) albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania.

Od decyzji komisji przysługuje skarga do sądu administracyjnego.

Unieważnić decyzję reprywatyzacyjną komisja może m.in., jeżeli ktoś uzyskał nieruchomość po zakupie roszczeń o cenie "niewspółmiernej do wartości nieruchomości" lub w wyniku przestępstwa, albo gdy po jej przejęciu doszło od utrudniania korzystania z lokalu, groźby bezprawnej czy przemocy.

REKLAMA

A także, gdy nieruchomość zwrócono niezgodnie z prawem reaktywowanej spółce sprzed 1939 roku lub też gdy już wcześniej za daną nieruchomość wypłacono odszkodowanie.

Komisja może stwierdzić wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała ona nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja może nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości.

Komisja może też przyznawać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej.

***

Polska - jako jedyny kraj postkomunistyczny - nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, która całościowo rozwiązałaby kwestię mienia odebranego po wojnie przez komunistów.

kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej